#Dobrazmiana przez wejście z buta. PiS dostaje dziś protesty na własne życzenie. I paradoksalnie potwierdza, że z demokracją w Polsce wszystko jest w porządku

PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Abstrahując od meritum - na Nowogrodzkiej, w KPRM, ale i w Pałacu Prezydenckim nie panują dziś w stu procentach nad przekazem medialnym. Środowisko PiS nie potrafiło jasno i klarownie wytłumaczyć, o co chodzi w walce o Trybunał, co jest jej stawką, a kto rywalem. To pozwoliło nakręcić antyrządową histerię, czego efektem były sobotnie podskoki „obrońców demokracji” przed Pałacem Prezydenckim. Wszystkiego tego można było uniknąć, wcześniej planując i rozpisując role. Trochę jak w kampanii, która przecież zaczyna się dzień po wyborach.

CZYTAJ WIĘCEJ: Halo, Nowogrodzka! Czy leci z wami pilot od piaru? Żenujące słowa posła Piotrowicza o PZPR każą postawić takie pytanie

W PiS najwyraźniej uznano, że trzy lata do najbliższych wyborów (samorządowych) to na tyle dużo czasu, że można zrobić niemal wszystko. Że pierwsze dni, tygodnie i miesiące można poświęcić na najbardziej trudne i wywołujące sprzeciw zmiany (a przed nami jeszcze ustawa medialna, sprawa Smoleńska i kilka drobniejszych). Jarosław Kaczyński doskonale czuje się w atmosferze społecznego sporu, być może to zresztą całkiem skuteczna taktyka, by zmobilizować swój elektorat po wygranych wyborach.

Kluczowe pytanie brzmi - czy PiS czuje się na tyle silne, że może dziś machnąć ręką na tak błahe sprawy jak spójny przekaz medialny. Być może Kaczyński rzeczywiście ma rację - a w trzy lata można odbudować wszystkie ewentualne straty (które jednak nie są też bardzo duże, na co wskazują sondaże). Przejęcie mediów publicznych nie wystarczy jednak, by rozwiązać ten problem.

Szkoda jedynie, że traci na tym wszystkim powaga państwa.

Dodatkowo kompletnie niejasnymi - tu już z punktu widzenia prawicy - są takie ruchy jak wystawianie w pierwszym szeregu Stanisława Piotrowicza czy nowego nominata w PKP - obu postaci mocno zakorzenieni w rzeczywistości PZPR. Zwraca na to uwagę choćby Sławomir Cenckiewicz.

Wszystko to można zapewne tłumaczyć pewnością siebie nowej władzy. To, że pycha kroczy przed upadkiem przekonali się w tym roku mocno politycy Platformy. PiS powinno nauczyć się na cudzych błędach. Inaczej otrzeźwienie przyjdzie za późno - odwołanie się do „ulicy” i poparcia społecznego nie załatwi wszystkiego.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.