Prof. Ryba o atakach na Polskę: Widać niemieckie działania obliczone na spacyfikowanie zmian w naszym kraju. Niemcy nie chcą suwerennej Polski. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Wyrywanie się na podmiotowość zwykle jest bolesne. Nie ma co liczyć, że wszyscy się na to zgodzą. Jednak to jest konieczne i w naszym interesie

— mówi o atakach na rząd prof. Mieczysław Ryba.

wPolityce.pl: Nie ustaje krytyka rządu PiS-u. Na ulice wychodzą zwolennicy KOD-u, z Europy płynął głosy krytyki, Rada Europy debatuje czy zająć się tym, co dzieje się w Polsce, niemiecka prasa publikuje wywiad z Sorosem, który przedrukowuje „GW”. To skoordynowana akcja, inspirowane działania? A jeśli tak, to przez kogo?

Prof. Mieczysław Ryba: Zróżnicowane środowiska za tym stoją. W Polsce to są siły układu, który się skonstruował po 1989 roku, jako układ klientelistyczny. On w sposób zasadniczy korzystał z polityki polskiej i rozwoju sytuacji w Ojczyźnie. Ten obóz w sposób wasalistyczny ustawił się wobec czynnika politycznego w Unii, czyli wobec Niemiec. To czynnik niemiecki porządkował Unię Europejską, w szczególności zaś Europę Środkową. Polska jest jedynym krajem naszego regionu, który może podejmować regionalne inicjatywy polityczne. I to nie symboliczne, jak Grupa Wyszehradzka.

Dlaczego symboliczne?

Ona funkcjonuje, ale nie łudźmy się - to jest inicjatywa symboliczna. W zasięgu Polski są natomiast również inicjatywy poważniejsze. Obecne działania niemieckie są obliczone na spacyfikowanie zmian w kierunku uzyskania podmiotowości Europy Środkowej, podmiotowości Polski.

Jak tłumaczyć działania w Polsce środowisk walczących z PiS-em? One też rozumują w ten sposób?

Ten układ klientelistyczny, postkomunistyczny i liberalny, jaki funkcjonuje w Polsce, stara się włączać w te trendy europejskie. Pamiętamy, jak minister spraw zagranicznych w Berlinie mówił, że nie boi się niemieckich czołgów, ale boi się niemieckiej bierności… Trudno wyobrazić sobie bardziej usłużną deklarację. Zwróćmy także uwagę na wypowiedź Donalda Tuska sprzed kilku lat. On zaraz po ponownej wygranej PO w wyborach mówił, że Sejm zajmie się ustawą o związkach partnerskich.

To ma jakiś związek z zagranicznymi atakami na Polskę?

To trudno zrozumieć, gdy nie widzi się o co chodzi w relacjach Polski i Europy. W Europie w wielu instytucjach dominują siły lewicowe, czy skrajnie lewicowe. Wpisanie się w ich politykę społeczną, kulturową to robienie sobie dobrej prasy za zewnątrz, to poszukiwanie wsparcia. Takie wsparcie tamten układ rządowy miał. I starał się rewolucjonizować polskie instytucje.

PiS na takie wsparcie ma szanse? Na czym opiera się krytyka obecnego rządu?

Obecny układ rządowy odwołuje się do korzeni narodowych i chrześcijańskich. Przez to jest nieakceptowalny. Gdy zdefiniujemy te dwie siły, które napędzają sprzeciw wobec PiS-u - układ niemiecki i układ postkomunistyczny w Polsce - to zrozumiemy, że krytyka PiS-u będzie utrzymywana. Te silne środowiska będą wspierały to, co stare u nas, obawiając się, że reforma Polski, odnowa Polski jest drogą państwa suwerennego, a jednocześnie państwa odwołującego się do chrześcijaństwa i idei narodowej. To jest podłożem spięcia tych sił, o których rozmawiamy. To się przekłada na manifestacje, które widać w Polsce, czy krytykę rządu. Trudno jest się pogodzić z utratą wpływów finansowych, politycznych itd.

Jak w kontekście tej walki politycznej, o której Pan mówi, rozumieć np. poparcie Guy’a Verhofstadta dla Ryszarda Petru? Europejski polityk nawoływał do głosowania na Nowoczesną jeszcze w kampanii wyborczej.

To jest mechanizm dźwigni politycznej, on jest znany nie od dziś. Poszczególne państwa starają się mieć przełożenie polityczne, w postaci partii, liderów, na inne kraje. W zależności od tego, jak biegnie ich interes, uruchamiają właśnie taką dźwignię.

Co może być dźwignią?

To mogą być media, np. zdominowane przez obcy kapitał, to może być i partia polityczna. Problem w tym, jak to działa na kraj. Narodowcy, jeszcze przed I wojną światową, mówili słusznie, że na zewnątrz układać można się z każdym, z kim jest nam po drodze, ale tam, gdzie się tworzy polską politykę, nikt z zewnątrz nie może mieć wstępu. Inaczej nasza polityka przestaje być suwerenna. Dla polityków lewicowych czy lewicowo-liberalnych takie tezy nie są oczywiste. Są wręcz im obce.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych