O Owsiaku, "Wyborczej", socjotechnice i autorytetach III RP. Wykład Jarosław Kaczyńskiego w Toruniu. [CAŁOŚĆ WYSTĄPIENIA]. WIDEO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Jeśli chodzi o udział dysydencki, to żył on traumą pierwszego kongresu - miał świadomość, że wprost nie jest w stanie uzyskać społecznego poparcia. Stąd jego działania. Dwa z nich miały miejsce już przy Okrągłym Stole - pierwsze to zgoda na niedemokratyczne wybory. (…) Proszę pamiętać, że na Węgrzech zapowiedziano wówczas demokratyczne wybory. W Polsce pan Bronisław Geremek stwierdził na moje pytanie, czy wobec tej sytuacji nie powinniśmy zmienić taktyki, że przybył od niego emisariusz od najbardziej prodemokratycznego komunistycznego działania na Węgrzech, który stwierdził, że Rosjanie na wszystko się godzą, ale nie na demokratyczne wybory - w domyśle: na agresję.

Była i druga sprawa, mniej eksponowana - przy Okrągłym Stole toczył się spór nie na zasadzie jedni kontra drugich, ale i wewnątrz Solidarności. To był spór o zalegalizowanie partii politycznych. (…) Chodziło o to, by normalny system polityczny nie powstał w Polsce. To nie był przypadek - po wyborach i przejęciu władzy powstał plan „uwiecznienia”, przedłużenia władzy na długie lata. To był plan manipulacyjny - stworzenia z komitetów obywatelskich partii politycznej, która nie byłaby nazwana partią.

Na czym polegała manipulacja? Gdyby te komitety polityczne miały stworzyć partie wybierane na zjeździe, a delegaci byliby wybierani, to byłaby to partia demokratyczna. Tam miało być inaczej - na czele miał stać komitet powołany przez Lecha Wałęsę. Taka struktura nie podlegałaby żadnym strukturom demokratycznym. Co najwyżej kilkanaście, kilka osób decydowałoby o wszystkim.

Ten plan się nie powiódł. Nie udało się tego przeprowadzić - Porozumienie Centrum ten plan zablokowało, ale w żadnym razie nie zrezygnowano z tej operacji, ona przeniosła się w inne miejsce. Tym miejscem była „Gazeta Wyborcza”. To, że „Wyborczą” powierzono Adamowi Michnikowi było decyzją o ogromnym znaczeniu. Michnik i jego współpracownicy zastosowali taktykę - ich przedstawiciele w parlamencie doprowadzili do tego, że stara prasa w gruncie rzeczy pozostała. Że stare redakcje pozostały, a „Gazeta Wyborcza” otworzyła się na ludzi starego systemu, stając się instytucją akomodacyjną. Instytucją, z którą utożsamianie się akomodwało ludzi starego systemu do systemu nowego.

Gazeta Wyborcza” stała się kierowniczą siłą polskich mediów. (…) To myślenie, które opierać miało się nie na ocenie, ale opiniach autorytetów. Tam, gdzie kryterium prawdy, tam opinie autorytetów. Były dwa rodzaje autorytetów: intelektualne, sfera nauki, literatury i autorytety ludowe: ludzie z „Solidarności”, którzy zgodzili się być po tamtej stronie. System autorytetów pozwolił na stworzenie czegoś, co Zbigniew Romaszewski celnie określił jako nowy światopogląd naukowy - to był liberalizm, antypatriotyzm, antykatolicyzm, sceptycyzm wobec „Solidarności”, hasła „Przepraszam za Solidarność”…

Ten przekaz był mocno forsowany. Jego rozbudowaniem i wyostrzeniem w pewnej dziedzinie stała się pedagogika wstydu. Znają pewnie państwo to pojęcie - niszczenie polskiej dumy narodowej, tożsamości poprzez odwoływanie się do prawdziwych i wymyślonych faktów, które miały Polaków kompromitować. (…) To jest operacja szeroka, z użyciem zewnętrznych ośrodków.

To był i jest przekaz silny i osłabiający polskie zasoby. Spojrzyjcie na to, że te dwie kampanie, a przyczynił się do tego Lech Wałęsa, domagając się wyłączenia „Solidarności” - ogromnie osłabiły polskie zasoby autentyczne. Uderzyły w Solidarnosć, Kościół, w stany świadomości, które są zasobem. Ten system nie był już totalitarny, więc nie był w stanie posługiwać się siłą - był nieszczelny.

Dalszy ciąg na następnej stronie

« poprzednia strona
123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych