Premier Ewa Kopacz sugeruje prezydentowi Andrzejowi Dudzie działanie na rzecz rosyjskiej propagandy. Czy czegoś to nie przypomina?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Zaczyna się negatywna kampania przeciwko głowie państwa? Na to wskazują dzisiejsze słowa szefowej rządu, przemilczane jak na razie w serwisach informacyjnych.

Ewa Kopacz podczas dwudniowego objazdu po Wielkopolsce stwierdziła:

Jeśli ktoś mówi o głodujących dzieciach, to daje argument niekoniecznie przyjaciołom, którzy wykorzystują to w rosyjskiej propagandzie. Czy to obywatelska postawa?

Nawiązała tym do oświadczenia, które pojawiło się na stronie rosyjskiego MSZ, które było reakcją na krytykę niszczenia żywności za naszą wschodnią granicą. W oświadczeniu znalazło się bowiem stwierdzenie, że Polacy powinni się zająć własną żywnością, bo – tutaj było powołanie się na słowa prezydenta Dudy z orędzia – u nas są głodujące dzieci.

Wygląda to na początek kolejnej rosyjskiej gry z polską głową państwa – tak już było przecież przed 2010 r. Wówczas w tę grę – świadomie bądź nie – zaangażował się rząd Donalda Tuska. Teraz to robi Ewa Kopacz. Świadkami takiej sytuacji byliśmy już w latach 2007-2010, a tragiczny finał z 10 kwietnia 2010 r. odcisnął mocne piętno na naszym narodzie. Wydawało się, że Platforma Obywatelska mogła z tego wyciągnąć wniosek. Nikt oczywiście nie spodziewał się przyjacielskiego traktowania Andrzeja Dudy przez Kopacz, ale chociaż obcego – i to mocarstwa – nie powinna angażować.

Widoczna jest powolna zmiana strategii premier rządu wobec nowego prezydenta. Najpierw były wielkie deklaracje o chęci współpracy i miłe zaproszenia do zwołania Rady Gabinetowej. Teraz – między słowami o szacunku – widać takie „smaczki” jak ten dzisiejszy. Także w rozmowie premier z Piotrem Kraśko widać było takie „pstryczki” wobec prezydenta Dudy. Z jednej strony deklaracje szacunku, słowa o „moim prezydencie”, a z drugiej słuchamy słów o uchwalaniu budżetu i konieczności zwołania przed tym Rady Gabinetowej. To taka „mimowolna” próba dania społeczeństwu do zrozumienia, że prezydent o budżecie, gospodarce i tych mechanizmach nie ma pojęcia.

CZYTAJWNIEŻ: Ewie Kopacz dopisuje dobry humor: „PO wygra, bo my nie krzyczymy na ludzi, my ludzi szanujemy”

Swoją drogą te prośby o Radę Gabinetową robią się coraz bardziej nachalne. Prawda jest taka, że to prezydent Duda jest w hierarchii państwowej wyżej niż Ewa Kopacz i kulturalnie by było grzecznie poczekać na zaproszenie ze strony prezydenta.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych