Z żelbetonem obwieszonym napisami „najgorszy sort Polaków” nie ma sensu rozmawiać. On nic nie wchłania

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.PAP/Leszek Szymański
Fot.PAP/Leszek Szymański

Dwójmyślenie pokazane powyżej dowodzi, że nie ma najmniejszego sensu traktować poważnie tych obwieszonych głupawymi napisami i ich kiboli oraz tych, którzy nieustannie domagają się wyjaśnień, tłumaczeń, przeprosin, kajania się i przepraszania za to, że się żyje. Nie ma to szczególnie sensu po tym, jak zaczepiany w Sejmie przez reportera TVN Jarosław Kaczyński zadał proste pytanie: „Czy pan sądzi, że współpracownicy gestapo i akowcy to ten sam sort ludzi?”. Prezes PiS powiedział to nagabywany o przepraszanie za „najgorszy sort Polaków”. I okazało się, że teraz wyzywa politycznych przeciwników od gestapowców. Natychmiast cała gromada „podjaranych” tą nową „straszną zbrodnią” Kaczyńskiego zaczęła jeszcze większą histerię i domagała się jeszcze większej pokuty. Żeby zachować zdrowy rozsądek i poczucie, że nie żyjemy w świecie totalnie pozbawionym sensu i czyniącym głupotę wierzchołkiem ewolucji, nie ma właściwie wyjścia. Trzeba po prostu to wszystko ignorować. I robić swoje. Z żelbetonem nie da się i nie ma o czym rozmawiać.

Jakakolwiek finezja, erystyka, ironia czy wyrafinowanie polemiczne, a choćby nawet niczym nieobudowane suche informacje nigdy nie trafią do żelbetonu. On już nie tylko okleił swoich nosicieli z zewnątrz, ale przede wszystkim stwardniał i uzbroił się w ich głowach. Na taki żelbeton nie działa nic, a nawet szkoda czasu na starania. To wygląda mniej więcej tak jak rozmowa z żelbetonowym filarem jakiegoś dużego mostu. Można mu mówić o jaskini Platona, eterze Kartezjusza, sądach syntetycznych a priori Kanta czy technice malarskiej braci van Eyck, a on jak stał, tak będzie stał. I będzie milczał. Owszem, trzeba rozmawiać z ludźmi krytycznymi wobec obecnej władzy, ale rozumnymi. Z żelbetonem rozmawiać się nie da.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych