Historia skrajnej manipulacji… Opozycja rozpętała kuriozalną histerię wokół ustawy dot. „inwigilacji”, ośmieszając siebie i podważając swoją wiarygodność

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Paweł Supernak;PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Paweł Supernak;PAP/Tomasz Gzell

Sprawa ustawy dotyczącej inwigilacji, jak opozycja i część mediów prezentują zmiany w ustawie o Policji i innych służbach, do dziś jest wykorzystywana do atakowania rządu i prezentowania działań PiS-u, jako wymierzonych w demokrację i standardy państwa prawa. Opozycja, w szczególności PO, rozpętała w ten sprawie kuriozalną histerię, która ośmieszyła polityków opozycji. Anatomia manipulacji, jakiej poddano Polaków, pokazuje dokładnie z czym możemy mieć do czynienia w najbliższym czasie. Uzmysławia również , jak ważne dla prawidłowego odbioru polityki, są rzetelne i uczciwe media.

PiS chce inwigilować na potęgę, działa w sposób niecny i groźny, pracuje nocami, bojąc się wzroku Polaków – taki przekaz słychać było od początku prac sejmowych nad opisywaną ustawą. Tyle tylko, że w ustach opozycji mieliśmy do czynienia z festiwalem przekłamań i manipulacji. Politycy PO czy Nowoczesnej zachowywali się, jak gdyby rząd PiS odkrył Amerykę i opracował nowatorskie, wcześniej nie znane metody działań służb specjalnych. Opozycja zachowywała się tak, jakby w Polsce nikt nikogo nie inwigilował, nie prowadził czynności operacyjnych, nie kontrolował społeczeństwa. To dopiero PiS miał, od razu w masowej skali, chcieć wprowadzić w życie inwigilację. Absurd do kwadratu! Czynności operacyjno-rozpoznawcze od lat są jednym z najważniejszych narzędzi pracy służb specjalnych. Tak było i będzie, bowiem państwo musi mieć prawo i możliwości zbierania informacji o środowiskach groźnych, działaniach przestępczych i działaniach niebezpiecznych dla interesów państwa. Takie działania podejmowane są we wszystkich krajach współczesnych. Nie jest niczym dziwnym, że PiS przystąpił do prac nad tymi rozwiązaniami. Dziwna jest atmosfera, jaką opozycja wytwarza wokół tych działań.

Opozycja grała w tej sprawie na emocjach społecznych. Tematyka służb jest niełatwa, ale budzi emocje, szczególnie w lewicowych środowiskach wolnościowych czy mediach. Dla PO czy Nowoczesnej tematyka inwigilacji jest atrakcyjnym tematem do alarmowania i łapania się za głowę. Tyle tylko, że w przypadku Platformy mieliśmy do czynienia z przejawem ogromnej hipokryzji. Partia Schetyny wraz z partią Petru przekonują, że PiS będzie masowo inwigilował Polaków. Tymczasem to za czasów PO przemysł inwigilacyjny został w Polsce rozpętany do granic możliwości. Przypomnijmy, że w 2014 roku w Polsce ponad 2 miliony razy inwigilowano obywateli. Polacy co roku notowani byli na najwyższych miejscach rankingu narodów najbardziej inwigilowanych przez swój rząd w UE. Ostatnie alarmy PO i wywodzącej się z podobnych środowisk politycznych Nowoczesnej brzmią śmiesznie, bowiem te partie nie zająknęły się w żaden sposób nad tym, jak przemysł podsłuchowy działał za czasów PO-PSL.

Śmiech pusty budzi również sprawa oskarżeń o to, że PiS pracuje w nocy i pod osłoną nocy przyjmuje tak ważne zmiany. Analiza pracy Sejmu i Senatu pokazuje, że opozycja robi wiele, by prace parlamentu rozciągać i przeciągać. Oczywiście ma prawo do zadawania pytań, zabierania głosu itd., ale nie może przy tym oskarżać rządzących, że głosują najważniejsze ustawy w nocy. Tymczasem opozycja właśnie tak robi – przeciąga obrady, a potem krytykuje nocny tryb pracy PiS-u. Trudno nie zadać pytania, czy zatem nie mamy do czynienia z teatrem wymierzonym w PiS. Opozycja sama sprawia, że Sejm i Senat często kończą pracę w nocy. Skoro tak, to nie powinna używać tego argumentu w walce politycznej z PiS-em.

W przypadku ustawy o kontroli operacyjnej krytyka tempa pracy dziwi także dlatego, że rząd Beaty Szydło stanął przed bardzo niewygodną sytuacją związaną z zaniedbaniami PO. To Platforma przez ponad rok nie zrobiła nic, by nową ustawę o kontroli operacyjnej przyjąć. Tymczasem musiał to zrobić, bowiem nakazał tak Trybunał Konstytucyjny, kwestionując ustawę o kontroli operacyjnej. Chociaż PO wiedziała, że bardzo ważne dla bezpieczeństwa państwa przepisy tracą moc w lutym 2016 roku, nie zdecydowała się prowadzić prac nad nową ustawą. Zostawiła to kukułcze jako nowej władzy. Być może już wtedy wiedząc, że będzie to temat atrakcyjny jako narzędzie walki politycznej z PiS-em. Decyzje PO sprawiły, że rząd Beaty Szydło musiał się spieszyć i opracować szybki „plaster” łatający dziurę prawną pozostawioną rządowi przez poprzedników.

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych