Dawanie „swoim” bez podstawy prawnej nie jest dobrą zmianą

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Niektórzy argumentują, że znacznie większe pieniądze dostał choćby Uniwersytet Warszawski, opanowany przez lobby liberalne. To absurdalny argument. UW jest uczelnią publiczną, co sytuuje go w całkiem innym segmencie i tworzy całkiem inne finansowe zobowiązania za strony państwa. Fakt, że na większości uczelni wyższych przewagę mają poglądy lewicowe, nie jest natomiast powodem, aby ich nie dotować, ale wyzwaniem, z którym trzeba sobie poradzić i starać się za pomocą zmian choćby w systemie edukacji i szkolnictwa wyższego zapewnić równe szanse także odmiennym sposobom patrzenia na rzeczywistość. Jest nadzieja, że działania między innymi ministra Gowina będą zmierzały w tę właśnie stronę.

Niektórzy mieszają sprawy już całkiem swobodnie, przypominając choćby dotacje dla „Krytyki Politycznej”. Nie biorą pod uwagę, że dotacje przyznawane w systemie MKiDN to coś kompletnie innego niż dotacja przyznana wprost z budżetu dla jednej prywatnej uczelni.

Generalnie rzecz biorąc, obrońcy dotacji dla szkoły o. Rydzyka sięgają po ten sam argument, którym bronili wielu wątpliwych posunięć nowej władzy: wcześniej też tak robiono (w tym wypadku wspierając drugą stronę), więc teraz pora na wspieranie swoich. Uważam ten sposób myślenia za wybitnie szkodliwy.

Dobra zmiana powinna polegać na wprowadzeniu przejrzystych, jasnych i czytelnych reguł – dla wszystkich. Nie mam wątpliwości, że gdyby istniał jasny i przejrzysty system dotowania prywatnych szkół wyższych, toruńska uczelnia dostarczyłaby argumentów, aby otrzymać dotację. Taki system jednak dziś nie istnieje, a budżetowa dotacja dla toruńskiej uczelni byłaby po prostu sprzeczna z prawem.

Trzeba przypomnieć, że w 2013 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że warunki dotowania szkół wyższych powinna regulować ustawa, a nie – jak wcześniej – rozporządzenie ministra. Ustawa o szkolnictwie wyższym za czasów PO orzeczenia TK nie uwzględniła.

Obecnie Ustawa o szkolnictwie wyższym w sprawie dotacji dla niepublicznych uczelni wyższych mówi w art. 94:

Uczelnia niepubliczna otrzymuje dotację na zadania związane z bezzwrotną pomocą materialną dla studentów, w zakresie określonym w art. 173 ust. 1 oraz dla doktorantów, w zakresie określonym w art. 199 ust. 1. 4a. Uczelnia niepubliczna otrzymuje dotację na zadania związane ze stwarzaniem studentom i doktorantom będącym osobami niepełnosprawnymi warunków do pełnego udziału w procesie kształcenia.

Oraz dalej, w art. 94b:

W budżecie państwa jest określana dotacja podmiotowa na dofinansowanie zadań projakościowych, przeznaczona na:

[…] finansowanie zadań związanych z kształceniem uczestników stacjonarnych studiów doktoranckich prowadzonych w uczelniach niepublicznych.

Awantura wynikła także z tego, że planowana (i ostatecznie wycofana) poprawka Ryszarda Terleckiego nie odnosiła się do tych kryteriów. Cóż, ignorantia iuris nocet, szczególnie w przypadku polityków. Resort ministra Gowina, którego urzędnicy znają ustawę najwyraźniej lepiej niż posłowie i senatorowie PiS, już zasygnalizował, że brak podstawy prawnej dla przyznania dotacji.

Dobra zmiana powinna polegać na tym, że kryteria rozdawania publicznych pieniędzy są jasne, przejrzyste i jednoznaczne. Dawanie swoim z ominięciem prawa nie tylko wygląda fatalnie, ale jest zwykłym psuciem państwa. Nie o taką zmianę chyba jednak chodziło.

CZYTAJ TAKŻE:

Gole samobójcze bolą najbardziej. Albo „dobra zmiana” PiS obejmie również komunikację z obywatelami i wewnątrz obozu władzy, albo utopią ją „swoi” posłowie i ministrowie

Platforma wrzuciła miliard zł do kieszeni UW. W sprawie 20 milionów dla Torunia protestuje najgłośniej. Skończmy z tą dyskryminacją

Ten kto daje i odbiera, czyli o dotacji dla szkoły Ojca Dyrektora

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych