Wolski: Sytuacja w mediach to rozwiązanie tymczasowe. Większość parlamentarna musiała się zachować jak strażak. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

A nie obawia się pan, że PiS przyjmując tę ustawę otwiera sobie kolejny front walki? Bo mamy już wojnę o trybunał, o służbę cywilną, o podsłuchy i jeszcze parę innych… teraz jeszcze media.

Tyle, że to nie jest nowy front ale kolejne odcinki tego samego frontu. Błąd PiS z 2005 roku polegał na tym, że rzeczywiście „otworzył” fronty pomiędzy różnymi środowiskami i korporacjami. Teraz linia jest jedna. Alternatywą dla tego co się teraz dzieje byłoby – panować, a nie rządzić. Bo jeśli PiS przejąłby trybunał w proporcji 14: 1 , przyjąłby media w proporcji 3: 0, mając pracowników służby cywilnej z poprzedniej ekipy – to by była po prostu kapitulacja. Dlatego te posunięcia plus jeszcze ustawa o prokuraturze – to są warunki niezbędne do zrobienia czegokolwiek. Jeżeli PiS traktuje serio swoje obietnice, a nie chce tylko czerpać splendorów z samego bycia przy władzy to musiał te ruchy wykonać.

Myśli pan, że dojdzie do takiego momentu uspokojenia? Czy taka atmosfera ostrej walki będzie nam towarzyszyć także przez następne miesiące?

To zależy od tego czy dzisiejsi przeciwnicy rządu pogodzą się z faktem, że przegrali. Dla mnie to wszystko razem nie jest logiczne. Bo oni mają większość kłopotów na własne życzenie. Bo co by było, gdyby sędzia Rzepliński przyjął tych 5-ciu sędziów wybranych przez nowy parlament? Królowałby sobie do końca kadencji, trybunał robiłby co chciał, co najwyżej ze zdaniami odrębnymi części sędziów. Nie byłoby problemu. Poniosła ich duma, ambicja, hucpa? Przekonanie o własnej nieomylności? Ta wojna nie została rozpętana przez PiS.

To samo z mediami. Rozsądne media przyjęłyby do wiadomości, że nastąpiła zmiana. Spotykałyby się z nową władzą. Rozumiałyby, że muszą się trochę posunąć. Zapytałyby kogo byście chcieli w tych mediach? To byłoby rozsądne zachowanie. Wtedy ostrze sporu zostałoby stępione.

Nastąpiłaby ewolucja a nie rewolucja.

Może docelowo po iluś miesiącach sytuacja docelowa byłaby podobna ale nie byłoby stawiania pod ścianą, takiej sytuacji zero-jedynkowej. Dlatego ja nie do końca rozumiem te działania. Może one wypływają z doświadczeń poprzedniej IV RP? Ale sytuacja jest inna. Nie ma Leppera. I nawet jeśli oni liczą, że nadwątlą spójność PiS, to jest jeszcze rezerwowa armia Kukiza, a nawet w pewnych okolicznościach PSL za jakieś stanowiska. Czyli nie ma możliwości zmiany tego układu w sposób demokratyczny.

Opozycja liczy chyba trochę na interwencję Unii Europejskiej…

Niektórzy może sadzą, że będzie jakaś zdecydowana akcja ze strony Europy. Ale czy pani Merkel wyśle do nas Leopardy? Jeżeli Europa nie poradziła sobie ze znacznie słabszymi Węgrami - i to w sytuacji stabilizacji - to odpuści też Polsce. W tej chwili Europa ma zdecydowanie za dużo kłopotów – fala imigrantów, zagrożenie ze strony Rosji - żeby wdawać się w jakąś kosmiczną awanturę z ograniczaniem suwerenności władz państwa członkowskiego. I to w sytuacji, gdy za chwilę będą wybory w Stanach, które zresztą dokonały pewnego resetu. Myślę, że błąd opozycji polega na tym, że nie rozpoznali zmiany sytuacji. Usiłują zastosować metody, które nie będą skutkowały.

Przeciwnicy PiS rozumieją, że to jest gra o wszystko. Ale nie jest chyba przypadkiem, że w dniu wyborów umarł Czesław Kiszczak. Po prostu system magdalenkowy się wali i powiem szczerze, nie sądzę, żeby w Nowym Roku cokolwiek mogło go uratować.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych