wPolityce.pl: Pierwszy etap zmian w mediach publicznych, zwany przez opozycję „skokiem na stołki”, już za nami. Pojawia się ryzyko, że PiS na tym poprzestanie. Jest Pan w stanie obiecać, że to jedynie początek zmian, a nie ich finalizacja?
Krzysztof Czabański, wiceminister kultury: Protestuję przeciwko określeniu, jakiego pan użył. Opozycja może oczywiście mówić o skoku na stołki, to jej zbójeckie prawo. Jednak przypomnę, że przez ostatnie sześć lat opozycja doprowadziła media publiczne prawie do upadku, finansowego, kadrowego. System abonamentowy przestał działać, media publiczne nie mają zasilania finansowego. Dziennikarze telewizyjni zostali przesunięci, niczym samochody, do leasingu. Dziś pierwsze pytanie, jakie słyszy dziennikarz, głównie ośrodków regionalnych, zgłaszający temat na materiał, brzmi: „a czy masz sponsora?”. Nikogo nie interesuje nawet co to za materiał, czy sposób realizacji. Jak nie ma sponsora, to…
Przesadza Pan. Nie może być tak źle.
To proszę pojeździć po ośrodkach regionalnych i porozmawiać z ludźmi, którzy są na samozatrudnieniu, którzy są poza strukturami telewizyjnymi. Oni jedynie świadczą telewizji usługi. Oni słyszą takie pytania, a jak nie przyjdą ze sponsorem, mogą zapomnieć o materiale. Natomiast, jak przyjdzie sponsor i będzie chciał narzucać warunki dziennikarzowi, a dziennikarz się postawi i nie zgodzi się, to nie zostanie pochwalony. Dostanie wręcz po głowie, że nie chce pod dyktando sponsora czegoś robić.
To skrajna patologia.
Ale niestety to tak właśnie działa. Tak działają media publiczne. Do tego doprowadziła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i cała koalicja rządowa, która przez ostatnie lata rządziła mediami publicznymi w sposób monopolistyczny.
Wracam do pytania o „skok na stołki”. Co dalej?
W tej sytuacji mówienie o zmianach, które de facto są początkiem ratowania mediów publicznych, że to skok na stołki, jest rzeczą wręcz amoralną. Odnosząc się do pytania – oczywiście, że będzie następny krok zmian w mediach. Będzie duża ustawa medialna. To jest zapowiedziane w ten „małej” ustawie, która jest tylko na pół roku. Ten zapis wyraźnie wskazuje, że to jest pierwszy krok zmian.
Krok, który budzi wielkie emocje. Był potrzebny?
Zdecydowaliśmy się na taki krok z dwóch powodów. Dotychczasowe kierownictwo mediów publicznych, nim jeszcze poznało projekt ustawy, zaczęło się sprzeciwiać zmianom. Słyszeliśmy, że żadne zmiany nie są potrzebne. Oni chcieli, by ta degeneracja i degrengolada trwała. Władze mediów zaczęły się sprzeciwiać, choć zmian nie znały nawet.
I dlatego trzeba było je usunąć?
Nie mogliśmy sobie pozwolić, by mediami publicznymi kierowali ludzie, którzy sprzeciwiają się planowi ratunkowemu dla tych mediów. Był jednak i drugi powód zmian. My chcemy spółki medialne obejrzeć przed przekształceniami. Stan finansowy tych spółek może bowiem wpłynąć na drogę i tempo przekształceń.
O jakich przekształceniach mowa?
Duża ustawa medialna będzie zawierała zmiany strukturalne i przekształcenia prawne tych spółek prawa handlowego w państwową osobę prawną. Powstaną instytucje nastawione tylko na realizację misji. Ta duża ustawa mówi także o budowie nowego systemu finansowania mediów publicznych. On będzie powszechny, ale opłaty będą niższe niż obecnie. Ta ustawa w parlamencie znajdzie się w kwietniu. Na pewno wejdzie w życie. Determinacja kierownictwa państwa, by ratować media publiczne, by stworzyć dobre media, oparte na profesjonalizmie i prawdzie, jest wielka.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
wPolityce.pl: Pierwszy etap zmian w mediach publicznych, zwany przez opozycję „skokiem na stołki”, już za nami. Pojawia się ryzyko, że PiS na tym poprzestanie. Jest Pan w stanie obiecać, że to jedynie początek zmian, a nie ich finalizacja?
Krzysztof Czabański, wiceminister kultury: Protestuję przeciwko określeniu, jakiego pan użył. Opozycja może oczywiście mówić o skoku na stołki, to jej zbójeckie prawo. Jednak przypomnę, że przez ostatnie sześć lat opozycja doprowadziła media publiczne prawie do upadku, finansowego, kadrowego. System abonamentowy przestał działać, media publiczne nie mają zasilania finansowego. Dziennikarze telewizyjni zostali przesunięci, niczym samochody, do leasingu. Dziś pierwsze pytanie, jakie słyszy dziennikarz, głównie ośrodków regionalnych, zgłaszający temat na materiał, brzmi: „a czy masz sponsora?”. Nikogo nie interesuje nawet co to za materiał, czy sposób realizacji. Jak nie ma sponsora, to…
Przesadza Pan. Nie może być tak źle.
To proszę pojeździć po ośrodkach regionalnych i porozmawiać z ludźmi, którzy są na samozatrudnieniu, którzy są poza strukturami telewizyjnymi. Oni jedynie świadczą telewizji usługi. Oni słyszą takie pytania, a jak nie przyjdą ze sponsorem, mogą zapomnieć o materiale. Natomiast, jak przyjdzie sponsor i będzie chciał narzucać warunki dziennikarzowi, a dziennikarz się postawi i nie zgodzi się, to nie zostanie pochwalony. Dostanie wręcz po głowie, że nie chce pod dyktando sponsora czegoś robić.
To skrajna patologia.
Ale niestety to tak właśnie działa. Tak działają media publiczne. Do tego doprowadziła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i cała koalicja rządowa, która przez ostatnie lata rządziła mediami publicznymi w sposób monopolistyczny.
Wracam do pytania o „skok na stołki”. Co dalej?
W tej sytuacji mówienie o zmianach, które de facto są początkiem ratowania mediów publicznych, że to skok na stołki, jest rzeczą wręcz amoralną. Odnosząc się do pytania – oczywiście, że będzie następny krok zmian w mediach. Będzie duża ustawa medialna. To jest zapowiedziane w ten „małej” ustawie, która jest tylko na pół roku. Ten zapis wyraźnie wskazuje, że to jest pierwszy krok zmian.
Krok, który budzi wielkie emocje. Był potrzebny?
Zdecydowaliśmy się na taki krok z dwóch powodów. Dotychczasowe kierownictwo mediów publicznych, nim jeszcze poznało projekt ustawy, zaczęło się sprzeciwiać zmianom. Słyszeliśmy, że żadne zmiany nie są potrzebne. Oni chcieli, by ta degeneracja i degrengolada trwała. Władze mediów zaczęły się sprzeciwiać, choć zmian nie znały nawet.
I dlatego trzeba było je usunąć?
Nie mogliśmy sobie pozwolić, by mediami publicznymi kierowali ludzie, którzy sprzeciwiają się planowi ratunkowemu dla tych mediów. Był jednak i drugi powód zmian. My chcemy spółki medialne obejrzeć przed przekształceniami. Stan finansowy tych spółek może bowiem wpłynąć na drogę i tempo przekształceń.
O jakich przekształceniach mowa?
Duża ustawa medialna będzie zawierała zmiany strukturalne i przekształcenia prawne tych spółek prawa handlowego w państwową osobę prawną. Powstaną instytucje nastawione tylko na realizację misji. Ta duża ustawa mówi także o budowie nowego systemu finansowania mediów publicznych. On będzie powszechny, ale opłaty będą niższe niż obecnie. Ta ustawa w parlamencie znajdzie się w kwietniu. Na pewno wejdzie w życie. Determinacja kierownictwa państwa, by ratować media publiczne, by stworzyć dobre media, oparte na profesjonalizmie i prawdzie, jest wielka.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/279599-nasz-wywiad-krzysztof-czabanski-nowa-ustawa-o-mediach-juz-w-kwietniu-zmiany-w-tvp-i-pr-to-poczatek-ratowania-mediow-publicznych-mowienie-ze-to-skok-na-stolki-jest-rzecza-amoralna?strona=1