Minister Zieliński o tajemniczej dymisji komendanta Maja: "Zapewnimy, żeby nigdy BSW nie było wykorzystywane do walki pomiędzy frakcjami w Policji". NASZ WYWIAD

fot. PAP/Jakub Kamiński/wPolityce.pl
fot. PAP/Jakub Kamiński/wPolityce.pl

Gdyby były jakiekolwiek wątpliwości, inspektor Zbigniew Maj nie zostałby powołany na Komendanta Głównego Policji. Sprawdzaliśmy w dostępnym prawnie trybie i nie było najmniejszych sygnałów jakichkolwiek zastrzeżeń, czy wątpliwości

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jarosław Zieliński, wiceszef MSWiA.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kilka pytań ws. dymisji komendanta Maja. Wszystkie przedstawiane dziś wersje wydarzeń nie mogą być prawdziwe. A kontekst jest poważny

wPolityce.pl: Co się kryje za nagłą i tajemniczą dymisją inspektora Zbigniewa Maja z funkcji Komenda Głównego Policji?

Jarosław Zieliński: Komendant Maj wyjaśniał to na spotkaniach z mediami. Nic więcej nie potrafię powiedzieć. On wie, tak naprawdę, dlaczego rezygnację złożył i to jest jego decyzja. Mogę się domyślać, że wiąże się to z tym, o czym teraz tak głośno było w mediach ostatnio. Ale to są sprawy znane panu komendantowi. On to ocenił w ten sposób, że dla dobra służby lepiej będzie, jeśli podejmie decyzję o rezygnacji z bardzo ważnego stanowiska.

Jak pan ocenia tę decyzję?

Uważam, że była słuszna, skoro pojawiły się jakieś sprawy niewyjaśnione, o których zaczęto pisać i mówić. Dotyczą one przeszłości, a więc tego, co nie podlegało naszej ocenie. Mogę ocenić pracę inspektora Maja z tego okresu, kiedy był Komendantem Głównym Policji i mam jak najlepsze zdanie o decyzjach i działaniach, które podejmował. A to, co było przedmiotem publikacji prasowych i spowodowało - jak rozumiem - dymisję, dotyczy kwestii przeszłych, sprzed lat.

Inspektor Maj twierdzi, że chodzi o sprawę sprzed kilkunastu lat, w której był posądzony o przyjęcie kilku butelek wódki i ewentualnie 10 tys. zł pożyczki. Odgrzanie tej sprawy ma być prowokacją i zemstą Biura Spraw Wewnętrznych KGP za audyt, który insp. Maj w nim przeprowadził. Natomiast pojawiają się informacje prasowe, że chodzi o inną sprawę, z 2014 r., będącej przedmiotem śledztwa łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej, a dotyczącej historii z Kalisza, do której prokuratura dotarła poprzez materiały operacyjne CBA. Chodzi o domniemaną korupcję w Kaliszu, gdzie inspektor Maj miał rzekomo załatwiać pracę dla swojej żony. Co pan na to?

To jest praca prokuratury, która zabierała głos na ten temat. Nic o tym nie potrafię powiedzieć. Jeśli prokuratura prowadzi śledztwo, to są pytania do niej, a nie do mnie. To zupełnie oczywiste. Nie potrafię do tego odnieść się w inny, tylko taki, że - jak rozumiem - komendant Maj czuje się niewinny, natomiast prokuratura prowadzi postępowanie, ale nie postawiła jeszcze żadnych zarzutów. Więc trudno cokolwiek komentować. Komendant Maj, jak mówi, dotychczas nie został nawet przesłuchany. Gdyby pojawiły się zarzuty, można byłoby się do nich odnosić. W tej sytuacji, w jakiej jesteśmy, powinien pan kierować pytania do prokuratury, a nie do ministra spraw wewnętrznych.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych