„GW” pismem sądu atakuje Kamińskiego. Oskarżenia o łamanie demokracji, niszczenie ludzi, a nawet tworzenie korupcji. I dziwny dowód: sms od dziennikarza...

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Sąd, jak donosi „GW”, zasłania się w piśmie zeznaniami świadków-funkcjonariuszy CBA, którzy ponoć przyznawali, że sprawa afery gruntowej jest wypreparowana.

CBA, co przyznawali jego funkcjonariusze składający zeznania jako świadkowie, nie miało żadnych sygnałów o korupcji w Ministerstwie Rolnictwa. Więcej: początkowo zakładali, że Andrzej K. działa w zamiarze oszustwa, rozważali też możliwość popełnienia przez niego przestępstwa płatnej protekcji. Propozycji jego nie traktowali jako sygnału o korupcji w ministerstwie

— napisał sąd. Niestety nie ma obecnie żadnego sposobu, by sprawdzić, czy rzeczywiście jacyś funkcjonariusze tak zeznawali, jacy to byli funkcjonariusze, czy mieli odpowiednią wiedzę, a także – co zdaje się najważniejsze – czy ich stanowisko ewoluowało. Początkowo sprawa mogła wyglądać na mniej poważną. Więcej pytań niż odpowiedzi.

Z tekstu „GW” wynika również, że sąd bawił się w psychoanalityka częściej. Miał opisywać w iście publicystyczny sposób zachowania szefa CBA i jego funkcjonariuszy.

Zachowywał się jak osoba stojąca ponad prawem, bo zlecał czynności, o których już w początkowym okresie funkcjonowania CBA był informowany, że przeprowadzić ich nie może. Świadomie nie stosował przepisów ustawy o CBA

— pisał ponoć sąd.

A o funkcjonariuszach CBA dodawał:

Lekceważąco do obowiązujących ich przepisów podchodzili. (…) Cieszyli się swoistym poczuciem bezkarności (…) Brak akceptacji oskarżonych dla zasad demokratycznego państwa prawnego, a wręcz przekonanie o wszechwładzy, którą mają dysponować. (…) Ich działania w potocznym rozumieniu zasługują na skrajnie negatywne oceny moralne, co oznacza konieczność ich szczególnego napiętnowania. (…) Widoczna była premedytacja, a oskarżeni wielokrotnie łamali prawo, i to wbrew ostrzeżeniom.

Niestety w tekście GW nie wyjaśniono, na jakiej podstawie sąd wydawał takie opinie dotyczące Kamińskiego i jego ludzi. Przytoczone powyżej słowa przypominają swoim stylem antyPiSowską publicystykę GW, a nie analityczny chłodny dokument. Na myśl przywołują histeryczne słowa innego sędziego – Igora Tuleyi, który oskarżył CBA o stosowanie „metod z czasów stalinowskich”.

Ta antyPiS-owska histeria sądu poddaje w wątpliwość prace służb w Polsce. Sędzia miał bowiem wskazać na to, że CBA po rozpoczęciu operacji specjalnej miało samo wytworzyć korupcję.

W wyniku spotkania doszło do wytworzenia w psychice K. zjawiska, w którym realizując swoje propozycje, w końcowej fazie mógłby doprowadzić do wręczenia korzyści majątkowej w Ministerstwie Rolnictwa

— ocenił sąd.

I dodawał:

Doświadczony i przeszkolony funkcjonariusz w zakresie kreacji zdarzeń w zetknięciu z osobą o przeciętnej osobowości, miękkiej psychice, może bez problemu uzyskać pozycję dominującą, pozwalająca na sterowanie rozpracowywaną osobą. W tej sprawie wprowadzenie agenta pod przykrywką pozwoliło na sterowanie zachowaniem K. i doprowadziło do zainicjowania jego działania, co było kreacją przestępstwa.

Sąd zdaje się sugerować, że CBA samo naprowadziło K. na korupcję w Ministerstwie Rolnictwa, że samo go zachęciło. Czy to oznacza, że operacji specjalne zdaniem sądu powinny być zakazane? Bo przecież służb zawsze mogą kogoś pchnąć w jakąś stronę, czy wytworzyć w nim „zjawisko” i pchnąć go do tych czy innych działań.

Sąd chętnie rozdaje razy w swoim piśmie. Oskarża choćby Kamińskiego o oszukiwanie sądów.

Treść wniosku napisanego przez Mariusza Kamińskiego nie miała oparcia w żadnych dowodach (…) Nikt nie mógł jednak przewidzieć, że kierownictwo jednej ze służb specjalnych będzie w kierowanych wnioskach wprowadzało Prokuratora Generalnego i Sąd Okręgowy w błąd. (…) „Oskarżony Mariusz Kamiński wprowadzał świadomie w błąd Prokuratora Generalnego, jak i sąd okręgowy, wyłudzając zgodę na przeprowadzenie kontroli operacyjnej [podsłuchy] lub na kontrolowane wręczenie korzyści majątkowej. (…) Mariusz Kamiński, podpisując wnioski, manipulował faktami

— pisze sąd, ale o jakich błędach i oszukiwaniu jest mowa, nie wiadomo.

I dlatego oskarżenie użyte przez „GW” wygląda mało wiarygodnie. Czy sędzia rzucał słowa na wiatr, czy też w piśmie jest wykazane o jakie błędy chodzi, ale GW nie uznała za stosowne rozwijać wątku? Niestety nie wiadomo. Na razie zdaje się, że tym materiałem dysponuje jedynie „GW”.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.