Sasin: Nie widzę żadnych przeszkód, by Mariusz Kamiński starował w wyborach. Wyrok dla niego to akcja polityczna. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Nie może być znaku równości między naszymi bohaterami „afery madryckiej”, bohaterami „afery podsłuchowej” i Mariuszem Kamińskim

— tłumaczy w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Sasin, poseł PiS.

wPolityce.pl: Media i politycy od kilku dni zastanawiają się, czy politycy rządzących formacji, którzy zostali nagrani i skompromitowani aferą taśmową powinni znaleźć się na listach PO do Sejmu. W Pana ocenie Polacy powinni ich zweryfikować w głosowaniu?

Jacek Sasin: Niechętnie o tym mówię. W mojej ocenie dla Polaków, dla sytuacji społeczeństwa, dla rozwiązywania problemów to ma mniejsze znaczenie. Mam wrażenie, że dużo rozmawiamy już o personaliach, że Platformie na tym zależy, tego sobie życzy.

To miało być dla niej korzystne? Przecież mowa o rządowej aferze?

Jednak skupiamy się na listach wyborczych PO, na tym, kto gdzie wystartuje, z jakiego okręgu itd. Mamy się emocjonować sytuacją wewnętrzną Platformy. To sprawia, że nie rozmawiamy na poważnie o propozycjach programowych, o wizji Polski, jaką ma partia rządząca w naszym kraju od 8 lat. Obecnie powinniśmy się domagać od władz, by pokazały nam jaki mają program, jaki mają pomysł na rządzenie. PO zapowiada, że chce o tym mówić dopiero we wrześniu czy październiku. Ich wewnętrzna sytuacja jest jednak mniej ważna. To są ich problemy. Sądzę, że Polacy to ocenią w kampanii przy urnach. Wierzę, że wybiorą nas, PiS. Mówienie dziś, kto powinien, a kto nie powinien startować, rozpamiętywanie jest bez sensu.

Sam Pan krytykuje 8-letnie rządy PO, a wybory to przecież czas podsumowań i refleksji, również dotyczących poszczególnych polityków

Pamiętajmy jednak, że przez ostatnie 8 lat cała Platforma Obywatelska się skompromitowała. Kompromitacja poszczególnych członków tej partii ma oczywiście znaczenie, ale to nie to sprawia, że PO powinna przestać rządzić.

Każda partia swój program będzie jednak realizowała z konkretną ekipą. Może zatem lepiej na poważnie zobaczyć, co to za ekipa?

Oczywiście kwestia personaliów jest istotna. Wszyscy życzylibyśmy sobie, by ludzie wybierani w wyborach, czy już nawet kandydujący byli ludźmi, na których nie ciążą poważne podejrzenia, którzy nie są osobami budzącymi kontrowersje społeczne, czy rzucającymi cień na całą klasę polityczną. Tego oczywiście byśmy sobie życzyli. Jednak to sprawa PO, kogo oni chcą wystawić na listach. Nie chcę im podpowiadać. Widzę, że rozmowa o personaliach to ucieczka Platformy od poważnej rozmowy o Polsce. To również pokazuje, jak słabe jest przywództwo Ewy Kopacz.

Czemu to ma tego dowodzić?

Jeśli Ewa Kopacz byłaby silnym liderem, ucięłaby tego typu dywagacje. Ona bowiem decydowałaby, kto rzeczywiście się na tej liście znajdzie, a kto nie. Ewa Kopacz powinna przeanalizować, czy kandydowanie tego, czy innego polityka jest dla partii obciążeniem czy wsparciem. Widać, że Ewa Kopacz albo nie potrafi tego zrobić, albo nie ma takiej siły. W PO widać kilka wewnętrznych frakcji, które ze sobą walczą. A Ewa Kopacz jest malowanym liderem. To jednak sprawa wewnętrzna w PO. To Polaków interesuje tylko o tyle, o ile zależy od tego jak Polska jest rządzona. Polska jest natomiast źle rządzona, niezależnie od tego, czy lider PO jest słaby czy silny. Gdy przywódcą PO był Donald Tusk przywództwo w partii było silne, ale rząd wcale nie rządził lepiej. My się chcemy na tym właśnie skupiać, a nie na ocenie poszczególnych kandydatów PO. To ma mniejsze znaczenie.

Co dla Pana ma większe?

Skupiamy się na tym, by pokazać Polakom, że mamy lepszy program niż PO, że mamy pomysł, jak Polską rządzić. Platforma nie ma tego pomysłu, skupia się na sobie, na tym, jak zapewnić swoim politykom miejsca w przyszłym Sejmie, jak znaleźć miękkie lądowanie politykom po wyborach, które PO może przegrać. My nie epatujemy naszymi listami i ich składem. Oni się na tym skupiają.

Mówił Pan na uczciwości kandydatów, o unikaniu kandydatów, którzy są skompromitowani i kontrowersyjni. Czy PiS będzie miało zatem problem z wiceprezesem Mariuszem Kamińskim i jego startem w wyborach? Na nim ciąży wyrok sądowy.

Tej sytuacji nie da się w żaden sposób porównać z sytuacją polityków PO. Mówimy o człowieku, który został ukarany, został skazany w pierwszej instancji, nie za to, że przewinił, ale za to, że skutecznie wypełniał stanowisko szefa CBA i w sposób skuteczny walczył z korupcją.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych