Pozytywne jest zapisanie w przepisach uprawnień służb do kontroli internetu. Posłowie opozycji grzmią, że rozpocznie się masowa inwigilacja sieci, że poza kontrolą będą inwigilowani Polacy. Niestety nie sposób brać tych słów na poważnie. Sieć jest kontrolowana przez służby w większości krajów, zaś również na to polskie służby muszą mieć zgodę sądu. Potrzeba kontroli internetu powinna być oczywistością. Przecież po zamachach w Paryżu media informowały, że zamachowcy kontaktowali się przez komunikatory umieszczone w grach internetowych. Ktoś jeszcze uważa, że internetu nie należy kontrolować? Posłowie opozycji uciekają się do histerycznych haseł w tej sprawie, licząc na oburzenie młodzieży, być może pamiętając bunt społeczny dot. ACTA. Jednak emocjonalny ton i alarmy w tej sprawie nie mają uzasadnienia.
Jednak projekt PiS-u zawiera również pewne błędy i niepokojące propozycje. Brakuje w nim np. uregulowania tzw. tajnych wejść. Służby prowadząc swoje działania czasem stosują wejścia do prywatnych mieszkań, by np. podłożyć podsłuch, instalować kamery lub zweryfikować podejrzenia dot. m.in. działalności szpiegowskiej. Takie czynności są wykorzystywane m.in. w USA. Ustawa dot. kontroli operacyjnej powinna ujmować również taką metodę wykorzystywaną przez służby w ramach czynności operacyjnych, jednak tego nie robi. Poseł Opioła tłumaczył się pośpiechem i wskazywał, że czas na dyskusję na ten temat będzie przy okazji ustawy o czynnościach operacyjnych. Jednak może warto było już taką dyskusję rozpocząć? Najwięcej niepokojów płynie jednak z przepisów dotyczących tzw. tajemnicy zawodowej. Zgodnie z przepisami sąd może dla dobra interesów wymiaru sprawiedliwości dopuścić do wykorzystania materiałów, które mogą godzić w tajemnice zawodowe. Poseł Opioła w wywiadzie wskazuje, że decyzje w tej sprawie podejmuje sąd, ale fragment ustawy dotyczący tego mechanizmu może okazać się wytrychem dla praktycznej likwidacji przepisów dot. tego newralgicznego obszaru. Kluczowa przy ocenie tej sprawy będzie praktyka, jednak faktem jest, że przepisy mogą stać się podstawą do nadużyć w tej sprawie.
Projekt zmian, jaki przygotował PiS, w miarę nieźle odpowiada na potrzeby orzeczenia TK. Jednak widać, że nie jest to ten „wielki” projekt na miarę oczekiwań i wyzwań. Pozytywnie należy oceniać zapewnienia posła Opioły, który mówi, że nowelizacja debaty nie zamyka, że jest jedynie szybką „łatą” prawniczą, która ma zapewnić możliwość działania służb. Rzeczywiście projekt PiS-u nie odpowiada na wiele wyzwań i pytań dotyczących systemu kontroli operacyjnej w Polsce. Na projekcie ciąży doraźność. Nie widać w nim systemowych rozwiązań, nie widać choćby zapowiedzi głębszych zmian. A jest nad czym debatować. Trzeba przedyskutować osobną ustawę o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, która ujednolici procedury dotyczące ich stosowana, należy przemyśleć sprawę budowy specjalistycznego sądu, który brałby udział w działaniach służb i – jak w Hiszpanii – na bieżąco monitorował konkretne akcje. Dziś kontrola sądowa jest rozproszona, zajmują się nimi i sądy okręgowe w Polsce i Sąd w Warszawie. Jednak nie ma jednego sądu, który specjalizowałby się w kontroli i nadzorze nad służbami, który by z nimi współdziałał na bieżąco. W nowelizacji nie ma również wzmianki o zmianach dotyczących patologicznych relacji państwo-operator komórkowy. Tu zmiana będzie kosztowna i trudna logistycznie, jednak wydaje się, że powinien powstać system, przez który przechodziła będzie łączność operatorów telefonii komórkowych w taki sposób, by służby mogły bez wiedzy i zgody operatora sięgać po dane. Dziś w kontrolę operacyjną są włączeni pracownicy prywatnych firm, co budzi zasadne wątpliwości o szczelność systemu oraz prawidłowość relacji służby – operatorzy, w których państwo jest w roli petenta. Nietknięta w nowelizacji pozostaje również sprawa jednej ogólnopolskiej bazy danych dotyczących wniosków o kontrolę operacyjną. Wydaje się, że budowa takiego systemu jest potrzebna, by sprawa kontroli operacyjnej była przejrzysta, a polityka władz w tej sprawie klarowniejsza. Jednak to znów, jak mówił poseł Opioła, zostało przełożone na przyszłość. Dziś rząd nie ma czasu na głębsze zmiany.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pozytywne jest zapisanie w przepisach uprawnień służb do kontroli internetu. Posłowie opozycji grzmią, że rozpocznie się masowa inwigilacja sieci, że poza kontrolą będą inwigilowani Polacy. Niestety nie sposób brać tych słów na poważnie. Sieć jest kontrolowana przez służby w większości krajów, zaś również na to polskie służby muszą mieć zgodę sądu. Potrzeba kontroli internetu powinna być oczywistością. Przecież po zamachach w Paryżu media informowały, że zamachowcy kontaktowali się przez komunikatory umieszczone w grach internetowych. Ktoś jeszcze uważa, że internetu nie należy kontrolować? Posłowie opozycji uciekają się do histerycznych haseł w tej sprawie, licząc na oburzenie młodzieży, być może pamiętając bunt społeczny dot. ACTA. Jednak emocjonalny ton i alarmy w tej sprawie nie mają uzasadnienia.
Jednak projekt PiS-u zawiera również pewne błędy i niepokojące propozycje. Brakuje w nim np. uregulowania tzw. tajnych wejść. Służby prowadząc swoje działania czasem stosują wejścia do prywatnych mieszkań, by np. podłożyć podsłuch, instalować kamery lub zweryfikować podejrzenia dot. m.in. działalności szpiegowskiej. Takie czynności są wykorzystywane m.in. w USA. Ustawa dot. kontroli operacyjnej powinna ujmować również taką metodę wykorzystywaną przez służby w ramach czynności operacyjnych, jednak tego nie robi. Poseł Opioła tłumaczył się pośpiechem i wskazywał, że czas na dyskusję na ten temat będzie przy okazji ustawy o czynnościach operacyjnych. Jednak może warto było już taką dyskusję rozpocząć? Najwięcej niepokojów płynie jednak z przepisów dotyczących tzw. tajemnicy zawodowej. Zgodnie z przepisami sąd może dla dobra interesów wymiaru sprawiedliwości dopuścić do wykorzystania materiałów, które mogą godzić w tajemnice zawodowe. Poseł Opioła w wywiadzie wskazuje, że decyzje w tej sprawie podejmuje sąd, ale fragment ustawy dotyczący tego mechanizmu może okazać się wytrychem dla praktycznej likwidacji przepisów dot. tego newralgicznego obszaru. Kluczowa przy ocenie tej sprawy będzie praktyka, jednak faktem jest, że przepisy mogą stać się podstawą do nadużyć w tej sprawie.
Projekt zmian, jaki przygotował PiS, w miarę nieźle odpowiada na potrzeby orzeczenia TK. Jednak widać, że nie jest to ten „wielki” projekt na miarę oczekiwań i wyzwań. Pozytywnie należy oceniać zapewnienia posła Opioły, który mówi, że nowelizacja debaty nie zamyka, że jest jedynie szybką „łatą” prawniczą, która ma zapewnić możliwość działania służb. Rzeczywiście projekt PiS-u nie odpowiada na wiele wyzwań i pytań dotyczących systemu kontroli operacyjnej w Polsce. Na projekcie ciąży doraźność. Nie widać w nim systemowych rozwiązań, nie widać choćby zapowiedzi głębszych zmian. A jest nad czym debatować. Trzeba przedyskutować osobną ustawę o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, która ujednolici procedury dotyczące ich stosowana, należy przemyśleć sprawę budowy specjalistycznego sądu, który brałby udział w działaniach służb i – jak w Hiszpanii – na bieżąco monitorował konkretne akcje. Dziś kontrola sądowa jest rozproszona, zajmują się nimi i sądy okręgowe w Polsce i Sąd w Warszawie. Jednak nie ma jednego sądu, który specjalizowałby się w kontroli i nadzorze nad służbami, który by z nimi współdziałał na bieżąco. W nowelizacji nie ma również wzmianki o zmianach dotyczących patologicznych relacji państwo-operator komórkowy. Tu zmiana będzie kosztowna i trudna logistycznie, jednak wydaje się, że powinien powstać system, przez który przechodziła będzie łączność operatorów telefonii komórkowych w taki sposób, by służby mogły bez wiedzy i zgody operatora sięgać po dane. Dziś w kontrolę operacyjną są włączeni pracownicy prywatnych firm, co budzi zasadne wątpliwości o szczelność systemu oraz prawidłowość relacji służby – operatorzy, w których państwo jest w roli petenta. Nietknięta w nowelizacji pozostaje również sprawa jednej ogólnopolskiej bazy danych dotyczących wniosków o kontrolę operacyjną. Wydaje się, że budowa takiego systemu jest potrzebna, by sprawa kontroli operacyjnej była przejrzysta, a polityka władz w tej sprawie klarowniejsza. Jednak to znów, jak mówił poseł Opioła, zostało przełożone na przyszłość. Dziś rząd nie ma czasu na głębsze zmiany.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/276555-po-i-trybunal-konstytucyjny-wsadzili-pis-na-mine-partia-wladzy-poradzila-sobie-w-miare-dobrze-ale-powazna-dyskusja-wciaz-przed-nami-analiza-projektu-dot-inwigilacji?strona=2