TYLKO U NAS. Prof. Królikowski wyjaśnia sprawę ułaskawienia Kamińskiego i walki o TK. “Pierwszy przejaw logiki zawłaszczania przy czerwcowej ustawie o TK”

Fot. Katarzyna Czerwińska/Wikipedia.org na lic. CC BY-SA 3.0 PL
Fot. Katarzyna Czerwińska/Wikipedia.org na lic. CC BY-SA 3.0 PL

Równie wiele emocji i prób interpretacji budzi sprawa zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Jak Pan ocenia ustawę przegłosowaną przez PiS? To próba naprawy sytuacji, czy powiększanie kryzysu i zamieszania?

Początek problemu związanego z TK miał miejsce w poprzedniej kadencji Sejmu, gdy niejako awansem wybrano dwóch sędziów na miejsce tych, których czas urzędowania kończył się dopiero w kolejnej, a więc obecnej, kadencji parlamentu. Jeśli ktoś mówi obecnie o logice zawłaszczania, to z pewnością jej pierwszy przejaw nastąpił wówczas. Gdyby ustawa, którą przeforsował PiS, polegała jedynie na tym, że Sejm ponownie dokonałby wyboru dwóch sędziów, to sądzę, że krytyka w tej sprawie nie byłaby aż tak radykalna. Jednak i w tym wypadku pojawiła się próba sięgnięcia po więcej, a więc także po możliwość wybrania dodatkowo trzech sędziów, względem których prawo wyboru należało do poprzedniego Sejmu, czy też możliwość wyboru nowego Prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Posłowie PiS-u tłumacz, że nie wiadomo, którzy z sędziów obejmują kadencje po sędziach, których misja w TK kończy się dopiero w grudniu, więc należy wybrać wszystkich od nowa.

Rzeczywiście ten argument nie jest pozbawiony racji. Nie wiemy, którzy z sędziów są wybrani na miejsca tych członków TK, których kadencja kończy się w grudniu. Możne powinna tu obowiązywać kolejność alfabetyczna, kolejność wyboru, czy może decyzja Prezydenta o odebraniu przysięgi od trzech, swobodnie przez Niego wskazanych sędziów? Nie wiadomo. Muszę jednak przyznać, że bardzo dotyka mnie brak symetrii krytyki, której nie wypowiadano głośno przy przedwczesnym wyborze dwóch sędziów, a którą formułuje się obecnie względem ustawy uchwalonej w tej kadencji parlamentu. Jestem zdania, że ta niejednoznaczność jest poniekąd jednym ze źródeł dzisiejszego problemu. Skoro wybór sędziów „awansem” względem nowej kadencji Sejmu nie budził zastrzeżeń, to dlaczego należałoby mieć opory przed odwróceniem skutków tej decyzji? Mówię o tym stanowczo, bowiem sam zwracałem uwagę na niestosowność wyboru sędziów w miejsce dwóch kończących się w grudniu kadencji, a nowy Prezydent zwracał się w tej sprawie do większości sejmowej z prośbą o wstrzemięźliwość i umiar w tej sprawie, zaś postulat ten został zignorowany. Tymczasem i jedna i druga decyzja nie była fortunna.

Mamy dziś poważny problem. Jak go rozwiązać? Kto powinien się wypowiedzieć w tej sprawie? Która ustawa powinna obowiązywać, a kto powinien zasiadać w TK?

Jedyną instytucją, która formalnie jest uprawniona do takiej oceny, jest Trybunał Konstytucyjny. Tyle tylko, że on, z racji przedmiotu tej ustawy i zaangażowania niektórych sędziów w proces legislacyjny jej dotyczący, nie ma możliwości, by autorytatywnie w tej sprawie rozstrzygać.

Byłby sędzią we własnej sprawie?

Trochę tak. Mamy sytuację patową. Każda decyzja, czy orzeczenie Trybunału ws. zgodności ustawy z konstytucją, czy Sejmu ws. wyboru nowych sędziów, będzie obarczona takim samym brakiem wiarygodności. TK nie ma możliwości odparcia zarzutu o braku obiektywizmu, zaś wybrani na nowo nowi sędziowie będą uchodzili za tych, którzy akceptują „zamach” PiS-u na Trybunał. Taka sytuacja jest katastrofalna. Jej źródeł nie można dopatrywać się jednak wyłącznie w decyzji obecnego Sejmu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.