Każdego dnia pojawia się tyle oczywistych argumentów za paleniem w Europie czerwonej latarni wobec muzułmańskiego najazdu, że aż dziw bierze, jak można je tak ignorować.
Te fakty, twarde dane zachodnich rządów, międzynarodowych organizacji, odrobina wiedzy od ludzi nauki znających specyfikę świata arabskiego, a wreszcie słowa samych muzułmanów – bardziej i mniej wpływowych – są ciężką maczugą, która powinna nas otrzeźwić.
Przed tygodniem głośno było o usuniętym z facebookowego wydarzenia promującego zachwyt nad nawałą imigrantów poście blogerki Iwony Koniecznej. To głos zdrowego rozsądku, z przypomnieniem podstawowych faktów, o których media europejskie, a wraz z nimi większość silnych jeszcze mediów nad Wisłą nie chce mówić: m.in. o łączeniu rodzin azylantów, co w najbliższym czasie zwielokrotni liczbę przyjętych nieproszonych gości na Starym Kontynencie; o ich zasadzie nieasymilowania się i niespecjalnego szukania pracy skoro są zasiłki; o nieuniknionych problemach mieszkaniowych, edukacyjnych, zdrowotnych; o ukrytych wśród imigrantów terrorystach i wielu innych. Przypominam ten wpis, bo to ważny głos w dyskusji, czego dowodzi próba zakneblowania go.
Tym, którzy jeszcze nie czytali, polecam też analizę Wiktora Repetowicza z Defence24 „Wojna hybrydowa: atak bronią D na Europę?”. Dowodzi on, że setki tysięcy „uchodźców” to narzędzie militarne – broń demograficzna. Wspomina o rosnących w siłę salafitach i ich otwartym planie islamizacji Europy. Wskazuje na tragiczne migracyjne konsekwencje arabskiej wiosny, na odpowiedzialność rządów zachodniej Europy, ale i na interesy tak terrorystów z Państwa Islamskiego i Al Kaidy wykorzystujących masy ludzkie do kamuflowania swoich żołnierzy na terenach „innowierców”, Arabii Saudyjskiej (dziwnie nieskorej do przyjęcia muzułmańskich „uchodźców”) zaangażowanej w religijną kolonizację Europy, wspierającej Asada Rosji czy Turcji żywotnie zainteresowanej kłopotami Unii z napływem imigrantów, by spokojniej „rozwiązywać swój problem” z Kurdami.
Warto przeczytać, by szerzej spojrzeć na problem dalekiego świata, który w mgnieniu oka stanął u naszych bram.
Wreszcie rzecz, która wstrząsa najbardziej, a o której pisała wczoraj Marzena Nykiel.
To, że mamy do czynienia z wojną cywilizacyjną powinno być oczywiste dla każdego trzeźwo myślącego i średnio wyedukowanego Europejczyka. Przesada? Czarnowidztwo? Przywołam fragment tekstu Marzeny:
Terroryści z Państwa Islamskiego w Libii podjęli nową kampanię pod hasłem: „Libia to drzwi prowadzące do samego Rzymu”. Na Twitterze pojawiła się seria obrazków, ukazujących Wieczne Miasto w płomieniach, a nad nim mapa Libii z czarną flagą kalifatu. Prof. Roberto de Mattei alarmuje, że jeden z bojowników ISIS - Abu Gandal el Barkawi - wzywa dżihadystów do „marszu na Rzym, przechodzącego przez Libię, drzwi do Rzymu”.
Niepokojące są także sygnały z samego Watykanu. Od pewnego czasu codziennie rano w okolicach Placu św. Piotra pojawiają się tabuny młodych muzułmanów, którzy zaczepiając przechodniów pytają: „Czy kochasz Allaha? Czy przyjmiesz Allaha?”. Z uniesionym w górę Koranem zapraszają przy tym na wspólną modlitwę.
Robi wam się zimno na takie opisy? Nie? To niebawem zrobi wam się gorąco, gdy graficzki śniadych chłopców z karabinami zamienią się w ruchome obrazki z europejskich miast pokazywane na żywo w towarzystwie żółtych i czerwonych pasków.
Ksenofobiczne straszenie? To sprawdźmy, co mówił Davidowi Cameronowi minister edukacji Libanu:
Polska ma przyjąć – według ostatnich „propozycji” 12 tys. „uchodźców”. Daje to ćwierć tysiąca bojowników IS. Cudownie!
Zachęcam też do przeczytania krótkiej rozmowy z Witoldem Gadowskim, który dobrze wie, o czym mówi, gdy opisuje przemyt terrorystów organizowany przez Państwo Islamskie.. Niewielu jest w Polsce dziennikarzy, którzy znają Bliski Wschód i mogą liczyć na informatorów z tamtego regionu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Każdego dnia pojawia się tyle oczywistych argumentów za paleniem w Europie czerwonej latarni wobec muzułmańskiego najazdu, że aż dziw bierze, jak można je tak ignorować.
Te fakty, twarde dane zachodnich rządów, międzynarodowych organizacji, odrobina wiedzy od ludzi nauki znających specyfikę świata arabskiego, a wreszcie słowa samych muzułmanów – bardziej i mniej wpływowych – są ciężką maczugą, która powinna nas otrzeźwić.
Przed tygodniem głośno było o usuniętym z facebookowego wydarzenia promującego zachwyt nad nawałą imigrantów poście blogerki Iwony Koniecznej. To głos zdrowego rozsądku, z przypomnieniem podstawowych faktów, o których media europejskie, a wraz z nimi większość silnych jeszcze mediów nad Wisłą nie chce mówić: m.in. o łączeniu rodzin azylantów, co w najbliższym czasie zwielokrotni liczbę przyjętych nieproszonych gości na Starym Kontynencie; o ich zasadzie nieasymilowania się i niespecjalnego szukania pracy skoro są zasiłki; o nieuniknionych problemach mieszkaniowych, edukacyjnych, zdrowotnych; o ukrytych wśród imigrantów terrorystach i wielu innych. Przypominam ten wpis, bo to ważny głos w dyskusji, czego dowodzi próba zakneblowania go.
Tym, którzy jeszcze nie czytali, polecam też analizę Wiktora Repetowicza z Defence24 „Wojna hybrydowa: atak bronią D na Europę?”. Dowodzi on, że setki tysięcy „uchodźców” to narzędzie militarne – broń demograficzna. Wspomina o rosnących w siłę salafitach i ich otwartym planie islamizacji Europy. Wskazuje na tragiczne migracyjne konsekwencje arabskiej wiosny, na odpowiedzialność rządów zachodniej Europy, ale i na interesy tak terrorystów z Państwa Islamskiego i Al Kaidy wykorzystujących masy ludzkie do kamuflowania swoich żołnierzy na terenach „innowierców”, Arabii Saudyjskiej (dziwnie nieskorej do przyjęcia muzułmańskich „uchodźców”) zaangażowanej w religijną kolonizację Europy, wspierającej Asada Rosji czy Turcji żywotnie zainteresowanej kłopotami Unii z napływem imigrantów, by spokojniej „rozwiązywać swój problem” z Kurdami.
Warto przeczytać, by szerzej spojrzeć na problem dalekiego świata, który w mgnieniu oka stanął u naszych bram.
Wreszcie rzecz, która wstrząsa najbardziej, a o której pisała wczoraj Marzena Nykiel.
To, że mamy do czynienia z wojną cywilizacyjną powinno być oczywiste dla każdego trzeźwo myślącego i średnio wyedukowanego Europejczyka. Przesada? Czarnowidztwo? Przywołam fragment tekstu Marzeny:
Terroryści z Państwa Islamskiego w Libii podjęli nową kampanię pod hasłem: „Libia to drzwi prowadzące do samego Rzymu”. Na Twitterze pojawiła się seria obrazków, ukazujących Wieczne Miasto w płomieniach, a nad nim mapa Libii z czarną flagą kalifatu. Prof. Roberto de Mattei alarmuje, że jeden z bojowników ISIS - Abu Gandal el Barkawi - wzywa dżihadystów do „marszu na Rzym, przechodzącego przez Libię, drzwi do Rzymu”.
Niepokojące są także sygnały z samego Watykanu. Od pewnego czasu codziennie rano w okolicach Placu św. Piotra pojawiają się tabuny młodych muzułmanów, którzy zaczepiając przechodniów pytają: „Czy kochasz Allaha? Czy przyjmiesz Allaha?”. Z uniesionym w górę Koranem zapraszają przy tym na wspólną modlitwę.
Robi wam się zimno na takie opisy? Nie? To niebawem zrobi wam się gorąco, gdy graficzki śniadych chłopców z karabinami zamienią się w ruchome obrazki z europejskich miast pokazywane na żywo w towarzystwie żółtych i czerwonych pasków.
Ksenofobiczne straszenie? To sprawdźmy, co mówił Davidowi Cameronowi minister edukacji Libanu:
Polska ma przyjąć – według ostatnich „propozycji” 12 tys. „uchodźców”. Daje to ćwierć tysiąca bojowników IS. Cudownie!
Zachęcam też do przeczytania krótkiej rozmowy z Witoldem Gadowskim, który dobrze wie, o czym mówi, gdy opisuje przemyt terrorystów organizowany przez Państwo Islamskie.. Niewielu jest w Polsce dziennikarzy, którzy znają Bliski Wschód i mogą liczyć na informatorów z tamtego regionu.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/265459-tony-dowodow-na-islamska-inwazje-i-zagrozenie-europy-potrzeba-wykopania-z-gabinetow-lewactwa-ktorego-igraszki-zagrazaja-istnieniu-naszej-cywilizacji?strona=1