Platforma zawsze miała wysokie wyniki poparcia na Pomorzu, ale i mecze na wyjeździe się wygrywa. Jest o co walczyć, jest gdzie poszerzać elektorat
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Piotr Müller.
Wywiad przeprowadził Marcin Fijołek.
wPolityce.pl: Piotrze, po co Ci to? Czego młody człowiek zaangażowany w studenckie organizacje, a później współtwórca think tanku Instytutu Inicjatyw Publicznych szuka w polityce, gdzie dominują przekazy dnia i widzimisię prezesa albo szefa klubu parlamentarnego?
Piotr Müller, b. przewodniczący Parlamentu Studentów, współzałożyciel Instytutu Inicjatyw Publicznych, dziś kandydatdo Sejmu ze słupskiej listy PiS: Szuka nadziei dla nowego pokolenia. W tej chwili jako młodzi ludzie i pokolenie urodzone i wychowane tuż przed, albo i po 1989 roku nie mamy swojej reprezentacji w parlamencie. Jeśli sami o nią nie zadbamy i jej nie wywalczymy, to młode pokolenie będą reprezentować osoby, które nie do końca czują problemy, jakimi żyjemy. Mam wrażenie, że dla naszego pokolenia polityka jest jakoś naznaczona, stygmatyzowana jako coś, co jest brudne, kojarzy się negatywnie i nie przynosi pozytywnych korzyści.
I coś w tym chyba jest, skoro nawet partia rządząca robi billboardy pod hasłem „Nie róbmy polityki”.
Nie dajmy sobie tego wmówić, róbmy politykę! Często podkreślałem to jeszcze jako przewodniczący Parlamentu Studentów, gdy zarzucano mi „działania polityczne”, że nie ma w nich niczego złego. Trzeba to jednak wyraźnie rozróżnić od działań czysto partyjnych, więc nie dajmy się zwariować. Polityka to sztuka wywierania wpływu na rzeczywistość. Musimy jako reprezentanci młodego pokolenia wejść do niej i zmieniać ją po swojemu.
A nie masz wrażenia, że więcej dało i da się zrobić, pozostając z zewnątrz? Jest mnóstwo organizacji, think tanków, stowarzyszeń. Macie swój Instytut Inicjatyw Publicznych – mogliście wywierać presję, a tak zostaniecie karnymi żołnierzami w ponad 200-osobowej armii klubu PiS.
Jedno drugiego nie wyklucza, a przynajmniej mam taką nadzieję. Już nawet abstrahując od mojego startu, to chciałbym jako obywatel, żeby do polityki wchodziły osoby, które mają wcześniejsze doświadczenie w działalności społecznej i publicznej, które działały w organizacjach charytatywnych, think tankach. Sam nie palę mostów z tymi środowiskami. Chcę być w Sejmie łącznikiem między środowiskiem społecznym i politycznym. Wiesz, gdzie leży w tym wszystkim problem?
Na tym, że w Sejmie każą Ci głosować, tak jak to będzie leżało w interesie partii. Albo pokażą drzwi. A w think tanku jesteś swobodny.
Pewnie jest takie zagrożenie, ale inaczej działać się nie da. Problem leży w tym, że w takich instytutach czy stowarzyszeniach często są tylko filozofowie: oni wiedzą wszystko, co i jak zrobić, ale nigdy nie mają narzędzi, by zrealizować te pomysły, bo nie mają silnego oddziaływania na polityków. Tylko w Sejmie leżą skuteczne narzędzia do zmieniania prawa.
Pracowałem kilka lat u Piotra Andrzejewskiego, wieloletniego senatora z prawicy, który nigdy nie należał do żadnej partii i on zawsze powtarzał, że partia to jedno: ważna rzecz i mechanizm, który daje narzędzia do oddziaływania, ale jeszcze większą siłą i zaletą jest otoczenie wokół partii. Chcę rozszerzać to otoczenie i takie zresztą dostałem poniekąd zadanie od władz Prawa i Sprawiedliwości, aby ten elektorat rozszerzać, a nie korzystać z tego, który już jest. Tak to każdy potrafi.
Tylko dlaczego PiS, poza tym, że ta partia zmierza dziś po władzę. Z całym szacunkiem, ale niespecjalnie przedstawiali się jako partia młodego pokolenia. Odwrotnie.
To wizerunek, a nie fakty. A i ten wizerunek się zmienia – nie bez powodu w wielu miejscach Polski z list PiS, i to z dobrych pozycji, startują ludzie młodzi. Natomiast nie od razu Rzym zbudowano – nikt nie da młodym wysokich pozycji na dzień dobry. Musimy ciężko pracować, nie chciałbym doprowadzić do sytuacji, by domagać się, aby dać nam coś z parytetu wieku.
Jako młodzi ludzie dodajemy jednak w PiS dodatkowe wartości: dajemy doświadczenie i sposób myślenia, dużo energii. Myślimy inaczej, nie mamy przekonania, że czegoś się nie da zrobić. Jesteśmy trochę jak człowiek z anegdoty, który przychodzi i udaje mu się coś zrobić tylko dlatego, że inni wiedzieli, że „się nie da”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Platforma zawsze miała wysokie wyniki poparcia na Pomorzu, ale i mecze na wyjeździe się wygrywa. Jest o co walczyć, jest gdzie poszerzać elektorat
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Piotr Müller.
Wywiad przeprowadził Marcin Fijołek.
wPolityce.pl: Piotrze, po co Ci to? Czego młody człowiek zaangażowany w studenckie organizacje, a później współtwórca think tanku Instytutu Inicjatyw Publicznych szuka w polityce, gdzie dominują przekazy dnia i widzimisię prezesa albo szefa klubu parlamentarnego?
Piotr Müller, b. przewodniczący Parlamentu Studentów, współzałożyciel Instytutu Inicjatyw Publicznych, dziś kandydatdo Sejmu ze słupskiej listy PiS: Szuka nadziei dla nowego pokolenia. W tej chwili jako młodzi ludzie i pokolenie urodzone i wychowane tuż przed, albo i po 1989 roku nie mamy swojej reprezentacji w parlamencie. Jeśli sami o nią nie zadbamy i jej nie wywalczymy, to młode pokolenie będą reprezentować osoby, które nie do końca czują problemy, jakimi żyjemy. Mam wrażenie, że dla naszego pokolenia polityka jest jakoś naznaczona, stygmatyzowana jako coś, co jest brudne, kojarzy się negatywnie i nie przynosi pozytywnych korzyści.
I coś w tym chyba jest, skoro nawet partia rządząca robi billboardy pod hasłem „Nie róbmy polityki”.
Nie dajmy sobie tego wmówić, róbmy politykę! Często podkreślałem to jeszcze jako przewodniczący Parlamentu Studentów, gdy zarzucano mi „działania polityczne”, że nie ma w nich niczego złego. Trzeba to jednak wyraźnie rozróżnić od działań czysto partyjnych, więc nie dajmy się zwariować. Polityka to sztuka wywierania wpływu na rzeczywistość. Musimy jako reprezentanci młodego pokolenia wejść do niej i zmieniać ją po swojemu.
A nie masz wrażenia, że więcej dało i da się zrobić, pozostając z zewnątrz? Jest mnóstwo organizacji, think tanków, stowarzyszeń. Macie swój Instytut Inicjatyw Publicznych – mogliście wywierać presję, a tak zostaniecie karnymi żołnierzami w ponad 200-osobowej armii klubu PiS.
Jedno drugiego nie wyklucza, a przynajmniej mam taką nadzieję. Już nawet abstrahując od mojego startu, to chciałbym jako obywatel, żeby do polityki wchodziły osoby, które mają wcześniejsze doświadczenie w działalności społecznej i publicznej, które działały w organizacjach charytatywnych, think tankach. Sam nie palę mostów z tymi środowiskami. Chcę być w Sejmie łącznikiem między środowiskiem społecznym i politycznym. Wiesz, gdzie leży w tym wszystkim problem?
Na tym, że w Sejmie każą Ci głosować, tak jak to będzie leżało w interesie partii. Albo pokażą drzwi. A w think tanku jesteś swobodny.
Pewnie jest takie zagrożenie, ale inaczej działać się nie da. Problem leży w tym, że w takich instytutach czy stowarzyszeniach często są tylko filozofowie: oni wiedzą wszystko, co i jak zrobić, ale nigdy nie mają narzędzi, by zrealizować te pomysły, bo nie mają silnego oddziaływania na polityków. Tylko w Sejmie leżą skuteczne narzędzia do zmieniania prawa.
Pracowałem kilka lat u Piotra Andrzejewskiego, wieloletniego senatora z prawicy, który nigdy nie należał do żadnej partii i on zawsze powtarzał, że partia to jedno: ważna rzecz i mechanizm, który daje narzędzia do oddziaływania, ale jeszcze większą siłą i zaletą jest otoczenie wokół partii. Chcę rozszerzać to otoczenie i takie zresztą dostałem poniekąd zadanie od władz Prawa i Sprawiedliwości, aby ten elektorat rozszerzać, a nie korzystać z tego, który już jest. Tak to każdy potrafi.
Tylko dlaczego PiS, poza tym, że ta partia zmierza dziś po władzę. Z całym szacunkiem, ale niespecjalnie przedstawiali się jako partia młodego pokolenia. Odwrotnie.
To wizerunek, a nie fakty. A i ten wizerunek się zmienia – nie bez powodu w wielu miejscach Polski z list PiS, i to z dobrych pozycji, startują ludzie młodzi. Natomiast nie od razu Rzym zbudowano – nikt nie da młodym wysokich pozycji na dzień dobry. Musimy ciężko pracować, nie chciałbym doprowadzić do sytuacji, by domagać się, aby dać nam coś z parytetu wieku.
Jako młodzi ludzie dodajemy jednak w PiS dodatkowe wartości: dajemy doświadczenie i sposób myślenia, dużo energii. Myślimy inaczej, nie mamy przekonania, że czegoś się nie da zrobić. Jesteśmy trochę jak człowiek z anegdoty, który przychodzi i udaje mu się coś zrobić tylko dlatego, że inni wiedzieli, że „się nie da”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/267062-nasz-wywiad-piotr-muller-czas-na-przedstawicieli-mlodego-pokolenia-w-sejmie-a-slupsk-pod-rzadami-biedronia-wyglada-inaczej-niz-to-pokazuje-tvn