Czy generalna strategia rządu powinna być taka, żeby liczba imigrantów przyjęta przez Polskę była jak najmniejsza, czyli np. ograniczyła się do 2 tys. osób, co ponoć początkowo zakładano?
Nie mamy żadnej wiedzy o tym, na co rzeczywiście rząd wyraził już zgodę. Od początku stoimy na stanowisku, że należy okazać solidarność tym, którzy rzeczywiście uciekają przed wojną i groźbą utraty życia. Chodzi głównie o chrześcijan. Powinniśmy przyjąć tyle osób, na ile nas stać. To nie mogą być narzucone kwoty. Każde państwo jest inne, każde ma inne możliwości, więc narzucanie z góry kwot jest nie do przyjęcia. Trzeba też odróżnić uchodźców – czyli tych, którzy uciekają przed wojną – od imigrantów ekonomicznych, których jest bardzo wielu. Chcemy wiedzieć jak to jest, że do tej pory nie można było przyjąć 200 Polaków ze Wschodu – z Kazachstanu czy Donbasu, skąd uciekali przed wojną na Ukrainie – a teraz mamy przygarnąć tysiące imigrantów? Pytania są zasadnicze. Gdzie mamy ośrodki dla uchodźców? Ile pieniędzy zostanie na ten cel przeznaczonych? Czy te nakłady uszczuplą budżet naszego państwa, czy będą to pieniądze z Unii Europejskiej? Na jak długo przyjmiemy uchodźców? Co będzie z tymi, którzy będą chcieli pozostać w Polsce? Czy będą mogli sprowadzić rodziny? Jak jesteśmy na to wszystko przygotowani? Bo nawet Kościół, powiedział, że sam sobie nie poradzi i oczekuje pomocy ze strony państwa. Na te wszystkie pytania musi paść zdecydowana odpowiedź ze strony premier Kopacz. Rząd ma w tej chwili wiedzę, której my nie posiadamy.
Czy podziela pani obawy o potencjalne zagrożenie terroryzmem, jeśli przyjmiemy rzeszę muzułmanów?
Zawsze w takiej dużej grupie znajdą się i tacy, którzy przyjeżdżają w innych celach, niż humanitarne. Media o tym informują. Są też przemytnicy, którzy handlują ludźmi. W wielkiej masie tacy również się znajdą. Jest pytanie, czy potrafimy to sprawdzić, kto nad tym czuwa, czy jesteśmy przygotowani. To naprawdę są poważne sprawy, wymagające rzeczowej, szczerej rozmowy z tymi, którzy podejmują decyzje. Na pewno premier Kopacz potrzebny byłby silny mandat od wszystkich reprezentacji politycznych. Ale warunkiem jest przedstawieniu przed parlamentem stanu faktycznego i tego, na co do tej pory polski rząd się zgodził. To powinniśmy wiedzieć.
Rozmawiał Jerzy Kubrak
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy generalna strategia rządu powinna być taka, żeby liczba imigrantów przyjęta przez Polskę była jak najmniejsza, czyli np. ograniczyła się do 2 tys. osób, co ponoć początkowo zakładano?
Nie mamy żadnej wiedzy o tym, na co rzeczywiście rząd wyraził już zgodę. Od początku stoimy na stanowisku, że należy okazać solidarność tym, którzy rzeczywiście uciekają przed wojną i groźbą utraty życia. Chodzi głównie o chrześcijan. Powinniśmy przyjąć tyle osób, na ile nas stać. To nie mogą być narzucone kwoty. Każde państwo jest inne, każde ma inne możliwości, więc narzucanie z góry kwot jest nie do przyjęcia. Trzeba też odróżnić uchodźców – czyli tych, którzy uciekają przed wojną – od imigrantów ekonomicznych, których jest bardzo wielu. Chcemy wiedzieć jak to jest, że do tej pory nie można było przyjąć 200 Polaków ze Wschodu – z Kazachstanu czy Donbasu, skąd uciekali przed wojną na Ukrainie – a teraz mamy przygarnąć tysiące imigrantów? Pytania są zasadnicze. Gdzie mamy ośrodki dla uchodźców? Ile pieniędzy zostanie na ten cel przeznaczonych? Czy te nakłady uszczuplą budżet naszego państwa, czy będą to pieniądze z Unii Europejskiej? Na jak długo przyjmiemy uchodźców? Co będzie z tymi, którzy będą chcieli pozostać w Polsce? Czy będą mogli sprowadzić rodziny? Jak jesteśmy na to wszystko przygotowani? Bo nawet Kościół, powiedział, że sam sobie nie poradzi i oczekuje pomocy ze strony państwa. Na te wszystkie pytania musi paść zdecydowana odpowiedź ze strony premier Kopacz. Rząd ma w tej chwili wiedzę, której my nie posiadamy.
Czy podziela pani obawy o potencjalne zagrożenie terroryzmem, jeśli przyjmiemy rzeszę muzułmanów?
Zawsze w takiej dużej grupie znajdą się i tacy, którzy przyjeżdżają w innych celach, niż humanitarne. Media o tym informują. Są też przemytnicy, którzy handlują ludźmi. W wielkiej masie tacy również się znajdą. Jest pytanie, czy potrafimy to sprawdzić, kto nad tym czuwa, czy jesteśmy przygotowani. To naprawdę są poważne sprawy, wymagające rzeczowej, szczerej rozmowy z tymi, którzy podejmują decyzje. Na pewno premier Kopacz potrzebny byłby silny mandat od wszystkich reprezentacji politycznych. Ale warunkiem jest przedstawieniu przed parlamentem stanu faktycznego i tego, na co do tej pory polski rząd się zgodził. To powinniśmy wiedzieć.
Rozmawiał Jerzy Kubrak
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/264811-elzbieta-witek-jak-to-jest-ze-nie-mozna-bylo-przyjac-200-polakow-ze-wschodu-a-mamy-przygarnac-tysiace-imigrantow-nasz-wywiad?strona=3