Oczekuję od prezydenta Dudy, że przedstawi wielki, ambitny projekt na miarę współczesnej Gdyni

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

To, czego mi najbardziej w III RP brakuje, to ambicja, żeby się porywać na wielkie rzeczy. Takie jak w Polsce przedwojennej Gdynia i Centralny Okręg Przemysłowy. Takie jak na świecie program lotu na Księżyc prezydenta Johna F. Kennedy’ego. III RP jest właściwie państwem mikromanii, państwem małego realizmu. To samo w sobie nie jest złe, ale absolutnie nie wystarcza. Naród i społeczeństwo mobilizują się i dowartościowują tylko dążąc do wielkich celów, choć mały realizm mogą sobie bardzo cenić i on sam jest ważny oraz potrzebny. Ale nikogo nie porywa, nie stanowi wyzwania, nie mobilizuje do wielkich osiągnięć, które inaczej nie są możliwe.

Nie do zaakceptowania dla tak dużego narodu jak Polacy jest poprzestawanie na tym, czego uosobieniem była filozofia ciepłej wody w kranie Donalda Tuska. Za Ewy Kopacz nie ma nawet tego. Jej horyzonty wyznaczają buty, które nie „piją” w stopy. Nie przesadzam. Podczas niedawnego ważnego publicznego spotkania, o jakim mi szczegółowo opowiadano, Ewa Kopacz skoncentrowana była prawie wyłącznie na wygodnych butach. Pytała o to zaprzyjaźnione z nią, a będące wśród gości lizuski, które żywo podjęły temat. A w efekcie tej imponującej i bardzo intelektualnie rozwijającej wymiany zdań w lizusowskim kręgu, Michał Kamiński (było nie było sekretarz stanu) został zobowiązany do znalezienia w Warszawie bazaru, na którym miały być oferowane owe wygodne buty, a o czym wspomniano w jedynej tego dnia naprawdę ożywionej dyskusji.

Buty, które nie męczą stóp Ewy Kopacz jak horyzont poznawczy i kres ambicji premier 38-milionowego państwa to oczywiście czysta aberracja. Podobnie jak tematy poruszane przez nią podczas podróży pociągiem po Polsce, np. o pożytkach z jedzenia gorzkiej czekolady, co jest połączone z wymuszaniem deklaracji, że współpracownicy będą ją „wsuwać”, bo inaczej swojej szefowej bardzo podpadną. I to nie są żarty, choć tak mogłoby się wydawać. No, ale wskutek kaprysu Donalda Tuska taką mamy szefową rządu i do 25 października 2015 r. niewiele można na to poradzić. Ale nawet pomijając aberracje, mamy w III RP problem małych, a nawet bardzo małych ambicji.

Marszałek Józef Piłsudski oraz rządy II Rzeczypospolitej znakomicie wiedzieli, że nic tak nie jednoczy społeczeństwa i narodu oraz nie wyzwala ogromnej energii oraz pomysłowości jak wielkie dzieła i narodowe marki. Dlatego w II RP postanowiono zbudować Gdynię (w czasie dwa razy krótszym niż rządził Donald Tusk) i Centralny Okręg Przemysłowy (najważniejsze elementy COP powstały w trzy lata). Dlatego Polska stworzyła np. własne, świetnie oceniane za granicą myśliwce z serii PZL.P oraz bombowce „Łoś”, bo ten, kto liczył się w budowie samolotów, dowodził, iż liczy się w dziedzinie nowoczesnych technologii. Dlatego wizytówką II RP była Lwowska Szkoła Matematyczna, bo to świadczyło o ogromnym potencjale w naukach ścisłych i badaniach podstawowych. Nieprzypadkowo prof. Stanisław Ulam z tej „szkoły” był jedną z najważniejszych postaci programu „Manhattan” - budowy amerykańskiej bomby jądrowej.

O tym, że trzeba się podejmować ambitnych zadań wiedział nawet komunista Edward Gierek (wielkie budowy stalinizmu pomijam, bo chodziło o niewolniczą pracę na rzecz totalitarnego systemu). Dlatego w jego dekadzie zbudowano ponad 600 zakładów, w tym Hutę Katowice, Rafinerię Gdańską, Port Północny, Fabrykę Samochodów Małolitrażowych, 11 dużych elektrowni, dwupasmową trasę z Warszawy na Śląsk, a w stolicy Trasę Łazienkowską i Wisłostradę, oddano 2,5 mln mieszkań z wielkiej płyty. Dlatego odbudowano Zamek Królewski w Warszawie, który kojarzył się z wielkością Polski. Oczywiście te działania Gierka były często pokraczne, a jego dzieła siermiężne, ale przynajmniej świadczyły o ambicjach. I przez kilka lat wcale nie były źle odbierane przez społeczeństwo. III RP to natomiast właściwie tylko mały realizm. Bo nawet autostrady, stadiony, aquaparki czy wielkie centra logistyczne to w 2015 r. żadna sensacja i żadne osiągnięcie. Szczególnie, gdy zważyć presję Unii Europejskiej na wyrównywanie poziomu infrastruktury i gdy uwzględnić środki z UE. Polska już nieźle wygląda, ale przecież podobnie jest w całej „nowej” Europie, więc to nas w niczym nie wyróżnia.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych