Ale dopiero po objęciu najwyższego urzędu Komorowski pokazał cały wachlarz swoim możliwości. Zarówno na krajowym podwórku, jak na forum międzynarodowym. Oto nasza „lista przebojów”:
1) Konsternacja w Białym Domu
W 2010 r. Komorowski, podczas swojej pierwszej wizyty w USA wprawił w konsternację Baracka Obamę, gdy w Białym Domu dywagował o wierności kobiet.
Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna
— rzucił.
Używając podobnie dziwacznej metaforyki dodatkowo pogrążył się podczas konferencji prasowej w Waszyngtonie.
Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna
— radził.
2) „Bigosowanie”
Podczas tej samej wyprawy, Komorowski wygłosił „wykład” w German Marshall Fund, którym rozwodził się nad polskim „bigosowaniem”.
Bigos to szczególne, specyficzne danie. Kapusta siekana i siekane mięso długotrwale gotowane
— wyjaśniał zaskoczonym słuchaczom.
3) „W bulu i w nadzieji”
W 2011 r., gdy Japonię dotknęło tragiczne trzęsienie ziemi, Komorowski popełnił wstrząsające błędy ortograficzne wpisując się do księgi kondolencyjnej.
Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bulu i w nadzieji na pokonanie skutków katastrofy
— napisał Komorowski.
4) „Chodź, szogunie!”
W lutym 2015 r. Komorowski wybrał się w daleką podróż do Japonii. Tam, podczas wizyty w parlamencie, wskoczył na podest dla spikera, by z radością przywołać gen. Stanisława Kozieja.
Chodź, szogunie!
— wzywał prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ale dopiero po objęciu najwyższego urzędu Komorowski pokazał cały wachlarz swoim możliwości. Zarówno na krajowym podwórku, jak na forum międzynarodowym. Oto nasza „lista przebojów”:
1) Konsternacja w Białym Domu
W 2010 r. Komorowski, podczas swojej pierwszej wizyty w USA wprawił w konsternację Baracka Obamę, gdy w Białym Domu dywagował o wierności kobiet.
Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna
— rzucił.
Używając podobnie dziwacznej metaforyki dodatkowo pogrążył się podczas konferencji prasowej w Waszyngtonie.
Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna
— radził.
2) „Bigosowanie”
Podczas tej samej wyprawy, Komorowski wygłosił „wykład” w German Marshall Fund, którym rozwodził się nad polskim „bigosowaniem”.
Bigos to szczególne, specyficzne danie. Kapusta siekana i siekane mięso długotrwale gotowane
— wyjaśniał zaskoczonym słuchaczom.
3) „W bulu i w nadzieji”
W 2011 r., gdy Japonię dotknęło tragiczne trzęsienie ziemi, Komorowski popełnił wstrząsające błędy ortograficzne wpisując się do księgi kondolencyjnej.
Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bulu i w nadzieji na pokonanie skutków katastrofy
— napisał Komorowski.
4) „Chodź, szogunie!”
W lutym 2015 r. Komorowski wybrał się w daleką podróż do Japonii. Tam, podczas wizyty w parlamencie, wskoczył na podest dla spikera, by z radością przywołać gen. Stanisława Kozieja.
Chodź, szogunie!
— wzywał prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/261450-ho-ho-ho-to-byla-prezydentura-chodz-szogunie-bigosowanie-jan-pawel-iii-wislawa-czymborska-wyborcy-zegnaja-komorowskiego-bez-bulu-filmy?strona=2