O Owsiaku, "Wyborczej", socjotechnice i autorytetach III RP. Wykład Jarosław Kaczyńskiego w Toruniu. [CAŁOŚĆ WYSTĄPIENIA]. WIDEO

Trzeba było dokonać pewnego zabiegu, który sprowadzał się do tego, by dezawuować tych, którzy się sprzeciwiają. Jakie to były metody? W skrócie - dezawuowano motywacje. Ktoś, kto jest przeciw ma złe motywacje, kieruje się frustracją. (…) Lustrację uznano za szambo, dekomunizację za nic innego jak dyskryminację. Wszelakie nasze formacje były uznane za nieodpowiednie. (…)

Ten mechanizm był skuteczny właściwie do afery Rywina - ale przedtem jeszcze trzeba było zastosować kilka operacji specjalnych - one miały charakter wykraczający poza to, co zastosowano wcześniej. Pierwsza taka operacja była podczas tzw. konferencji antykorupcyjnej, to był 1991 rok. Nas, którzy zorganizowali tę konferencję przedstawiono jako złodziei. Afera Telegrafu, której nigdy nie było… Mieliśmy z tymi aferami tyle wspólnego, co nic. Głoszono intensywnie, że tak właśnie jest. Że ja jestem człowiekiem niezwykle bogatym dzięki aferom, choć nie miałem najmarniejszego majątku. I to przypisywano również innym ludziom.

Pokazało to, że nie ma żadnych granic - że można oskarżyć mnie o współpracę z Gestapo, a kiedy powiedziałbym, że urodziłem się po wojnie, to odparto: „A cóż to za argument, i tak współpracował!” (śmiech) Druga operacja była wymierzona w rząd Jana Olszewskiego. Tam odwołano się do przynajmniej dwóch nieprawd. Po pierwsze - że polska gospodarka stała się czarną dziurą.

Druga nieprawda - to że Jan Olszewski to wywrotowiec. Andrzej Milczanowski zapraszał mnie do willi MSW i przekonywał, że mieliśmy zamach stanu. To była intensywna kontrfaktyczność i odwrócenie znaków. Wreszcie trzecia akcja specjalna i atak na Radio Maryja. Na zasadzie - ciemnogród, ksenofobia, zaścianek, dewocja i antysemityzm. Sam byłem w latach 2001-2005 w komisji etyki i tam często zgłaszaliśmy zastrzeżenia co do posłów oskarżających Radio Maryja o antysemityzm. Domagaliśmy się przykładów antysemityzmu - nigdy tego nie dano. (…)

Ten system trwał sobie dobrze do roku 2002, gdy doszło do afery Rywina. Jaki był jej powód? Otóż generalnie rzecz biorąc powodem było to, że te dwa ośrodki: dysydencki i komunistyczny mimo ścisłej współpracy jednak do końca się nie zintegrowały. Komuniści po 2001 roku poczuli się bardzo pewni siebie i doszli do wniosku, że imperium Michnika można potraktować jako zasób. Że można wykorzystać pieniądze do stworzenia dużego koncernu medialnego w oparciu o to. (…) Kolejną manipulację przeprowadziła Platforma Obywatelska.

Zaczęto się przedstawiać jako osoby antysystemowe: proszę zwrócić uwagę na aktywność Jana Rokity, Pawła Śpiewaka. Jechali z tym prawie do wyborów - 19 czerwca 2005 roku troszkę się cofnęli. Ważne jest to, że po przejęciu władzy przez nas, całkowicie zmienili kierunek działania. (…) To było powtórzenie tamtej socjotechniki, ale jeszcze ostrzej. Ta wrogość była totalna.

Skonstruowano mit „strasznych rządów lat 2005-2007”. W trakcie tych rządów nic strasznego się nie stało, był to okres świetny pod względem gospodarczym i społecznym. Ale wmówiono społeczeństwu, że doszło do zagrożenia demokracji. Pomyślcie sobie - władza jest atakowana przez opozycję bez ograniczeń, zdecydowana część mediów jest antyrządowa, dochodzi do okupacji KPRM - i nie reaguje się na to siłą. A ludziom wmawia się, że to dyktatura. Mówiłem to kiedyś na wiecu przed gmachem Trybunału - to jak uwierzyć w środku gorącego lata, że jest ostra zima. Znaczna część społeczeństwa była w stanie to uwierzyć.

Ale był jeszcze jeden element odczłowieczania wroga - doprowadzenie do zupełnej zmiany znaków wartości w sprawie walki z korupcją i przestępczością elit. Okazało się, jak przy lustracji - że winni są nie złodzieje, ale policjanci. Cała kampania 2007 roku w istocie była pod hasłem, że to, co my robimy w walce z korupcją to nadużycie. Próbowano to zmienić w decyzje procesowe, wszystkie skończyły się umorzeniem - poza przypadkiem Mariusza Kamińskiego, ale o tym nie będę mówił, bo to inna sprawa. On nie był winien, ale szczególnie się naraził i były dodatkowe okoliczności, które doprowadziły do skazania go. (…)

Pominąłem tutaj tragiczne wydarzenie, o którym z różnych względów nie chciałem mówić, a które mogło służyć za oddzielne zagadnienie pod względem manipulacji - o katastrofie smoleńskiej.

Nie udało się - jednak przejęliśmy władzę mimo olbrzymiej przewagi instytucjonalnej drugiej strony. Ale ta kampania trwa, przede wszystkim dochodzi do kwestionowania faktu oczywistego, że w Polsce jest demokracja. Kiedy wszystkie właściwe instrumenty władzy, kiedy wszystkie media - poza niszowymi - były w rękach tamtej strony, kiedy tamta strona miała wpływy w sądach, kiedy wszystkie samorządy były opanowane przez aktualną opozycję. Kiedy zakazano zakładania sojuszów z nami. Wtedy była demokracja! A kiedy jesteśmy przy władzy i mamy dużo mniej, to jest to dyktatura. Bzdura oczywista, ale pewna część społeczeństwa w to wierzy.

Mamy do czynienia z sytuacją, którą można określić: jeśli rządzi Platforma, to niezależnie od tego, co robi - to jest demokracja. A jeśli my rządzimy - to jest dyktatura. Dziękuję bardzo.

Zobacz wideo:

fim

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych