Abstrahując od traktowania obywatela jak bydlęcia, warto zwrócić uwagę, że ta sama władza, która zakazuje szkolnej dziatwie majonezów, salami czy serków topionych, podtyka jej pod nos… pigułkę „dzień po”.
Parafrazując Tocqueville’a:
Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy.
Oj nie ma…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Abstrahując od traktowania obywatela jak bydlęcia, warto zwrócić uwagę, że ta sama władza, która zakazuje szkolnej dziatwie majonezów, salami czy serków topionych, podtyka jej pod nos… pigułkę „dzień po”.
Parafrazując Tocqueville’a:
Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy.
Oj nie ma…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/263653-odwalcie-sie-funkcjonariusze-biurokratycznego-molocha-dzieci-sa-zaganiane-do-szkol-od-razu-z-jadlospisem-narzuconym-przez-resort?strona=2