Prezydent Duda spotkał się dziś z inicjatorami obywatelskich inicjatyw referendalnych w sprawie wieku emerytalnego, obowiązku szkolnego sześciolatków i Lasów Państwowych. Z zaproszenia prezydenta skorzystali: szef „S” Piotr Duda, Tomasz i Karolina Elbanowscy oraz organizatorzy akcji na rzecz referendum ws. Lasów Państwowych. Byli to przedstawiciele w sumie 6 milionów obywateli, którzy złożyli podpisy pod wnioskami o obywatelskie referenda, które PO z hukiem odrzuciła
Choć w kampanii prezydenckiej Bronisławowi Komorowskiemu przypomniało się, że
trzeba się wsłuchiwać w głos obywateli,
to jednak przez pięć lat swojej prezydentury nigdy nie miał okazji zaprezentować się jako ten, który w ów głos się wsłuchuje. Nie przejął się wnioskiem o referendum ws. podniesienia wieku emerytalnego, nie leżał mu na sercu obywatelski wniosek o referendum ws. obrony polskiej ziemi i Lasów Państwowych.
Komorowski nie widział powodu, żeby spotykać się z przedstawicielami rodziców, którzy zebrali milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków. Zupełnie zignorował prośbę o spotkanie z rodzicami w przeddzień czytania w Sejmie obywatelskiego projektu ustawy „Rodzice chcą mieć wybór”.
Tymczasem Andrzej Duda spotykał się w kampanii z przedstawicielami rodziców, słuchając uważnie argumentów dotyczących skutków przedwczesnego wysyłania dzieci do szkoły. Co ważniejsze jednak - spotyka się z nimi (oraz przedstawicielami innych grup społecznych, którzy zbierali podpisy pod obywatelskimi wnioskami o referendum) już jako urzędujący prezydent.
Przypomnijmy, że w sprawie sześciolatków Andrzej Duda nie zasypia gruszek w popiele, bo już pierwszego dnia oficjalnego urzędowania, jeszcze w Pałacyku MSZ, jako prezydent elekt, znalazł czas (którego nie znalazła wcześniej szefowa MEN) na spotkanie z prof. Davidem Whitebreadem, z Uniwersytetu Cambridge, który prowadzi badania nad skutkami wczesnego rozpoczynania edukacji szkolnej.
Krótko mówiąc, w sprawie relacji z obywatelami, Andrzej Duda prezentuje zupełnie nową jakość niż jego poprzednik. To akurat zresztą widać też gołym okiem.
Przez ostatnie lata z władzami nie było właściwie żadnego kontaktu. Spotkanie z prezydentem Dudą było dla nas nową jakością. Nie tylko wypełnił złożoną w kampanii wyborczej obietnicę podjęcia tematu sześciolatków, ale potwierdził wolę uszanowania głosu miliona obywateli, którzy w 2013 złożyli wniosek o referendum w tej sprawie
— komentowała po spotkaniu Karolina Elbanowska z Fundacji i Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
Jeśli przypomnieć sobie pohukiwania premiera Tuska i kąśliwe uwagi kolejnych szefowych MEN pod adresem, walczących o prawa dzieci, rodziców - faktycznie, czuć powiew świeżości i nową otwartość na dialog i argumenty obywateli.
Wściekła - z powodu otwartości Andrzeja Dudy - Ewa Kopacz wykrzykiwała dziś, że 90 proc. rodziców, którzy posłali do szkół swoje sześciolatki, jest z tego zadowolone. Po pierwsze, nie wiadomo, z którego kapelusza pani premier wyciągnęła te dane. Pewne są za to dane wskazujące, że wcześniejsza edukacja szkodzi.
Szefowa MEN unika prawdy jak ognia. A jaka jest prawda? Że nie działa dla dobra dzieci
Po drugie, szefowa rządu zapomniała też, że dopiero od tego roku do szkoły pójdzie cały rocznik sześciolatków i półtora rocznika siedmiolatków. Większość szkół będzie musiała wprowadzić naukę zmianową i dopiero w tym roku z całą siłą uderzy tsunami zwane reformą edukacji, które dało o sobie znać już we wrześniu ubiegłego roku. I po trzecie wreszcie wściekłość Ewy Kopacz z powodu nawiązanego, z ignorowanymi od lat obywatelami, dialogu budzić już tylko politowanie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prezydent Duda spotkał się dziś z inicjatorami obywatelskich inicjatyw referendalnych w sprawie wieku emerytalnego, obowiązku szkolnego sześciolatków i Lasów Państwowych. Z zaproszenia prezydenta skorzystali: szef „S” Piotr Duda, Tomasz i Karolina Elbanowscy oraz organizatorzy akcji na rzecz referendum ws. Lasów Państwowych. Byli to przedstawiciele w sumie 6 milionów obywateli, którzy złożyli podpisy pod wnioskami o obywatelskie referenda, które PO z hukiem odrzuciła
Choć w kampanii prezydenckiej Bronisławowi Komorowskiemu przypomniało się, że
trzeba się wsłuchiwać w głos obywateli,
to jednak przez pięć lat swojej prezydentury nigdy nie miał okazji zaprezentować się jako ten, który w ów głos się wsłuchuje. Nie przejął się wnioskiem o referendum ws. podniesienia wieku emerytalnego, nie leżał mu na sercu obywatelski wniosek o referendum ws. obrony polskiej ziemi i Lasów Państwowych.
Komorowski nie widział powodu, żeby spotykać się z przedstawicielami rodziców, którzy zebrali milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków. Zupełnie zignorował prośbę o spotkanie z rodzicami w przeddzień czytania w Sejmie obywatelskiego projektu ustawy „Rodzice chcą mieć wybór”.
Tymczasem Andrzej Duda spotykał się w kampanii z przedstawicielami rodziców, słuchając uważnie argumentów dotyczących skutków przedwczesnego wysyłania dzieci do szkoły. Co ważniejsze jednak - spotyka się z nimi (oraz przedstawicielami innych grup społecznych, którzy zbierali podpisy pod obywatelskimi wnioskami o referendum) już jako urzędujący prezydent.
Przypomnijmy, że w sprawie sześciolatków Andrzej Duda nie zasypia gruszek w popiele, bo już pierwszego dnia oficjalnego urzędowania, jeszcze w Pałacyku MSZ, jako prezydent elekt, znalazł czas (którego nie znalazła wcześniej szefowa MEN) na spotkanie z prof. Davidem Whitebreadem, z Uniwersytetu Cambridge, który prowadzi badania nad skutkami wczesnego rozpoczynania edukacji szkolnej.
Krótko mówiąc, w sprawie relacji z obywatelami, Andrzej Duda prezentuje zupełnie nową jakość niż jego poprzednik. To akurat zresztą widać też gołym okiem.
Przez ostatnie lata z władzami nie było właściwie żadnego kontaktu. Spotkanie z prezydentem Dudą było dla nas nową jakością. Nie tylko wypełnił złożoną w kampanii wyborczej obietnicę podjęcia tematu sześciolatków, ale potwierdził wolę uszanowania głosu miliona obywateli, którzy w 2013 złożyli wniosek o referendum w tej sprawie
— komentowała po spotkaniu Karolina Elbanowska z Fundacji i Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
Jeśli przypomnieć sobie pohukiwania premiera Tuska i kąśliwe uwagi kolejnych szefowych MEN pod adresem, walczących o prawa dzieci, rodziców - faktycznie, czuć powiew świeżości i nową otwartość na dialog i argumenty obywateli.
Wściekła - z powodu otwartości Andrzeja Dudy - Ewa Kopacz wykrzykiwała dziś, że 90 proc. rodziców, którzy posłali do szkół swoje sześciolatki, jest z tego zadowolone. Po pierwsze, nie wiadomo, z którego kapelusza pani premier wyciągnęła te dane. Pewne są za to dane wskazujące, że wcześniejsza edukacja szkodzi.
Szefowa MEN unika prawdy jak ognia. A jaka jest prawda? Że nie działa dla dobra dzieci
Po drugie, szefowa rządu zapomniała też, że dopiero od tego roku do szkoły pójdzie cały rocznik sześciolatków i półtora rocznika siedmiolatków. Większość szkół będzie musiała wprowadzić naukę zmianową i dopiero w tym roku z całą siłą uderzy tsunami zwane reformą edukacji, które dało o sobie znać już we wrześniu ubiegłego roku. I po trzecie wreszcie wściekłość Ewy Kopacz z powodu nawiązanego, z ignorowanymi od lat obywatelami, dialogu budzić już tylko politowanie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/262659-te-date-warto-zapamietac-18-sierpnia-2015-roku-obywatele-odzyskali-glos?strona=1