Gdyby funkcjonowały sprawne mechanizmy, które powodowałyby, że presja opinii publicznej eliminuje zdemoralizowanego polityka z życia społecznego, to dzisiaj Elżbieta Bieńkowska musiałaby się pakować z Brukseli
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anita Gargas, autorka programu „Zadanie specjalne” w Telewizji Republika.
wPolityce.pl: W pani środowym programie na antenie Telewizji Republika widzowie poznali kolejną taśmę – tym razem z nagranymi Elżbietą Bieńkowską i Krzysztofem Kwiatkowskim. Zanim o samej sprawie, to chciałem zapytać z innej strony – co powiedziałaby pani tym, którzy sugerują, że taśmy specjalnie wypływają w trakcie kampanii wyborczej, by uderzyć w obóz rządowy?
Anita Gargas: Proszę zwrócić uwagę, że taśmy prawdy wychodzą na jaw nie od wczoraj, ale od kilkunastu miesięcy. To pokazuje, jak duża jest skala problemu - nie można więc kisić informacji, czekając na zakończenie kampanii. Nieustannie mamy bowiem do czynienia z jakąś kampanią: jeśli nie z prezydencką, to samorządową, parlamentarną, albo referendalną. Z tego punktu widzenia nigdy nie ma dobrego czasu, by ujawnić taśmy. Dziennikarz - zwłaszcza śledczy - ma obowiązek publikować tego typu nagrania bez względu na to, jakie mogą wywołać reakcje.
Co do meritum sprawy – Krzysztof Kwiatkowski był do tej pory często oceniany jako „ostatni sprawiedliwy” w obozie rządowym. Tymczasem jego obraz z taśm jest skrajnie inny.
Nie wiem, skąd się wzięła opinia o Krzysztofie Kwiatkowskim jako ostatnim sprawiedliwym. Wczoraj w programie zwróciliśmy uwagę na takie elementy jego działalności jak lobbowanie za rozwiązaniami korzystnymi dla oligarchów, przypomnieliśmy o spotkaniu, jakie odbył z biznesmenem Janem Kulczykiem na gruncie pozainstytucjonalnym… Proszę zwrócić uwagę, że to spotkanie zgłosił do odpowiednich instytucji tylko dlatego, że pojawiła się informacja, że istnieje nagranie z tego spotkania. Prezesa NIK obowiązują najwyższe standardy, jakich można oczekiwać od urzędnika państwowego – to on powinien narzucać je innym, tymczasem okazuje się, że sam ma z problem z ich przestrzeganiem. W katalogu zasad powinna być jasna przestroga, że prezes NIK nie spotyka się z biznesmenami i politykami na innym gruncie niż formalny, najlepiej w jego własnym gabinecie, a po każdym z tych spotkań powinna powstać odpowiednia notatka.
Opinia o „sprawiedliwym” mogła wziąć się choćby z raportów Najwyższej Izby Kontroli, które często są bardzo krytyczne wobec rządzących, chłoszczą tę ekipę.
Ale jakie to chłostanie? Prezes NIK nie wykraczał w swojej działalności poza to, co robią na co dzień dziennikarze, czyli opisywał beznadziejną rzeczywistość, jaką funduje nam koalicja PO-PSL. Od Izby oczekuje się czegoś więcej – wniosków do prokuratury, które nie pozostawiają wątpliwości i kończą się sprawą sądową. Kontrolerzy NIK mają przecież takie narzędzia w ręku, które pozwalają wydobyć wszystkie dokumenty i dowody, jakie mogą służyć do postawienia zarzutów.
Od NIK należy oczekiwać tego, by – wobec odpowiedzialnych za poszczególne nadużycia – sprawy były kierowane do sądu. To jest prawdziwe zadanie dla prezesa NIK, a nie opisywanie stanu, który i tak znamy z codziennych gazet, programów telewizyjnych i portali. Tak naprawdę, jeśli się obserwuje to, co robił Kwiatkowski w ciągu ostatniej kadencji to było to płynięcie z nurtem.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Gdyby funkcjonowały sprawne mechanizmy, które powodowałyby, że presja opinii publicznej eliminuje zdemoralizowanego polityka z życia społecznego, to dzisiaj Elżbieta Bieńkowska musiałaby się pakować z Brukseli
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anita Gargas, autorka programu „Zadanie specjalne” w Telewizji Republika.
wPolityce.pl: W pani środowym programie na antenie Telewizji Republika widzowie poznali kolejną taśmę – tym razem z nagranymi Elżbietą Bieńkowską i Krzysztofem Kwiatkowskim. Zanim o samej sprawie, to chciałem zapytać z innej strony – co powiedziałaby pani tym, którzy sugerują, że taśmy specjalnie wypływają w trakcie kampanii wyborczej, by uderzyć w obóz rządowy?
Anita Gargas: Proszę zwrócić uwagę, że taśmy prawdy wychodzą na jaw nie od wczoraj, ale od kilkunastu miesięcy. To pokazuje, jak duża jest skala problemu - nie można więc kisić informacji, czekając na zakończenie kampanii. Nieustannie mamy bowiem do czynienia z jakąś kampanią: jeśli nie z prezydencką, to samorządową, parlamentarną, albo referendalną. Z tego punktu widzenia nigdy nie ma dobrego czasu, by ujawnić taśmy. Dziennikarz - zwłaszcza śledczy - ma obowiązek publikować tego typu nagrania bez względu na to, jakie mogą wywołać reakcje.
Co do meritum sprawy – Krzysztof Kwiatkowski był do tej pory często oceniany jako „ostatni sprawiedliwy” w obozie rządowym. Tymczasem jego obraz z taśm jest skrajnie inny.
Nie wiem, skąd się wzięła opinia o Krzysztofie Kwiatkowskim jako ostatnim sprawiedliwym. Wczoraj w programie zwróciliśmy uwagę na takie elementy jego działalności jak lobbowanie za rozwiązaniami korzystnymi dla oligarchów, przypomnieliśmy o spotkaniu, jakie odbył z biznesmenem Janem Kulczykiem na gruncie pozainstytucjonalnym… Proszę zwrócić uwagę, że to spotkanie zgłosił do odpowiednich instytucji tylko dlatego, że pojawiła się informacja, że istnieje nagranie z tego spotkania. Prezesa NIK obowiązują najwyższe standardy, jakich można oczekiwać od urzędnika państwowego – to on powinien narzucać je innym, tymczasem okazuje się, że sam ma z problem z ich przestrzeganiem. W katalogu zasad powinna być jasna przestroga, że prezes NIK nie spotyka się z biznesmenami i politykami na innym gruncie niż formalny, najlepiej w jego własnym gabinecie, a po każdym z tych spotkań powinna powstać odpowiednia notatka.
Opinia o „sprawiedliwym” mogła wziąć się choćby z raportów Najwyższej Izby Kontroli, które często są bardzo krytyczne wobec rządzących, chłoszczą tę ekipę.
Ale jakie to chłostanie? Prezes NIK nie wykraczał w swojej działalności poza to, co robią na co dzień dziennikarze, czyli opisywał beznadziejną rzeczywistość, jaką funduje nam koalicja PO-PSL. Od Izby oczekuje się czegoś więcej – wniosków do prokuratury, które nie pozostawiają wątpliwości i kończą się sprawą sądową. Kontrolerzy NIK mają przecież takie narzędzia w ręku, które pozwalają wydobyć wszystkie dokumenty i dowody, jakie mogą służyć do postawienia zarzutów.
Od NIK należy oczekiwać tego, by – wobec odpowiedzialnych za poszczególne nadużycia – sprawy były kierowane do sądu. To jest prawdziwe zadanie dla prezesa NIK, a nie opisywanie stanu, który i tak znamy z codziennych gazet, programów telewizyjnych i portali. Tak naprawdę, jeśli się obserwuje to, co robił Kwiatkowski w ciągu ostatniej kadencji to było to płynięcie z nurtem.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/264227-anita-gargas-tasma-bienkowska-kwiatkowski-pokazuje-przyzwolenie-na-patologie-w-panstwie-predzej-czy-pozniej-poznamy-kolejne-nagrania-to-tylko-kwestia-czasu-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.