"Rżnięcie głupa". Drugi raz numer z przyprawieniem PiS gęby popaprańców i obsobaczaniem głowy państwa, nie przejdzie. Ani w kraju, ani poza granicami

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Prezydent Duda pluje we własne gniazdo! Cóż za nikczemność, jak można…! – oburzyli się obrony prawości, patrioci bez skazy, wrażliwi na każdą potwarz, wspierający jedynie słuszną partię Platformy Obywatelskiej. Oj, biada nam, obudź się polski narodzie, jeśli nie chcesz, aby znów tobą zawładnęły knury!

Raz już zdobyły władzę na naszym folwarku. I do czego doszło…?! No, może do niczego, bo na szczęście przejęła ją w porę PO właśnie, ale mogło dojść. Dokładnie rzecz biorąc, knury panoszyły się u nas w latach 2005-2007 i nieco później, za rządów PiS oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tak w każdym razie twierdził Bronisław Geremek. O zmarłych nie mówi się źle, ale o tym, co mówili za życia – owszem, można, a nawet powinno się pamiętać, tym bardziej, że ich wypowiedzi pozostały uwiecznione w różnorakich mediach dla potomnych. Nasz kraj kojarzył się Geremkowi z „Folwarkiem zwierzęcym” George’a Orwella, czemu dał wyraz na łamach hiszpańskiego dziennika „El Pais”. Co więcej, były szef polskiej dyplomacji i europoseł wezwał zagranicznych polityków oraz opinię publiczną całego świata do walki z… „naruszaniem obywatelskich praw” w naszym kraju i tłumieniem „swobody wypowiedzi w środkach przekazu”.

Geremek z pewnością wiedział, jakiej gazecie udzielał wywiadu. Nieco wcześniej „El Pais” opublikował artykuł o rzekomo „kluczowej roli Polski w nikczemnych działaniach, które doprowadziły do zagłady dwóch trzecich całej ludności żydowskiej w Europie” i „jako jedyny kraj na świecie dokonała pogromu Żydów ocalałych z holokaustu”. W kwestii formalnej, Ambasada RP w Madrycie wysłała oficjalny protest do redakcji, który zdał się na tyle, że ów dziennik zaapelował później do UE, aby ta zareagowała „gwałcenia demokratycznych praw w Polsce”. Było to oskrzydlenie Geremka, któremu nie podobała się tzw. ustawa lustracyjna i m.in. za jego sprawą europarlament podjął uchwałę potępiająca Polskę za ksenofobię, rasizm, antysemityzm, homofobię i wszelkie zło tego świata. Choć w Polsce Geremek, syn rabina, mógł zostać ministrem spraw zagranicznych, a działacze żydowscy nie potrzebują bodyguardów, jak np. w RFN, gdzie dokładnie w tym czasie, po zranieniu nożem rabina na ulicy we Frankfurcie nad Menem, Centralna Rada Żydów zastanawiała się, czy członkowie ich gmin „nie powinni się ukrywać”, głównym adresatem rezolucji PE piętnującej antysemityzm stali się… Polacy. Geremek nie był, niestety, jedynym politykiem, który przeniósł wewnętrzną walkę polityczną na obcy grunt. Musiał przy tym wiedzieć, że wielu stolicom w Europie było to na rękę, gdyż z punktu widzenia Berlina, Paryża czy Brukseli zawsze lepszy będzie taki rząd RP, który bez szemrania dostosuje się do reguł ustalanych poza Warszawą. „El Pais” nie był jedyną gazetą, w której prof. Geremek uzmysławiał cudzoziemcom, jakie nieszczęście spadło na nasz folwark. W niemieckim „Die Welt” wywodził np. w tekście pt. „Miara nietolerancji” o rujnowaniu dobrego imienia Polski przez… PiS i chwalił rezolucję PE, uchwaloną de facto m.in. z jego inicjatywy. Gdy nad Geremkiem zawisła groźba utraty funkcji publicznych za odmowę złożenia oświadczenia lustracyjnego, w jego obronie wystąpił m.in. lewicowy „Die Zeit”, który określił próbę rozrachunku z przeszłością w Polsce jako „śmieszną procedurę”. Żeby było nadać temu odpowiednia oprawę, tygodnik wyróżnił działalność Geremka w 2006r. swoją nagrodą im. Marion Dönhoff, za „wybitny wkład w międzynarodowe porozumienie i pojednanie”.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

====

U nas pociągnięcie sprawców zza biurek do odpowiedzialności i dekomunizacja, do której ostatecznie nie doszło, było dla tej gazety „śmiesze”, dekomunizacja w zjednoczonych Niemczech, wiwisekcje życiorysów wszystkich grup zawodowych, gdzie za współpracę ze STASI stracili posady politycy, sędziowie, wojskowi, nauczyciele, dziennikarze, a nawet trenerzy sportowi, zaś wielu bonzów byłej NRD trafiło za kraty - było niezbędne dla „odzyskania zaufania społeczeństwa, przywrócenia jego morale i wiary w sprawiedliwość”.

Za ten błąd zaniechania Polska płaci de facto do dziś. Obok Geremka, czy byłego premiera Tadeusza Mazowieckiego, który także odmówił złożenia oświadczenia lustracyjnego, ramię w ramię maszerowali m.in. eksprezydent Lech Wałęsa i gen. Wojciech Jaruzelski. Dawny przywódca „Solidarności” przedstawiał braci Kaczyńskich w wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel”, jako „zakompleksionych ludzi małego formatu”, których „wyrzucił z kancelarii, bo więcej psuli niż byli w stanie zrobić coś konstruktywnego”. Najsłynniejszy w świecie elektryk zaapelował też zza Odry do… polskich wyborców, aby „mądrzej wybierali”, zaś do Niemców o… wyrozumiałość wobec nas, Polaków. To jednak nie było pluciem we własne gniazdo, wedle medialnych kauzyperdów PO, było to ratowanie Polski przed upadkiem, bo w owym czasie jakoś nie słyszałem głosów potępienia wobec kalających. Wałęsa odbył wręcz tournée po Europie z koncertami nienawiści wobec braci Kaczyńskich i ich partii. W rozmowie z włoskim dziennikiem „Corriere della Sera” posunął się nawet do tego, że bronił Jaruzelskiego; jak wywodził, skazanie generała za stan wojenny byłby „błędem” i „wendetą”, na co nie zasłużył, ponieważ… przyczynił się do porozumienia zawartego przy okrągłym stole z 1989 r. Były prezydent zabrał też głos w gazecie „La Repubblica”: Polacy powinni się „obudzić i zorganizować dla obrony zagrożonej demokracji przed Kaczyńskimi”, którzy „zdradzili ideały kierując się własnym interesem, żądzą władzy i kariery”. Co wręcz kuriozalne, Wałęsa powołał się przy tym na słynne zdanie papieża Jana Pawła II: „Nie lękajcie się” i podsunął Europie parę sposobów, jak pomóc Polsce: „izolować i wywierać presję na polski rząd” lub „go wykpić”…

W tej samej „Repubblice” pojawiła się także rozmowa z samym Jaruzelskim, który potwierdził, że wytoczony mu proces wynika z „żądzy władzy i zemsty” Kaczyńskich. Również generał nie omieszkał odwołać się do papieża Polaka, jakby obaj byli prezydenci uzgodnili między sobą treść wypowiedzi. Włoski dziennik dorzucił od siebie: „rząd populistów w poszukiwaniu wrogów zafundował Polsce lustrację”, który „bez skrupułów roznieca antyeuropejskie sentymenty” i przejawia „wrogość wobec nielicznych Żydów”.

Na efekty tej bezprecedensowej kampanii polskich polityków na obcym gruncie nie trzeba było długo czekać. Chadecki przewodniczący europarlamentu, Niemiec Hans-Gert Pöttering zaprezentował dwie miary moralności: według jednej popierał bezwzględne prześwietlanie życiorysów w Niemczech, według drugiej ostro napiętnował lustracyjne „prześladowanie” w Polsce. W odpowiedzi Polska mogłaby wystąpić do polityków Europy o odszkodowanie za prześladowanie np. Egona Krenza, który wyszedł w 2003r. z więzienia, i innych członków politbiura dawnej NRD

Wiedza ogółu Niemców na temat procesów zachodzących w naszym kraju była i jest niewielka, na domiar wypaczona. Dotyczy to zarówno dzisiejszej sytuacji na naszej „zielonej wyspie”, jak i historii. Inny, były szef polskiego MSZ Władysław Bartoszewski skarżył się w niemieckich mediach, że podczas wojny „bardziej bał się polskich sąsiadów”, niż hitlerowskich mundurowych na ulicach Warszawy. W rozmowie ze „Spieglem” Bartoszewski porównał rząd PiS do hipotetycznej koalicji bawarskiej CSU i neonazistowskiej NPD. Ta ostatnia partia czci „wielkiego męża stanu Adolfa Hitlera”, podważa powojenny porządek w Europie, istniejące granice i konstytucję RFN. Co prawda po przyjeździe do kraju Bartoszewski wycofał się z tego porównania, lecz w Niemczech nie dowiedział się o tym już nikt.

Zagraniczne media dokonały propagandowego linczu na braciach bliźniakach zanim jeszcze pojawili się na scenie polityki międzynarodowej. Nic dziwnego. „Jeśli Kaczyńscy wygrają wybory, Berlin powinien przemyśleć swą powściągliwość” i „inaczej reagować”, radził prezydent Aleksander Kwaśniewski kanclerz Angeli Merkel w wywiadzie dla niemieckiej wersji magazynu „Vanity Fair”. Jak przepowiadał, po ewentualnym zwycięstwie PiS „zostaną zdemolowane wszelkie standardy polityki”. Korzystając z okazji Kwaśniewski uderzył się w piersi, że uniknęlibyśmy np. bilateralnych problemów z Niemcami, gdyby… uzgodnił z partnerami z UE swe poparcie dla interwencji zbrojnej USA w Iraku. Jakby tego było mało, na konferencji w Kolonii były już prezydent stwierdził, że „ciche dreptanie wobec Polski jest chybione”…

Zagraniczni dziennikarze nie musieli się silić na zbieranie opinii u źródła. „Opiniodawcy” zgłaszali się sami. Jak np. Wojciech Olejniczak (SLD), który przyjechał specjalnie do Brukseli aby ponarzekać na kryzys demokracji w Polsce, oraz dyskryminację mniejszości seksualnych, religijnych, etnicznych i …kobiet. Pominę już popisy w europejskiej prasie np. szefa „Gazety Wyborczej” Adama Michnika. Wszystkich przykładów wymienić nie sposób, materiału starczyłoby na opasłą książkę.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.