Joanna Mucha: Radosław Sikorski został zaszczuty, a "dorzynanie watah" to cytat z literatury. "Każdy się przyczepia do wszystkiego..." NASZ WYWIAD

PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: Pani poseł, macie w Platformie wojnę o miejsca na listach wyborczych?

Joanna Mucha, poseł rzecznik sztabu wyborczego PO: Członkowie PO – tak jak każdej innej partii - są ambitni i chcą otrzymać jak najbardziej eksponowane miejsce na listach. Z tym, że nie nazwałabym tego walką czy wojną, ale normalną częścią życia politycznego.

O ilu posłów mniej spodziewacie się państwo w przyszłej kadencji Sejmu?

Nie uważam, że będziemy mieć mniej posłów. Nawet w złych scenariuszach może być nas więcej, bo jeśli wejdzie mała liczba partii, to posłów Platformy może być więcej niż dziś. Ale nie myślimy o złych scenariuszach, bo mamy szansę, by wygrać te wybory.

Na pewno jednego posła będzie mniej. Mam na myśli Radosława Sikorskiego.

Nie tylko jego, zabraknie przecież i Jana Vincenta Rostowskiego i Sławka Nowaka…

Tak. Ale chciałem się zatrzymać przy Sikorskim. Jeszcze kilka tygodni temu, gdy odchodził z funkcji marszałka Sejmu, wyszedł na konferencję prasową i jednoznacznie dał do zrozumienia, że będzie liderem listy w Bydgoszczy. Co się stało w ciągu tych kilku tygodni?

Polska polityka – szczególnie ta prowadzona medialnie – rządzi się specyficznym prawem. Nawet najbardziej popularnemu politykowi, któremu powinie się noga, bierze się pod lupę każdą wypowiedź. Proszę wybaczyć określenie, ale każdy się przyczepia do wszystkiego, do czego można się przyczepić… Robi to zarówno opozycja, jak i krąg otaczających nas dziennikarzy. Znam to na własnej skórze, to jest bardzo trudne – czasem ma się ochotę wyjść na most i krzyczeć przez megafon, że rzeczy o mnie pisane są nieprawdą.

W sytuacji, w której trwa nagonka, nikt nie zwraca uwagi na to, co dobrego zrobiła dana osoba w resorcie czy miejscu, za które odpowiada. Do tego dochodzi troska o najbliższych – cena, jaką płaci rodzina jest czasem zbyt wysoka.

I myśli pani, że do tych wniosków doszedł Radosław Sikorski w ciągu tych kilku tygodni?

Tak, myślę, że tak.

Wybaczy pani, ale teoria o zaszczuciu, jakiemu mieli być poddani w ostatnich tygodniach Radosław Sikorski i jego rodzina nie jest poważna.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo rodzina przeżywa taką sytuację. Jestem tego doskonałym przykładem – moje dzieci niespecjalnie się przejmowały atakami na mnie, ale moi rodzice już bardzo. Bardzo trudno dać sobie w takich sytuacjach radę, naprawdę.

Sikorski był pod ostrzałem przez kilka ostatnich lat – jako szef MON, MSZ, marszałek Sejmu. Myślę, że zdążył się przyzwyczaić do krytyki.

Ale czymś innym jest to, gdy jest pod ostrzałem w momencie, gdy proponuje rozwiązania europejskie czy innowacyjne projekty - wtedy jest to krytyka merytoryczna. Natomiast czymś kompletnie innym jest sytuacja, gdy jest krytykowany za słowa, które wypowiedziane przez kogoś innego przeszłyby zupełnie bez echa.

To na czym polega to zaszczucie Sikorskiego? Słowo honoru – nie mogę znaleźć w ostatnich tygodniach przykładów ani w wypowiedziach opozycji, ani w publikacjach mediów, które mogłyby potwierdzać tę tezę. Wygląda raczej na to, że to Platforma czuje, że niektóre postaci z afery taśmowej są balastem.

To nie tak. Platforma zaproponowała Sikorskiemu „jedynkę” na liście w jego okręgu wyborczym. Mówił mi o tym sam Radek, potwierdził szef kujawsko-pomorskiej Platformy. Nie ma mowy o żadnym wypchnięciu Sikorskiego przez Platformę. A w jaki sposób jest zaszczuwany? Wystarczy przejrzeć ostatnie tygodnie – za każdym razem był to atak i był to atak niemerytoryczny.

Poproszę o konkretny przykład na zaszczucie Sikorskiego.

Nie jestem w stanie podać przykładu dotyczących Radosława Sikorskiego, ale w moim przypadku ta „trzecia liga hokeja” była dobrym przykładem.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych