Najdziwniejsza sprawa z czasów Tuska! Prokurator żąda 13 lat więzienia dla Brunona Kwietnia. Obrona: "To nielegalna gra ABW"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Bednarczyk
fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Przywołując biegłego prokurator wskazał, że w przypadku wybuchu przy Sejmie promień śmiertelnego rażenia fali uderzeniowej wyniósłby 50 m, całkowitemu zniszczeniu uległyby budynki w promieniu 53 m, a betonowe ściany w promieniu 414 m.

Proszę więc sobie wyobrazić, jaki byłby skutek podjęcia przez Brunona Kwietnia planowanych przez niego działań. W tym promieniu znajdują się szkoły, budynki mieszkalne, osiedla. To dopiero może uzmysłowić, jak wielki akt nienawiści chciał przygotować i przeprowadzić Brunon Kwiecień

— podkreślił prokurator.

Brunon Kwiecień mówił, że jak atak się uda, to przejdzie do historii, ale jak wpadnie, to czeka go dożywocie. Świadczy to o tym, że zdawał sobie sprawę ze znaczenia swojego działania

— mówił prok. Krasoń.

Jak dodał, oskarżony…

dążył do zmiany władzy przez unicestwienie i twierdził, że być może zamachu by nie było, gdyby rządził PiS”. Prokurator powołał się na biegłych, którzy uznali, że oskarżony w pełni zdawał sobie sprawę ze swojego zachowania i jego znaczenia oraz że „miał przekonanie, że dysponuje misją i nie podlega zasadom.

Jak podnosili obrońcy mec. Maciej Burda i Tomasz Wróbel w jawnej części mów końcowych…

Brunon Kwiecień stał się ofiarą nielegalnej gry operacyjnej ABW, w której uczestniczył jeden ze świadków incognito - inicjujący działania oskarżonego, i współpracujący z nim agenci.

W moim przekonaniu sąd ma nie tylko prawo, ale i obowiązek dokonania oceny sposobu pozyskania materiału uzyskanego w toku całokształtu czynności operacyjno-rozpoznawczych ABW

— powiedział adw. Wróbel.

Jak sprecyzował, ocena legalności sprowadza się głównie do tego, czy postawa funkcjonariuszy ABW, rozpracowujących Brunona Kwietnia, miała charakter aktywny, inicjujący i nakłaniający, czy też pasywny, bierny, wyczekujący.

Tylko w tym drugim przypadku można mówić o legalności działań operacyjno-rozpoznawczych” - mówił adwokat. „Gdyby te uchybienia potwierdziły się w materiale niejawnym, to w mojej ocenie sąd powinien uznać tak zgromadzony materiał za nielegalny, a w konsekwencji nie czynić na jego podstawie żadnych ustaleń

— powiedział Wróbel.

Z kolei adwokat Maciej Burda zwrócił m.in. uwagę, że wbrew stanowisku prokuratury proste na pozór planowanie zamachu na Sejm w rzeczywistości jest niezwykle trudnym przedsięwzięciem logistycznym. Wymagałoby m.in. kupna 4 ton saletry amonowej, wynajęcia magazynu na przechowywanie; kupienia komponentów, w tym pyłu aluminiowego, którego oskarżony miał tylko 2 słoiki po dżemie; wymieszania komponentów w betoniarce; kupna i uruchomienia SKOT-a, przeszkolenia kierowcy do jego prowadzenia; rozdzielenia ról; monitorowania obecności posłów i rządu w Sejmie; zdobycia dokumentów i środków finansowych.

To należałoby zrobić, gdyby podejść poważnie do kwestii przygotowywania zamachu” - powiedział mec. Burda. „Nie zgadzam się z tym, że było realne zagrożenie, żeby Brunon Kwiecień przeprowadził ten zamach. To absolutnie nieprawda, nikt nie przemyślał, jak wielkie to jest zadanie i jak wielu osób i środków potrzeba

— mówił adwokat.

Gdyby wykluczyć działania dotknięte tym grzechem pierwotnym prowokacji, to niewiele zostaje - tak naprawdę dyskusja na temat zamachu. Moim zdaniem jest zasadnicza różnica między dyskusją o zamachu a jego przygotowaniem. Oskarżony mówił, że dyskutował o zamachu. Tak naprawdę był to przejaw jego myślenia

— mówił Maciej Burda.

Według śledczych Kwiecień, doktor chemii, ówczesny pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w kołowym transporterze opancerzonym skot. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

W śledztwie Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią. Wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych.

W czwartek głos zabiorą jeszcze obrońcy Brunona Kwietnia. Na kolejnej rozprawie głos zabiorą obrońcy oskarżonego Macieja O. i oskarżeni.

PAP/JKUB

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych