To też pewnego rodzaju konformizm w stosunku do silnych, do posiadających władzę, do tzw. mainstreamu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski.
wPolityce.pl: Bronisław Komorowski wybiera się do Niemiec, gdzie będzie czcił razem z gospodarzami pamięć Clausa von Stauffenberga, który dokonał nieudanego zamachu na Hitlera? Czy odchodzący prezydent dobrze robi, że jedzie do Berlina w takim celu?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Uważam, że nie ma powodu, by prezydent RP uczestniczył w takich uroczystościach. Niemcy oczywiście potrzebują pozytywnych postaci swojej historii i obecności Komorowskiego jest wielkim ukłonem w ich stronę. Ale my przecież nie mamy specjalnego powodu, aby czcić Stauffenberga, choć oczywiście szkoda, że jego zamach na Hitlera nie udał się.
Nawiązuje pan do tego, że to był bardzo antypolsko usposobiony oficer Wehrmachtu?
No właśnie. I dlatego czczenie tej postaci jest z polskiego punktu widzenia. Podobnie zresztą jak z nagrodą im. Rathenaua, którą przyjął Tusk. Niepotrzebna jest nadgorliwość.
Z czego bierze się ta nadgorliwość?
To chyba wynika z mentalności PO, jej konformizmu. To jest pewnie też niewłaściwe zrozumienia słowa „pojednanie”. Ono przecież nie może polegać na tym, że my w ramach „pojednania” uwzględniać będziemy każde życzenie strony niemieckiej, utożsamiać się z jej narracją, a jednocześnie akceptować każde naruszenie polskiej wrażliwości, polskich świętości. Przecież nie byłoby żadnego afrontu, gdyby grzecznie odmówić tego zaproszenia.
Stauffenberg to nie tylko antypolski rasista, ale i rewizjonista. Przecież on chciał się dogadać z Aliantami zachodnimi w zamian za przywrócenie niemieckiej granicy wschodniej z 1914 roku.
Tak. Te wszystkie sprawy wychodzą poza nazizm, ale są istotne, gdyż bez pewnych niemieckich tradycji nazizm nie byłoby możliwy. Dzisiaj przypada np. rocznica pierwszego ludobójstwa w XX wieku, dokonanego w Namibii (ówczesna Niemiecka Afrya Południowo-Zachodnia przez wojska gen. Lothara von Trotha. Niedawno prezydent Gauck, media i elity niemieckie dużo mówiły o ludobójstwie na Ormianach. O własnym ludobójstwie znacznie trudniej jest mówić.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To też pewnego rodzaju konformizm w stosunku do silnych, do posiadających władzę, do tzw. mainstreamu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski.
wPolityce.pl: Bronisław Komorowski wybiera się do Niemiec, gdzie będzie czcił razem z gospodarzami pamięć Clausa von Stauffenberga, który dokonał nieudanego zamachu na Hitlera? Czy odchodzący prezydent dobrze robi, że jedzie do Berlina w takim celu?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Uważam, że nie ma powodu, by prezydent RP uczestniczył w takich uroczystościach. Niemcy oczywiście potrzebują pozytywnych postaci swojej historii i obecności Komorowskiego jest wielkim ukłonem w ich stronę. Ale my przecież nie mamy specjalnego powodu, aby czcić Stauffenberga, choć oczywiście szkoda, że jego zamach na Hitlera nie udał się.
Nawiązuje pan do tego, że to był bardzo antypolsko usposobiony oficer Wehrmachtu?
No właśnie. I dlatego czczenie tej postaci jest z polskiego punktu widzenia. Podobnie zresztą jak z nagrodą im. Rathenaua, którą przyjął Tusk. Niepotrzebna jest nadgorliwość.
Z czego bierze się ta nadgorliwość?
To chyba wynika z mentalności PO, jej konformizmu. To jest pewnie też niewłaściwe zrozumienia słowa „pojednanie”. Ono przecież nie może polegać na tym, że my w ramach „pojednania” uwzględniać będziemy każde życzenie strony niemieckiej, utożsamiać się z jej narracją, a jednocześnie akceptować każde naruszenie polskiej wrażliwości, polskich świętości. Przecież nie byłoby żadnego afrontu, gdyby grzecznie odmówić tego zaproszenia.
Stauffenberg to nie tylko antypolski rasista, ale i rewizjonista. Przecież on chciał się dogadać z Aliantami zachodnimi w zamian za przywrócenie niemieckiej granicy wschodniej z 1914 roku.
Tak. Te wszystkie sprawy wychodzą poza nazizm, ale są istotne, gdyż bez pewnych niemieckich tradycji nazizm nie byłoby możliwy. Dzisiaj przypada np. rocznica pierwszego ludobójstwa w XX wieku, dokonanego w Namibii (ówczesna Niemiecka Afrya Południowo-Zachodnia przez wojska gen. Lothara von Trotha. Niedawno prezydent Gauck, media i elity niemieckie dużo mówiły o ludobójstwie na Ormianach. O własnym ludobójstwie znacznie trudniej jest mówić.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/258423-prof-krasnodebski-wyjazd-komorowskiego-na-uroczystosci-ku-czci-stauffenberga-to-kolejny-przejaw-nadgorliwosci-platformy-wobec-niemiec-nasz-wywiad?strona=1