Najnowsza historia morderczej nienawiści. Dopóki redaktorzy „Gazety Wyborczej”, dopóki liderzy KOD nie odrzucą retoryki nienawiści – dopóty będzie im groziło współsprawstwo zbrodni

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Na manifestacjach KOD w dniu 9 stycznia pojawił się plakat „Stalin i Dzierżyński lepszy niż Kaczyński”. Zwolennicy KOD, występujący tego dnia pod patronatem zastępcy Adama Michnika, nie tylko nie odcięli się od treści owego plakatu, ale uznali go za wart obrony. Wyraża on bowiem ich emocje, ich opinię.

Stalin? Nie był taki zły. Mogliby o tym przekonywać z pełną siłą perswazji generałowie, którzy oficjalnym listem poparli w ostatnich wyborach prezydenckich „obóz demokracji”, czyli kandydaturę Bronisława Komorowskiego. Przypomnijmy tylko: sam generał Teodor Kufel, mistrz i nauczyciel Czesława Kiszczaka, w latach Stalina zwierzchnik organów bezpieczeństwa w Kielcach, Gdańsku i Poznaniu, potem absolwent pierwszego rocznika szkoły KGB (w 1954 roku) w Moskwie; za generałem Kuflem – młodsi, ale też dobrze, jak najlepiej pamiętający stalinowskie czasy generałowie, członkowie WRON – Józef Użycki, Józef Baryła, naczelny prokurator wojskowy w stanie wojennym – Józef Szewczyk czy komendant Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, Mieczysław Michalik. Dla nich na pewno Stalin i Dzierżyński są lepsi niż Kaczyński. Tamci mieli na sumieniu tylko kilkadziesiąt milionów ludzi… W tym np. kilkaset tysięcy Polaków (może warto przypomnieć rozkaz nr 00485 z 11 sierpnia 1937, o którym pewnie nikt z manifestantów KOD-u nie pamięta, a kosztował życie 111.091 osób rozstrzelanych w ramach tzw. operacji polskiej NKWD – najbardziej ludobójczy pojedynczy rozkaz, jaki zachował się w historii ludzkości – ot, taki „drobiazg”, obok innych, setek tysięcy zesłanych do łagrów, dziesiątków tysięcy zabitych w operacji katyńskiej, wdeptanych w dno ubeckich więzień). Dzierżyński – też, tylko setki tysięcy rozstrzelanych, zamęczonych w imię „czystości” rewolucji. Cóż to jest, w porównaniu ze „zbrodniami” Kaczyńskiego?

Pani Agnieszka Holland i setki jej podobnych „guru” z „Wyborczej”, podobnie jak oświecani przez tę gazetę politycy i dziennikarze zachodni, jeszcze chętniej wskazują dziś Putina jako odpowiednik Jarosława Kaczyńskiego, oczywiście – lepszy odpowiednik. Przecież sami padali na twarz przed KGB-owskim idolem polsko-rosyjskiego pojednania w latach 2007-2014… Najniżej upadali w kwietniu 2010 roku. Teraz więc mogą sobie poużywać: Kaczyński jak Putin. Naprawdę? Gdzie jest w bilansie „ludobójczej IV RP” 200 tysięcy zamordowanych – a tylu zginęło pod rządami Putina Czeczeńców? A gdzie kilkuset dziennikarzy pozbawionych życia (a tylu zginęło pod władzą najlepszego przyjaciela Donalda Tuska na Kremlu)? Czy Tomasz Lis, przez 7 lat dysponujący – z łaski pisowskiego prezesa telewizji publicznej, Andrzeja Urbańskiego – najbardziej intratnymi warunkami prowadzenia swojego programu jest taką samą ofiarą jak Anna Politkowska, zabita w dzień urodzin prezydenta Putina?

« poprzednia strona
123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych