Wolski: Sytuacja w mediach to rozwiązanie tymczasowe. Większość parlamentarna musiała się zachować jak strażak. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Przeciwnicy obecnej władzy mają większość kłopotów na własne życzenie

uważa Marcin Wolski, pisarz, satyryk, publicysta.

wPolityce.pl: Jak panu się podoba ta nowelizacja ustawy o mediach publicznych - przeprowadzona przez PiS? Miała być pierwotnie duża strukturalna zmiana, ostatecznie podzielono ja na etapy i w pierwszym dojdzie tylko do wymiany kierownictwa… Nie lepiej było poczekać i zmienić całość? Niż narażać się na zarzuty o skok na stołki?

Marcin Wolski: Ja też byłem przekonany, że to będzie ta duża nowelizacja. Ale każdy kto obserwuje to co się dzieje zwłaszcza w TVP Info widzi, że praktycznie nie zostawiono im wyboru. Mnie też na pewnym etapie zaproponowano wejście do władz co zapewniłoby co mogłoby sytuację nieco uspokoić i dotrwać telewizji do czasu, kiedy ta  generalna ustawa będzie gotowa. Ale jednak telewizja jeszcze bardziej zaostrzyła ton i większość parlamentarna musiała się zachować jak strażak.

Prezesem TVP ma zostać Jacek Kurski, czyli aktywny polityk. To dobry pomysł?

Wszystko polega na tym, że to jest rozwiązanie tymczasowe.

No tak. Ta ustawa ma obowiązywać tylko do końca czerwca.

No właśnie. Rozumiem, że albo do końca czerwca albo do czasu jak skończy się kadencja Krajowej Rady i będzie nowa sytuacja. Wtedy będą nowe warunki do wyłonienia władz i przyjdzie czas na „nie-polityka”. Teraz każdy poza ważnym politykiem partii rządzącej, każdy kto by wziął to stanowisko, byłby w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Bo nie miałby takiej siły jak polityk, który zawsze dysponuje zapleczem. Jeżeli byłaby to jakaś postać typu Bronisław Wildstein, czy Krzysztof Skowroński to ryzykowałby swoim osobistym autorytetem…

Także pod warunkiem, że to nie jest rozwiązanie na wieki wieków - to polityk na okres przejściowy nie jest rozwiązaniem najgorszym. Zwłaszcza jeśli jest to polityk wyrazisty, zdecydowany, odważny.

A za jakim modelem docelowym wizją telewizji pan się opowiada? Za prezentowaniem różnych punktów widzenia - w sposób taki, żeby wszystkie liczące się środowiska miały coś do powiedzenia w uczciwych proporcjach? Czy raczej za jedną zobiektywizowaną linia programową?

Parytety wszędzie trudno byłoby zastosować. Bo  o ile w programie typu ‘forum” są do policzenia czasy poszczególnych polityków, to w innych jest znacznie trudniej. To jest kwestia wyczucia i ja uważam, że telewizja przede wszystkim powinna być ciekawa. czyli oferta powinna być dość szeroka.
Kiedy sam aktywnie pracowałem w telewizji - to były czasy tzw. pampersów, istniał duży spór czy Olga Lipińska powinna być emitowana. Ja byłem zdania, że skoro jest moja audycja, jest miejsce dla Jacka Fedorowicza, skoro jest Wojciech Cejrowski to powinna być też Olga Lipińska - osoba utalentowana i wyrazista.

Z podobnego założenia wychodził tez Andrzej Urbański, który zaprosił do TVP Tomasza Lisa. Tyle, że nowe władze usunęły programy uznawane za „prawicowe” a Tomasz Lis pozostał z programem flagowym…

No tak. Ale co innego programy satyryczne, a co innego polityczne. Ale w programach politycznych też powinni się zderzać ludzie wyraziści. Nie chodzi o to by były postaci obłe czy anonimowe, ale rzeczywiście dobrze jest kiedy w debacie występują nie tylko publicyści się zgadzający. Za antywzór mogę tu wskazać program w TOK FM, gdzie Tomasz Lis rozmawia z Tomaszem Wołkiem, Władysławem Władyka i Jackiem Żakowskim. I to ma być pluralizm. Ważne by różnica zdań była rzeczywista.

A nie obawia się pan, że kiedy PiS wprowadzi do telewizji swoich ludzi nastąpi „przegięcie” w drugą stronę?

Istnieje taka obawa. Ale po pierwsze osoby, które tak bardzo krzyczą w tej sprawie zapominają, że to nie są czasy początków III RP , kiedy istniały tylko dwa kanały telewizji publicznej. Nawet jeśli telewizja publiczna „przechyliłaby się ” w jedna stronę , to absolutnie zrównoważą sprawę Polsat i TVN. Ale ja wierzę w zdrowy rozsądek ludzi. W końcu kiedy Bronisław Wildstein był prezesem to różni publicyści, różni twórcy robili tam audycje. Jestem spokojny, że w tej drugiej fazie, kiedy ten kurz bitewny opadnie i zaczną działać normalne procedury wyłaniania władz. Przypomnę, że oni mają być wybierani spośród kandydatów wybieranych przez stowarzyszenia twórcze. Wtedy będzie czas na równowagę. Teraz jesteśmy w sytuacji skrajnej nierównowagi. Bo o ile jeszcze jakiś parytet jest przestrzegany w audycjach, w których występują politycy - to już np. eksperci reprezentują przeważnie jedna opcję. Przy czym jedni są „bardziej” a inni „jeszcze bardziej”.

cd na następnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych