Referendum wstydu! Akt wyborczy - świętość w demokracji - został sprofanowany i sprowadzony do żałosnego chwytu politycznego

fot. PAP/Tomasz Waszczuk
fot. PAP/Tomasz Waszczuk

Po raz pierwszy od 1989 r. nie wziąłem udziału w akcie głosowania zarządzonym przez władze RP. Po raz pierwszy poczułem bowiem, że akt wyborczy - świętość w demokracji - został sprofanowany i sprowadzony do żałosnego chwytu politycznego.

Przeprowadzone w niedzielę referendum, któremu towarzyszyła znikoma frekwencja, to kukułcze jajo Bronisława Komorowskiego. Przejmując naiwne i bałamutne hasła Pawła Kukiza o JOW-ach, które miałyby być wybawieniem dla Polski, próbował ratować się przed nieuchronną klęską w wyborach prezydenckich. Użył do tego celu instytucji referendum, której jego obóz odmawia w sprawach rzeczywiście istotnych. Do JOW-ów dopisano na kolanie nieprecyzyjne pytanie o finansowanie partii, doprawiono kwestią podatkową, która już na długo przed terminem referendum stała się nieaktualna.

Wysmażony w ten sposób nieświeży platformiano-bronkowy pasztet za 100 milionów złotych (!) podsunięto wyborcom.

Próbowano przykryć go sosem komunałów o rozszerzaniu „demokracji bezpośredniej” i rzekomym wsłuchiwaniu się w zdanie społeczeństwa. Ale ludzie nie dali się nabrać. Pokazali, że obywatele to nie stado baranów, którymi można sterować i które można strzyc do gołej skóry dla własnej korzyści.

Czytaj dalej na następnej stronie

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych