Przemysław Wipler po powrocie z Malty, gdzie widział problemy z imigrantami: "Nie możemy być kapo Niemiec i Francji trzymającymi na siłę ludzi, którzy nie chcą w Polsce przebywać!" NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Nie możemy być kapo Niemiec i Francji trzymającymi na siłę ludzi, którzy nie chcą w Polsce przebywać. Nie będziemy tych ludzi trzymać w obozach koncentracyjnych!

— mówi portalowi wPolityce.pl Przemysław Wipler, poseł partii KORWiN.

wPolityce.pl: Niedawno wrócił pan z Malty. Nie była to jednak wycieczka typowo turystyczna…

Przemysław Wipler (KORWiN): Piękna wyspa boryka się z dramatycznym wyzwaniem, jaki jest 25 tys. przybyszów, z czego tylko część ma status uchodźców, a resztę stanowią nielegalni imigranci, którzy po prostu nie zasługują na taki status.

Czy imigranci przebywający na Malcie myślą o przedostaniu się do Niemiec?

Na Malcie pozostają ci, którzy nie mają pieniędzy, by zostać przerzuconymi dalej. Tych ludzi nie stać na transport łodzią motorową na Sycylię, nie stać ich na kupienie sobie papierów, które pozwoliłyby osadzić się w Europie. Ci, którzy zostają na Malcie żyją z zasiłków, tylko ok. 10-15 proc. podejmuje pracę, w dodatku na czarno. Zazwyczaj to praca na budowie - podjeżdżają po nich autokary i zawożą na plac budowy. Niektórzy żyją nawet po 6, 8, 12 lat na zasiłku. Imigranci pochodzą z całej Afryki Północnej, Syryjczyków tam praktycznie nie ma. Warto dodać, że tę grupę stanowią prawie sami mężczyźni. Obozy, które tam istnieją, to zapowiedź tego, co będzie w Polsce. Ludzie żyją w kontenerach, obozach otoczonych drutem kolczastym.

Niektórzy nazywają te miejsca „obozami koncentracyjnymi”…

Bo to są obozy koncentracyjne, zwłaszcza dla tych ludzi, którzy nie mają statusu uchodźców. Imigranci są traktowani jak zwierzęta w klatkach, przetrzymywani w kontenerach, otoczeni drutem kolczastym, w dodatku na terenie jednostek wojskowych. Malta jest bardzo małym krajem. Na powierzchni zaledwie 316 km kw. żyje 550 tys. ludzi. Brakuje przestrzeni i miejsca dla Maltańczyków, więc co dopiero mówić o przybyszach z innych zakątków świata… Musimy pamiętać, że Malta z racji tego, że jest najbliżej położona Libii pełni rolę kraju przerzutowego. Osoby, które mają pieniądze, są przerzucane na Sycylię czy też do południowej części Półwyspu Apenińskiego. Ich celem są państwa strefy Schengen, co umożliwia im przemieszczanie się w kierunku państw docelowych, czyli Niemiec, Austrii, Szwecji czy Wielkiej Brytanii.

Czy maltańskie władze mają pomysł na rozwiązanie tego problemu?

Maltańczycy od lat apelowali, by Unia Europejska pomogła im coś zrobić. Apelowali dokładnie o to, co udało się zrobić Włochom, Grekom czy Węgrom – by inne kraje przyjęły tych ludzi. Problem w tym, że stanowisko władz maltańskich różni się od stanowiska zwykłych Maltańczyków, tak jak stanowisko rządu Ewy Kopacz różni się od stanowiska milionów Polaków. Społeczeństwo maltańskie jest zdecydowanie na „nie” wobec imigrantów. W tej chwili bardzo boją się tego, że ich kraj zostanie zalany wielokrotnie większą falą nielegalnych imigrantów niż dotychczas. Na Malcie przebywają obecnie ludzie z Nigerii, Somalii, Erytrei, Iraku, Libii, których celem jest trafienie do europejskiego El Dorado. Przybysze uciekają do Europy przed biedą. Tyle że takich ludzi jest 100 mln… Stary Kontynent nie jest w stanie wytrzymać takiej wiosny ludów.

Możemy usłyszeć, że dla tak dużego europejskiego państwa jak Polska, nie powinien być to problem. Co w tej sytuacji powinien zrobić rząd?

To jest i będzie dramatyczny problem. Powinniśmy zrobić wszystko, by uszczelnić granice Europy, by pomóc Węgrom, którzy są pewnego rodzaju granicą oddzielającą nas od imigrantów. Trzeba jasno powiedzieć: albo pomagamy krajom, które dzielnie walczą z zalewem nielegalnym imigrantom, albo odcinamy się od tych państw, które nie poradziły sobie z tym problemem. Europa powinna wykluczyć takie kraje, jak choćby Grecja, ze wspólnego obszaru Schengen. Powinniśmy również jasno powiedzieć, że Polska będzie głosować przeciw wszelkim kwotom przymusowym i obozom podczas szczytu Rady Europejskiej. Nie możemy być kapo Niemiec i Francji trzymającymi na siłę ludzi, którzy nie chcą w Polsce przebywać. Trzeba Niemcom i Francuzom, którzy chcą nam sprowadzić takich gości, powiedzieć jasno: nie będziemy tych ludzi trzymać w obozach koncentracyjnych i nie będziemy zmuszani jakimikolwiek głosowaniami do takich praktyk. To niehumanitarne! Każdy rząd, który na to się zgodzi, przeciwstawi się polskiej wielowiekowej tradycji tolerancji i szacunku dla wolności. Powstanie w Polsce XXI wieku takich obozów, gdzie ludzie byliby przetrzymywani wbrew ich woli, byłoby ogromnym skandalem!

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych