Waszczykowski o wypowiedzi Schulza: Brak mi słów. To skandaliczne, szczególnie w ustach Niemca. Wiemy, co oni robili w XX wieku. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Czy fala imigracji może zagrozić Unii Europejskiej? Już widać, że strefa Schengen nie jest w stanie chronić swoich granic zewnętrznych. Dziś straszy się nas rozpadem Schengen, a poszczególne kraje zaczynają zamykać połączenia kolejowe czy drogowe z sąsiednimi państwami. Imigranci rozłożą UE?

To może być początek jakiegoś negatywnego procesu. Jednak jeśli tak się stanie, to stanie się to na życzenie samej Unii, która nie była w stanie poradzić sobie z najbliższym otoczeniem. UE w bezmyślny sposób słała np. pieniądze w ramach procesu barcelońskiego do Afryki Północnej. I nie stawiała żadnych warunków rządom, by respektowały prawa człowieka, czy demokratyzowały swoje państwa. Unia nie potrafiła zachować się wobec tzw. arabskiej wiosny. Nie potrafiła się zdecydować, czy postawić na siły demokratyczne, które się wyłaniały, czy też bronić porządku, jaki tam istniał, i oddziaływać powoli na tamtejszych satrapów, by wymuszać na nich reformy. Dziś główne państwa unijne i urzędnicy w Brukseli również nie potrafią się zachować.

Dlaczego Pan tak uważa?

Nawołują ślepo do przyjazdu tych rzesz, obiecują, że przyjmą wszystkich. To jest absurd. Widać, że setki i tysiące osób przedzierają się przez granice. Mamy zupełnie niekontrolowany napływ imigrantów. Obecnie przez miesiące nie będzie możliwości rejestrowania tych ludzi, nie będzie można sprawdzić, kim oni są. Nie mówiąc o tym, że tym ludziom nie uda się zagwarantować możliwości normalnego życia. Nie ma dziś na rynkach europejskich pracy w takiej skali, by oni mogli normalnie żyć. No chyba, że będą przyjmować bardzo nisko płatne prace i wypychać europejczyków z rynków.

Może ten model się sprawdzi i okaże się, że dla tych ludzi jest miejsce w Europie?

To jest recepta na katastrofę, na katastrofę gospodarczą i tożsamościową. Grozi nam kilkumilionowa fala uchodźców z samej Syrii. W samej Turcji jest około 2 milionów uchodźców z Syrii. Kolejni są w Afganistanie, Pakistanie czy Sri Lanka, na Bałkanach, w Kosowie czy Serbii. To może spowodować, że w mniejszych krajach, jak choćby Węgry, dojdzie do zachwiania równowagi tożsamościowej w społeczeństwie. To będzie prowadziło do poważnych problemów społecznych, gdy nagle te państwa zostaną zmuszone do tworzenia wielkich programów socjalnych, na które ich nie stać.

Wśród czynników, będących przyczyną fali migracji, wskazuje się m.in. skutki działań Zachodu w Iraku, Afganistanie, Libii, czy Syrii. Czy w Pana ocenie Zachód może uznać, że czas dokończyć dzieła i zrobić w tych krajach „porządek”?

Nie widać takiej chęci, choć apele w tej sprawie się zaczynają. Nie widzę jednak woli i determinacji. Europa Zachodnia jest wciąż uwikłana w ratowanie utopii, jaką jest euro. Naciska się na Grecję, która w skali całej UE jest marginalna gospodarką, by dokonywała drastycznych reform. One jednak nie przynoszą wielkich efektów. Zmusza się mimo tego Greków do kolejnych reform, uzależniając od tego pakiety pomocowe. Potem okazuje się, że te pieniądze trafiają do wierzycieli, czyli francuskich i niemieckich banków. Szantaże ws. reform okazują się być pretekstem do przelewania pieniędzy za pośrednictwem Aten do banków. Te operacje kosztują już UE ponad 300 mld euro. Końca tego nie widać.

To się wiążę z krajami, o które pytałem?

W związku z procesem, o jakim mówię, brakuje pieniędzy w Unii na to, by zająć się peryferiami UE, które są w stanie fermentu, w rewolcie polityczno-wojskowej. Nie ma dziś sił i pieniędzy na to, by uspokoić i spacyfikować sytuację. Do tego dochodzą kompromitujące doświadczenia z wojny libijskiej rozpoczętej pod namową francusko-brytyjską. Okazało się, że po kilku tygodniach obu tym armiom zabrakło broni, by zmusić maleńką armię Kaddafiego do zaprzestania działań. Nie widać determinacji i chęci w Europie, by cokolwiek w tej sprawie robić.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

« poprzednia strona
123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych