Taśmowe nieszczęście zorganizowała sobie sama Platforma. Ta afera to dziecko tego niby-państwa, które wyłania się... właśnie z taśm

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Platformie przydarzyło się coś podobnego, choć źródła napięcia były inne, i choć wydawało się, że system po Rywinie zachowuje szczególną czujność w wyłapywaniu groźnych napięć wewnętrznych. Prawdopodobnie „zawinił” Bartłomiej Sienkiewicz, który - myślę, że szczerze - przejął się faktem, że „państwo istnieje teoretycznie”. Chciał realnej władzy, realnych smyczy, realnej kontroli nad służbami specjalnymi. Chciał sprzątać. Czy po to, by wzmocnić państwo, czy też po to, by jedynie wzmocnić władzę PO - tego nie wiemy, choć rozmowa z Markiem Belką wskazuje, że raczej to drugie. Ale wygląda na to, że coś chciał zrobić. Chciał „ściągnąć” jakieś „lejce”. Może kogoś wyrzucić? Może czegoś zakazać? Może kogoś ukarać? Nie wiemy.

W każdym razie Sienkiewicz próbował, i nadział się na kontrę. Celną, śmiertelną. Przekroczył reguły gry tego systemu. W tym regułę podstawową: nie próbuj niczego realnie naprawiać. Ma być, jak jest. Bo jeśli jest bałagan, to nieprzypadkowy. Komuś i czemuś służy.

Są nawet mocne poszlaki. Oto w książce Michała Majewskiego i Sylwestra Latkowskiego (a więc dziennikarzy, którzy opublikowali pierwsze taśmy) pt. „Afera podsłuchowa”, na stronie 210, czytamy:

Sylwester Latkowski podziwiał Pawła Wojtunika, szefa CBA, za odwagę. Ten nie odcinał się od niego i nie udawał, że się nie znają, wiedząc, że ich rozmowy są inwigilowane.

O 22.42 w telefonie ujrzał SMS od niego: „3 maj się”. Latkowski odpisał: „Pozdrawiam z redakcji”. Wojtunik zażartował: „Puścicie moje, to dobijecie temat. O nobliście”. Na to Latkowski: „Mogę cię uspokoić :)”. Wojtunik szybko odpisał: „Ale ja się nie niepokoję :). Kiedyś powiem, co mówiłem, bo czuję się jak prorok”.

Latkowski przypomniał sobie jego słowa rzucone żartem: „Puszczenie moich taśm zamknie temat i rząd upadnie”.

Szef CBA znał treść taśm. Nie zapobiegł ich publikacji. Nie tylko nie próbował, ale się cieszył z całej sytuacji. Można odnieść wręcz wrażenie, że współpracował z publikującymi. I wyraźnie celował właśnie w Sienkiewicza - „noblistę” (bo noblistą był przodek ministra Henryk).

Skutecznie. Sienkiewicz zapłacił za aferę taśmową. A później jeszcze Wojtunik na taśmie oskarżył go o rzekome wydanie rozkazu w sprawie podpalenia budki pod rosyjską ambasadą 11 listopada. Moim zdaniem Sienkiewicz takiego rozkazu raczej nie wydał, za to Wojtunik sprawnie taki trop na taśmach sprawnie podrzucił. Bo również ciekawe, że w rozmowie z Wojtunika z Elżbietą Bieńkowską pani komisarz (ówczesna wicepremier) kilkakrotnie się skompromitowała, a pan Wojtunik ani razu. Co za zbieg okoliczności. No, chyba że wiedział gdzie jest.

Taśmy były więc rozgrywką w obozie władzy. Służby zapewne przejęły nagrania realizowane przy ich wiedzy w celach biznesowych. Użyły ich do rozgrywki z nielubianym ministrem. A później sytuacja, jak to bywa w takich sytuacjach, wymknęła się spod kontroli. Bo już kogoś za mocno zabolało, bo ktoś się poczuł bardzo, bardzo zagrożony. I dziś jawnie dąży do zmiany władzy. Ale nie dlatego, że kocha PiS, ale dlatego, że albo nienawidzi PO, albo się jej śmiertelnie boi. Albo jedno i drugie.

Jesteś więc Platformo sama sobie winna. Twoje państwo wyhodowało taśmy, twoje państwo wykreowało cały ten mechanizm.

Tylko do siebie możecie mieć pretensje.

CZYTAJ TAKŻE: Telewizja Republika ujawnia szokujące kulisy prywatyzacji spółki Ciech. Zobacz, jak wyglądały rozmowy Kulczyka z Sikorskim, Wawrzynowiczem i Kwiatkowskim. ZDJĘCIA I WIDEO!

« poprzednia strona
12

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych