Co dalej z Instytutem Zachodnim? Prof. Musiał: W relacjach polsko-niemieckich jest wiele białych plam lub zafałszowań. Czas to zmienić. NASZ WYWIAD

youtube.pl: prof. B. Musiał
youtube.pl: prof. B. Musiał

Jeśli chcemy faktycznego pojednania, to nie ma mowy, aby kryć te ponure fakty. Musimy sobie mówić prawdę

— tłumaczy w rozmowie z portalem wPolityce.pl historyk i niemcoznawca prof. Bogdan Musiał konieczność reaktywowania Instytutu Zachodniego, który zająłby się sprawami niemieckimi i relacjami polsko-niemieckimi.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jest szansa, że Rzeczpospolita nie będzie ślepa na niemiecką soft-power. Sejm powołał Instytut Zachodni im. Z. Wojciechowskiego

wPolityce.pl: Czy Polsce potrzebny jest w ogóle Instytut, który zajmowałby się relacjami polsko niemieckimi, o których mówi się, że są podobno najlepsze w historii?

Prof. Bogdan Musiał: Rozumiem, że to „podpuszczające” pytanie. Uważam, że jak najbardziej taki instytut jest potrzebny. Nie znam żadnego ośrodka naukowego w Polsce, który zajmowałby się sprawami wewnątrz niemieckimi czy stosunkami polsko-niemieckimi. Nie ma takiego ciała. Dla porównania w Polsce działają niemieckie instytucje, które propagują, już nawet nie mówię, że politykę historyczną, ale wręcz niemiecką propagandę historyczną. Instytucje te działają prężnie, bo mają finansowanie i z tego co wiem, to nawet z polskiego budżetu, choćby Centrum im. Willi Brandta we Wrocławiu.

Po drugie w Polsce nie ma kadr, historyków, którzy specjalizowaliby się w stosunkach polsko-niemieckich, a którzy kształceni byliby z polskich pieniędzy. Jeśli jakiś naukowiec chce się zająć tymi problemami, to z góry skazany jest na niemieckie instytucje czy niemieckie stypendia. No i już na tym etapie następuje selekcja, bo przecież Niemcy nie zasponsorują każdego tematu. Wytworzyła się dosyć szeroka warstwa specjalistów, którzy prezentują mniej lub bardziej miękki, ale niemiecki punkt widzenia. No bo przecież tylko w ten sposób można mieć szansę na uzyskanie stypendium niemieckiego. Często byłem zaszokowany, gdy miałem magistrantów czy piszących prace licencjackie, którzy bezkrytycznie prezentowali niemiecki punkt widzenia. Pamiętam jedną świetnie znającą j. niemiecki studentkę, która pisała o wypędzeniach tak jak Niemcy: że były to najbardziej brutalne wypędzenia, nieporównywalne z innymi. Poprosiłem ją, aby przeanalizowała jednak inne wypędzenia pod kątem brutalności: warszawiaków po Powstaniu, Żydów do gett.

Albo np. polskich mieszkańców „Kraju Warty” do Generalnego Gubernatorstwa.

Tak, właśnie, te straszne wypędzenia 1939 r. Niemiecka wizja historii wypędzeń jest bardziej korzystna dla niemieckiej pamięci, ale jest nie do przyjęcia dla Polaków. I właśnie w Polsce jest ten problem, że nie ma ośrodka, które był szkolił historyków od stosunków polsko-niemieckich, ale nie z niemieckiego punktu widzenia.

Czy Instytut Zachodni wypełnił tę lukę? On ma przecież, posłużę się językiem chemika - rozkładać niemiecką politykę, generalnie Niemców - na „czynniki pierwsze”, aby pomóc ułożyć nam relacje z nimi.

No i bardzo dobrze! W tym Instytucie będą oferowane stypendia doktoranckie dla młodych naukowców, którzy zajmowaliby się wszystkimi tematami wchodzącymi w zakres relacji polsko-niemieckich. Takich tematów czekających na gruntowne opracowanie jest mnóstwo. Podam jeden przykład tematu zafałszowanego przez niemiecką historiografię. Chodzi o Helmuta Schmidta, który jest przedstawiany jako wielki przyjaciel Polski. A w rzeczywistości był to człowiek, który działał na szkodę naszego kraju. Niemiecka propaganda historyczna przedstawia tę postać zupełnie inaczej. Działają w tym obszarze w Polsce specjaliści od stosunków polsko-niemieckich jeszcze od lat 80. Oni głównie odzywają się i robią za autorytety, zwłaszcza że zblatowali się z niemieckimi ekspertami, więc teraz wspólnie urabiają opinię publiczną, ale w kierunku niemieckiego wizji historii.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.