Prof. Żerko: Cele Instytutu Zachodniego jasno określiła przyjęta właśnie ustawa. Prof. Musiałowi w odpowiedzi

Przedstawiona przez prof. Bogdana Musiała wizja Instytutu Zachodniego jako ośrodka mającego zajmować się głównie polityką historyczną to nieporozumienie, wynikające chyba z nieznajomości przyjętej w grudniu przez parlament ustawy o tej placówce.

CZYTAJ WIĘCEJ: Co dalej z Instytutem Zachodnim? Prof. Musiał: W relacjach polsko-niemieckich jest wiele białych plam lub zafałszowań. Czas to zmienić. NASZ WYWIAD

Konsekwentnie niszczonemu pod rządami Platformy Obywatelskiej Instytutowi Zachodniego przedstawiciele ówczesnych władz zarzucali przede wszystkim, iż w placówce tej nadal były prowadzone badania nad najnowszymi dziejami Niemiec i stosunków polsko-niemieckich.

Osobiście polemizowałem z ministrem Radosławem Sikorskim, który podczas wizyty w IZ w czerwcu 2008 r. postulował porzucenie przez nas problematyki historycznej. Zdaniem ówczesnego szefa polskiej dyplomacji w relacjach polsko-niemieckich należało zajmować się teraźniejszością i przyszłością, a nie przeszłością. Do starć na tym tle dochodziło w następnych latach, gdy na posiedzeniach Rady Naukowej przedstawiciele MSZ (obaj panowie obecnie są już ambasadorami) krytykowali np. to, że zajmujemy się wysiedleniami ludności w okresie II wojny światowej. Nawet opracowana kilka lat temu w IZ wielotomowa seria bilansująca dwadzieścia lat zjednoczonych Niemiec została przyjęta jako anachronizm. Przykłady podawałem w artykule opublikowanym ponad trzy lata temu na łamach „Rzeczpospolitej” (Wykańczanie Instytutu Zachodniego, 16 grudnia 2012), który zresztą miał dla mnie bardzo niemiłe konsekwencje.

Przygotowana w ubiegłym roku przez poznańskiego posła Tadeusza Dziubę (PiS), wniesiona pod obrady przez grupę posłów PiS i w ekspresowym tempie przyjęta niedawno przez sejm i senat ustawa tworzy zupełnie inną placówkę niż dotychczasowy Instytut Zachodni. Ma ona działać w oparciu o naukowe kadry, ale jej działalność ma mieć charakter przede wszystkim ekspercki. Do zadań IZ należeć będzie przede wszystkim przygotowywanie dla instytucji państwowych analiz (choć także prowadzenie badań naukowych) o istotnych wydarzeniach w zakresie stosunków polsko-niemieckich, przemian politycznych, gospodarczych, społecznych i kulturowych w Niemczech, roli Niemiec w Europie i świecie. Jednym z głównych nurtów działalności IZ ma być – zgodnie z wolą ustawodawcy – badanie procesów związanych z kształtowaniem się pamięci zbiorowej i polityki historycznej, ale będzie to tylko jeden z kilku nurtów w działalności ośrodka.

Prof. Musiał w swej wypowiedzi o Instytucie Zachodnim sprowadza rolę tej placówki w gruncie rzeczy do badań nad historią. Przy całym szacunku dla zainteresowań badawczych prof. Musiała, uważam przy tym, że jest sporo znacznie ważniejszych, a niedostatecznie zbadanych kwestii niż meandry polityczne kanclerza Helmuta Schmidta. Jak już wspomniałem, jestem ostatni, który kwestionowałby celowość prowadzenia w IZ również takiej działalności. Ale Instytut Zachodni był zawsze ośrodkiem interdyscyplinarnym. Takie były założenia twórców placówki, zakładanej jeszcze w 1944 r. Oprócz historyków pracowali tam prawnicy, ekonomiści, socjolodzy, politolodzy, kulturoznawcy.

Na koniec dwie uwagi „pro domo sua”. Po pierwsze, nie wiem, skąd przyszło do głowy B. Musiałowi twierdzić, jakoby „w Polsce nie ma kadr, historyków, którzy specjalizowaliby się w stosunkach polsko-niemieckich, a którzy kształceni byliby z polskich pieniędzy”. To zwykła nieprawda. Także słowa, iż w naszym kraju „wytworzyła się dosyć szeroka warstwa specjalistów, którzy prezentują mniej lub bardziej miękki, ale niemiecki punkt widzenia” – z tego rzekomo tylko powodu, iż „tylko w ten sposób można mieć szansę na uzyskanie stypendium niemieckiego”, jest zwykłą insynuacją. Przykro mi też, że „przy okazji” uznał B. Musiał za stosowne z imienia i nazwiska obrazić jednego z bardzo dobrych historyków, zajmującego się problematyką polsko-niemiecką („napisze i powie to, co niemiecka strona będzie chciała przeczytać”).

I uwaga druga: nie pretenduję i nigdy nie pretendowałem do stanowiska dyrektora IZ. Polemika ta niech będzie odczytana wyłącznie jako głos w dyskusji o przyszłości Instytutu.

Prof. Stanisław Żerko, historyk i niemcoznawca, pracuje w Instytucie Zachodnim

CZYTAJ TAKŻE: Jest szansa, że Rzeczpospolita nie będzie ślepa na niemiecką soft-power. Sejm powołał Instytut Zachodni im. Z. Wojciechowskiego

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.