Po raz pierwszy od 1989 r. nie wziąłem udziału w akcie głosowania zarządzonym przez władze RP. Po raz pierwszy poczułem bowiem, że akt wyborczy - świętość w demokracji - został sprofanowany i sprowadzony do żałosnego chwytu politycznego.
Przeprowadzone w niedzielę referendum, któremu towarzyszyła znikoma frekwencja, to kukułcze jajo Bronisława Komorowskiego. Przejmując naiwne i bałamutne hasła Pawła Kukiza o JOW-ach, które miałyby być wybawieniem dla Polski, próbował ratować się przed nieuchronną klęską w wyborach prezydenckich. Użył do tego celu instytucji referendum, której jego obóz odmawia w sprawach rzeczywiście istotnych. Do JOW-ów dopisano na kolanie nieprecyzyjne pytanie o finansowanie partii, doprawiono kwestią podatkową, która już na długo przed terminem referendum stała się nieaktualna.
Wysmażony w ten sposób nieświeży platformiano-bronkowy pasztet za 100 milionów złotych (!) podsunięto wyborcom.
Próbowano przykryć go sosem komunałów o rozszerzaniu „demokracji bezpośredniej” i rzekomym wsłuchiwaniu się w zdanie społeczeństwa. Ale ludzie nie dali się nabrać. Pokazali, że obywatele to nie stado baranów, którymi można sterować i które można strzyc do gołej skóry dla własnej korzyści.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po raz pierwszy od 1989 r. nie wziąłem udziału w akcie głosowania zarządzonym przez władze RP. Po raz pierwszy poczułem bowiem, że akt wyborczy - świętość w demokracji - został sprofanowany i sprowadzony do żałosnego chwytu politycznego.
Przeprowadzone w niedzielę referendum, któremu towarzyszyła znikoma frekwencja, to kukułcze jajo Bronisława Komorowskiego. Przejmując naiwne i bałamutne hasła Pawła Kukiza o JOW-ach, które miałyby być wybawieniem dla Polski, próbował ratować się przed nieuchronną klęską w wyborach prezydenckich. Użył do tego celu instytucji referendum, której jego obóz odmawia w sprawach rzeczywiście istotnych. Do JOW-ów dopisano na kolanie nieprecyzyjne pytanie o finansowanie partii, doprawiono kwestią podatkową, która już na długo przed terminem referendum stała się nieaktualna.
Wysmażony w ten sposób nieświeży platformiano-bronkowy pasztet za 100 milionów złotych (!) podsunięto wyborcom.
Próbowano przykryć go sosem komunałów o rozszerzaniu „demokracji bezpośredniej” i rzekomym wsłuchiwaniu się w zdanie społeczeństwa. Ale ludzie nie dali się nabrać. Pokazali, że obywatele to nie stado baranów, którymi można sterować i które można strzyc do gołej skóry dla własnej korzyści.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/264580-referendum-wstydu-akt-wyborczy-swietosc-w-demokracji-zostal-sprofanowany-i-sprowadzony-do-zalosnego-chwytu-politycznego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.