Beata Kempa w rozmowie z „Dziennikiem” ujawnia kulisy swojej drogi do polityki. Okazuje się, że obecna szefowa KPRM zajęła się życiem publicznym dzięki… Lechowi Kaczyńskiemu.
Wie pani, że pracując jeszcze w wymiarze sprawiedliwości, jako dziewczyna, pomniejszy pracownik z prowincji, zapisałam się do PiS, bo ogromnie mi imponował śp. Lech Kaczyński - ówczesny Minister Sprawiedliwości. Imponował mi decyzjami, wiedzą i determinacją w działaniu
— mówi Kempa w rozmowie z „Dziennikiem”.
Mówiąc o zmianach w mediach publicznych Kempa stawia sprawę jasno:
Pani redaktor, już czas, żeby wszystko doprowadzić do normalności. Przecież to nie jest nasz autorski pomysł, o tym mówią ludzie w Polsce. Wystarczy do nich wyjść i porozmawiać.
Pytana o tych, którzy w sobotę chcą manifestować pod siedzibą TVP w formie sprzeciwu wobec ustawy medialnej, Kempa zaznacza:
Kiedyś jednego z dziennikarzy zapytałam, dlaczego pan to robi, dlaczego pan to wszystko pisze, przecież to nie jest zgodne z prawdą. Odpowiedział: bo ma kredyt i dzieci na utrzymaniu.
Ta uwaga została skonstatowana przez prowadzącą wywiad Magdalenę Rigamonti w ten sposób:
Pani minister, rozumiem że wszyscy ci, którzy próbują oceniać to, co robi PiS, to są zdrajcy z kredytami i z dziećmi.
Szanuję tych, którzy mają misję, którzy chcą lepszej Polski, którzy chcą budować, a nie rujnować, którzy chcą, by ludzie wracali z Wielkiej Brytanii i Irlandii, żeby kolejni nie wyjeżdżali. Ale patrząc na poczynania niektórych polityków i dziennikarzy, a także innych uczestników życia publicznego, odnoszę wrażenie, że w imię własnego spokoju chcą, żeby nic się nie zmieniło
— tłumaczy szefowa KPRM.
Beata Kempa pytana o konkretne działania dziennikarzy mediów publicznych tłumaczy, że w zmianach dotyczących TVP i Polskim Radiem „o elementarny obiektywizm chodzi”.
Oczywiście, żyjemy w wolnym kraju, wolno mieć poglądy polityczne. Czas, kiedy wszyscy mieli tak samo myśleć, skończył się w 1989 r. Teraz nawet trzeba mieć poglądy polityczne i dobrze, że się różnimy, bo wtedy jest dyskusja, która wznosi nas na wyższy poziom cywilizacji, ale od dziennikarzy wymaga się jednak minimum obiektywizmu
— zaznacza Kempa.
Dodaje, że nie chce rozmawiać o personaliach.
Wiem, że w odbiorze społecznym wiele osób związanych z mediami publicznymi nie było obiektywnych. Ludzie w Polsce, wyborcy, mówili o konkretnych nazwiskach, mówili o ludziach, którzy przestali być dziennikarzami, a stali się politykami. Jeśli czuje się powołanie polityczne, to można na przykład zdjąć togę czy porzucić redakcję i stanąć do wyborów
— zaznacza.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Beata Kempa w rozmowie z „Dziennikiem” ujawnia kulisy swojej drogi do polityki. Okazuje się, że obecna szefowa KPRM zajęła się życiem publicznym dzięki… Lechowi Kaczyńskiemu.
Wie pani, że pracując jeszcze w wymiarze sprawiedliwości, jako dziewczyna, pomniejszy pracownik z prowincji, zapisałam się do PiS, bo ogromnie mi imponował śp. Lech Kaczyński - ówczesny Minister Sprawiedliwości. Imponował mi decyzjami, wiedzą i determinacją w działaniu
— mówi Kempa w rozmowie z „Dziennikiem”.
Mówiąc o zmianach w mediach publicznych Kempa stawia sprawę jasno:
Pani redaktor, już czas, żeby wszystko doprowadzić do normalności. Przecież to nie jest nasz autorski pomysł, o tym mówią ludzie w Polsce. Wystarczy do nich wyjść i porozmawiać.
Pytana o tych, którzy w sobotę chcą manifestować pod siedzibą TVP w formie sprzeciwu wobec ustawy medialnej, Kempa zaznacza:
Kiedyś jednego z dziennikarzy zapytałam, dlaczego pan to robi, dlaczego pan to wszystko pisze, przecież to nie jest zgodne z prawdą. Odpowiedział: bo ma kredyt i dzieci na utrzymaniu.
Ta uwaga została skonstatowana przez prowadzącą wywiad Magdalenę Rigamonti w ten sposób:
Pani minister, rozumiem że wszyscy ci, którzy próbują oceniać to, co robi PiS, to są zdrajcy z kredytami i z dziećmi.
Szanuję tych, którzy mają misję, którzy chcą lepszej Polski, którzy chcą budować, a nie rujnować, którzy chcą, by ludzie wracali z Wielkiej Brytanii i Irlandii, żeby kolejni nie wyjeżdżali. Ale patrząc na poczynania niektórych polityków i dziennikarzy, a także innych uczestników życia publicznego, odnoszę wrażenie, że w imię własnego spokoju chcą, żeby nic się nie zmieniło
— tłumaczy szefowa KPRM.
Beata Kempa pytana o konkretne działania dziennikarzy mediów publicznych tłumaczy, że w zmianach dotyczących TVP i Polskim Radiem „o elementarny obiektywizm chodzi”.
Oczywiście, żyjemy w wolnym kraju, wolno mieć poglądy polityczne. Czas, kiedy wszyscy mieli tak samo myśleć, skończył się w 1989 r. Teraz nawet trzeba mieć poglądy polityczne i dobrze, że się różnimy, bo wtedy jest dyskusja, która wznosi nas na wyższy poziom cywilizacji, ale od dziennikarzy wymaga się jednak minimum obiektywizmu
— zaznacza Kempa.
Dodaje, że nie chce rozmawiać o personaliach.
Wiem, że w odbiorze społecznym wiele osób związanych z mediami publicznymi nie było obiektywnych. Ludzie w Polsce, wyborcy, mówili o konkretnych nazwiskach, mówili o ludziach, którzy przestali być dziennikarzami, a stali się politykami. Jeśli czuje się powołanie polityczne, to można na przykład zdjąć togę czy porzucić redakcję i stanąć do wyborów
— zaznacza.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/277499-beata-kempa-o-sledztwie-smolenskim-nie-wiemy-jaka-jest-prawda-o-zmianach-w-mediach-czas-wszystko-doprowadzic-do-normalnosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.