Kownacki: Zdaniem PO uzdrowieniem procesu karnego ma być uniewinnianie sprawców. Tym grożą wchodzące właśnie zmiany. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/ansa
wPolityce.pl/ansa

Zwolennicy mówią, że w krajach anglosaskich ten system działa, że kontradyktoryjność jest dobrym pomysłem.

Rzeczywiście zafascynowaliśmy się procesem w stylu amerykańskim. Tak to nam uzasadniono, gdy te zmiany były proponowane. Jednak w naszym kręgu kulturowym, przy naszych doświadczeniach przedwojennych taki proces w amerykańskim stylu nie musi zdawać egzaminu. Szczególnie przy obecnych uwarunkowaniach prokuratury ten proces nie ma szans na realizację.

Dlaczego Pan tak mówi? Co uniemożliwia prokuratorom prace?

Założeniem procesu, o którym mówimy, miała być równość stron, czyli równość broni. Prokurator ma się ścierać z adwokatem. Jednak, żeby była równość stron i broni, musi istnieć również równość potencjałów. Tylko wtedy miałoby to sens. Tej równości jednak obecnie nie będzie. Robiono w tej sprawie ciekawą symulację w Rudzie Śląskiej.

Na czym polegała?

Sprawdzano, co działoby się, gdyby jeden prokurator chodził na całą sprawę, którą prowadził w postępowaniu przygotowawczym. Okazało się, że to było nie do zrobienia, w tym jednym sądzie. Co działoby się w całym kraju?

Kilka różnych osób nie może chodzić na ten sam proces?

Podstawowym warunkiem skuteczności nowego modelu procesu jest konieczność, by osoba, która zaczęła prowadzić postępowanie przygotowawcze, mogła prowadzić sprawę przed sądem. Jeśli śledczy będą się wymieniać, to będzie absurd. Jedna osoba będzie prowadzić postepowanie przygotowawcze, potem inny prokurator będzie na rozprawie, na następnej jeszcze kto inny. To nie może działać. Działanie prokuratury będzie chaotyczne. Ktoś musi przemyśleć tok postępowania i go realizować.

Może praktyka to wymusi?

Tego nie da się zrobić również dlatego, że nie ma nowej ustawy o prokuraturze. Platforma Obywatelska wraz ze zmianami zapowiadała nową ustawę o prokuraturze. Ona miała być przed 1 lipca 2015 roku. Jednak jej nie ma. Warto dziś przypomnieć głosy ministra Królikowskiego, Gowina, Biernackiego. Jednak PO nie zrealizowała tej zapowiedzi, która jest kluczowa dla zmian, o których mówimy.

Abstrahując do uwarunkowań instytucjonalnych, czy model kontradyktoryjny jest dobrym? Jak Pan go ocenia?

Mam wątpliwości. Z doświadczeń innych państw wynika, że w ramach procesu kontradyktoryjnego około 30 procent wyroków kończy się uniewinnieniem. To przyznał również minister sprawiedliwości. Dziś to jest około 2 procent.

Co w tych liczbach dziwnego?

Albo oskarżamy dziś masowo osoby niewinne, albo nowy model procesu karnego jest korzystny dla oskarżanych. To szczególnie ważne pytanie, bowiem w tej procedurze notuje się znacznie więcej błędów sądowych niż w obecnej procedurze. Sąd będzie miał związane ręce. Będą się więc również częściej zdarzały przypadki działań przeciwko interesom podejrzanych. To będzie zresztą działało we wszystkie strony. Winny, z racji nieudolności prokuratury, czy przez brak środków, może być wolny. Może się okazać, że remedium na reformę procesu karnego jest zaprzestanie karania sprawców przestępstw. Dość oryginalne rozwiązanie.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych