Nie wszystkim podoba się pomysł oddania głosu Polakom. Prof. Chmaj: "Teraz piłka jest po stronie Platformy Obywatelskiej"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Fratria
Fot. Fratria

Dochodzi do dezawuacji referendum jako bardzo ważnej instytucji prawnej – uznał dr Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego, komentując czwartkowe orędzie prezydenta RP. Ekspert podkreślił, że referendum powinno być stosowane tylko w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa.

Dr Balicki z Katedry Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego zaznacza, że instytucja referendum powinna być wykorzystywana wyłącznie w sprawach najważniejszych, istotnych dla wszystkich obywateli.

Nie jest to tożsame z pojęciem spraw ważnych dla jakiejś grupy ludności – nawet najbardziej licznej. Nie ma znaczenia, czy pod jakimś wnioskiem czy sprawą podpisze się 200 tys. osób czy milion. To mają być sprawy o szczególnym znaczeniu dla całego państwa

— zaznaczył.

Zdaniem Balickiego to, co ma miejsce w ostatnich miesiącach za sprawą najpierw decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego, a obecnie prezydenta Andrzeja Dudy, „zaczyna być wykorzystywaniem referendum jako prostego argumentu w bieżącej polityce”. „To jest bardzo przykre” – podsumował. I dodał:

W mojej opinii jedna zła decyzja prezydenta Komorowskiego wywołała kolejną złą decyzję – tym razem prezydenta Dudy.

Ekspert przyznał, że doktryna polskiego prawa konstytucyjnego nie sprecyzowała spraw szczególnych dla państwa. „Nie potrafiliśmy chyba politykom wytłumaczyć, co mogą znaczyć te sprawy” – podsumował.

Dodał, że „zaczyna zastanawiać się nad tym”, czy wniosek obecnego prezydenta „nie jest elementem kampanii politycznej, która się toczy”.

Niewątpliwie jeśli referendum ws. wieku emerytalnego, sześciolatków i Lasów Państwowych byłoby zarządzone, to niosłoby ono pewną korzyść dla podmiotów, które akceptują postulaty podnoszone przez prezydenta

— uznał. Jego zdaniem „napędzałoby to kampanię wyborczą”.

Co więcej - umożliwiałoby w sposób łatwiejszy sfinansowanie kampanii referendalnej, która by w tym momencie łączyła się z kampanią wyborczą.

Ekspert zaznaczył jednak, że biorąc pod uwagę realia polityczne - decyzja Senatu w tej sprawie „może być negatywna”.

Dopytywany o decyzję prezydenta Dudy ws. nieodwoływania referendum z 6 września dr Balicki powiedział, że „nie ma procedury odwołania referendum”, więc się ono odbędzie. Wyjaśnił, że organ, jakim jest prezydent RP, „nie może domniemywać sobie kompetencji”.

Jesteśmy krajem, w którym funkcjonuje zasada praworządności, w związku z tym pan prezydent nie mógł odwołać prawidłowo zarządzonego referendum

— mówił.

Tłumaczył, że oczywiście można byłoby sobie wyobrażać jakąś sytuację nadzwyczajną, w której zaszłaby konieczność rezygnacji z zarządzonego referendum.

Gdyby do niej doszło, to musielibyśmy zbudować jakąś tego procedurę. A ta - choć w minimalnym zakresie - musiałaby być adekwatna do procedury, która wymagana jest przy jego zarządzeniu

— tłumaczył ekspert.

W kwestii wystąpienie prezydenta Dudy z wnioskiem do Senatu o zarządzenie kolejnego referendum 25 października Balicki uznał, że „abstrahując od politycznych większości i ewentualnej decyzji Senatu - gdyby to referendum 25 października miało się odbyć, to byłoby to naprawdę dużą komplikacją dla prowadzenia kampanii wyborczej”. Wskazał, że już obecnie jest kłopot z rozdzieleniem kampanii do parlamentu z kampanią referendalną.

Musimy mieć świadomość, że na przykład zasady finansowania obu tych kampanii są inne. Nie wyobrażam sobie, jak później rozdzielane byłyby środki obu kampanii. Nie byłoby w tym momencie żadnej możliwości weryfikacji czegokolwiek

— mówił.

Dodał, że trzeba też być świadomym konsekwencji takiej decyzji - nawet technicznych, takich jak otwarcie lokali wyborczych. Przypomniał, że Kodeks wyborczy zakłada, iż lokale wyborcze są otwarte od 7 do 21. Tymczasem ustawa o referendum mówi o ich otwarciu od godz. 6 do 22.

Nie wyobrażam sobie, by wybory i głosowanie w referendum obsługiwała jedna komisja, bo doszłoby do tego, że wyborcy, którzy przyszliby do lokalu wyborczego między godz. 6 a 7, mogliby dostać tylko kartę referendalną, a już po 7 dostaliby kartę referendalną i wyborczą**

— podał przykład mówiąc, że prawdopodobnie w związku z tym konieczne byłoby organizowanie dwóch rodzajów lokali: wyborczych i referendalnych.

A jeśli jeszcze okazałoby się, że gminy nie mogą zapewnić tych lokali w jednym budynku, to wyborcy musieliby udawać się do dwóch. To byłoby logistyczne szaleństwo

— tłumaczył.

Zdaniem dr Balickiego pokazuje to, iż nie jesteśmy przygotowani do częstszego stosowania instytucji referendum.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych