Fotoplastikon. Pani Premier! Czy dziś jest Pani Charlie? Bo jeśli nie, to znaczy, że robi Pani z nas idiotów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

A przecież pamiętamy. I to jest największa nasza wada, z którą walczą propagandziści-agitatorzy, szumnie używający nazwy „dziennikarze”.

Jeszcze w styczniu, gdy doszło do mordu w paryskiej redakcji Charlie Hebdo Pani premier udała się do Paryża, by wziąć udział w marszu przeciwko terroryzmowi i za wolnością słowa. Krzyczała - „ja jestem Charlie, ja jestem policjantem, ja jestem żydem” po tym jak dwóch Arabów zastrzeliło dziennikarzy pisemka, w którym żartowano sobie z Mahometa.

Zabitym zabrano wolność słowa, wszyscy byliśmy z nimi. Zabójców zastrzelono, gdy byli otoczeni. Bez sądu. Nikt na to nie zwrócił uwagi. Ważna była wolność słowa i wolność tak w ogóle. W marszu wzięła udział Żelazna Pani Kanclerz, która szła pod rękę z Tuskiem Donaldem o wilczych oczach. Wtedy oczy były łagodne, bo cały Paryż patrzył, patrzył cały świat… Czy Pani premier ma wilcze oczy? Trudno powiedzieć, bo nie widać zza okularów. Ciska jednak płomienie, ilekroć znajdzie się blisko Kaczyńskiego Jarosława. Ten, gdy w Sejmie przywołał zasadę porządku miłosierdzia spiorunowany został przez internacjonalną Panią premier, dla której „ordo caritatis” jest pojęciem nowym. A przecież niedawno była u Papieża. I tyle zostało. Widać Misio tylko nauczył, że to ten w białym, nie ten od „ordo caritatis” – porządku miłosierdzia i miłości, o których uczą na lekcjach naszej religii, póki nie zostaną zlikwidowane.

A przecież jeszcze niedawno, gdy płonęła Ukraina, Pani premier zaprezentowała się jako gospodyni domowa, która najpierw zatroszczy się o własne dzieci a potem o inne.

Taki miała program. Dziś inaczej i sama chyba nie wie dlaczego, I ledwo tydzień temu pojawiła się nowa okładka „Charlie Hebdo” ze zmarłym Aylanem Kurdi -syryjskim chłopczykiem, który leży na plaży twarzą w piasku. Nad nim umieszczono napis: „Tak blisko celu”. Widać również billboard z reklamą bardzo przypominającą Mc Donald’s ze słowami: „Promocja na menu dla dzieci - dwa w cenie jednego”. A wszystko pod tytułem – „Witajcie uchodźcy!

Pani Premier! Czy dziś jest Pani Charlie? Bo jeśli nie, to znaczy, że robi Pani z nas idiotów. Czy maszeruje Pani po swym gabinecie w obronie wolności słowa „Charlie Hebdo”? Czy też doradcy, czyli Miś, nie doradzili, co robić w tej sytuacji.

A może Panie sobie chodzą grupowo. Z redaktor Olejnik, którą wzruszył widok tego dziecka i redaktor Pochanke, która mi mówi o teście na przyzwoitość. Bo albo – albo.

Albo jest wolność słowa, której pomnikiem jest Charlie Hebdo – to wszelkie pouczanie nie ma sensu, albo też trzeba szanować przekonania innych i satyryczną tę gazecinę trzeba potępić teraz i trzeba było potępić w styczniu, odróżniając morderstwo karygodne i terroryzm od nieposzanowania cudzych wartości, zwyczajów i kultury.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych