Bronisław Komorowski nie tylko nie brzydził się marketingiem i PR, w tym czarną odmianą PR, ale wręcz stał się ich zakładnikiem. Pamiętamy przecież jego marketingową akcję z czekoladowym orłem i różem zamiast czerwieni w narodowych barwach, jego akcje czytania klasyków (i nie tylko) w towarzystwie tabunów celebrytów. Pamiętamy przyklejanie się do sportowców, gdy tylko odnieśli jakiś sukces. Pamiętamy chodzenie po Warszawie podczas kampanii i dyskusje z przeciwnikami na ulicach i placach różnych miast. Pamiętamy zapewnienia, jak to trzyma własną rodzinę z dala od polityki, a zaraz potem płynne włączenie dzieci i ich rodzin w kampanię. Jednego dnia Bronisław Komorowski brzydził się czarnym PR, by następnego używać go do przesytu i strasząc potworami w rodzaju Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza czy Krystyny Pawłowicz. Ustępujący prezydent nie był obiektem ślepej nienawiści i zorganizowanego hejtu, tylko padł ofiarą kpin i żartów przez siebie samego sprowokowanych, np. swoimi zmianami poglądów, wpadkami w rodzaju występów w japońskim parlamencie, lapsusami czy nieporadnością w wyrażaniu własnego stanowiska.
Prezydent nie może być krytykiem rzeczywistości, tak jak mogą być nimi jego konkurenci
— powiada Bronisław Komorowski. Tyle tylko, że prezydent takim krytykiem, i to surowym, akurat być powinien. Nie ma nic gorszego niż tyrania status quo, której prezydent nie jest w stanie się przeciwstawić. I Komorowski przegrał m.in. dlatego, że nie był „krytykiem rzeczywistości”. Przez to legitymizował z jednej strony wielkie nieróbstwo rządzącej PO, a z drugiej - żyrował jej największe błędy, np. w polityce zagranicznej czy bezpieczeństwa, w zadłużaniu Polski, w wykradaniu i przejadaniu przyszłych emerytur. Prezydent zasłużenie oberwał za rządzącą PO, bo był częścią jej systemu władzy, legitymizował jej złe rządy. I stosował taką samą jak PO propagandę sukcesu: bezrefleksyjną, detą, zadufaną, pyszną, drażniącą młodych i wkurzającą niezadowolonych.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bronisław Komorowski nie tylko nie brzydził się marketingiem i PR, w tym czarną odmianą PR, ale wręcz stał się ich zakładnikiem. Pamiętamy przecież jego marketingową akcję z czekoladowym orłem i różem zamiast czerwieni w narodowych barwach, jego akcje czytania klasyków (i nie tylko) w towarzystwie tabunów celebrytów. Pamiętamy przyklejanie się do sportowców, gdy tylko odnieśli jakiś sukces. Pamiętamy chodzenie po Warszawie podczas kampanii i dyskusje z przeciwnikami na ulicach i placach różnych miast. Pamiętamy zapewnienia, jak to trzyma własną rodzinę z dala od polityki, a zaraz potem płynne włączenie dzieci i ich rodzin w kampanię. Jednego dnia Bronisław Komorowski brzydził się czarnym PR, by następnego używać go do przesytu i strasząc potworami w rodzaju Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza czy Krystyny Pawłowicz. Ustępujący prezydent nie był obiektem ślepej nienawiści i zorganizowanego hejtu, tylko padł ofiarą kpin i żartów przez siebie samego sprowokowanych, np. swoimi zmianami poglądów, wpadkami w rodzaju występów w japońskim parlamencie, lapsusami czy nieporadnością w wyrażaniu własnego stanowiska.
Prezydent nie może być krytykiem rzeczywistości, tak jak mogą być nimi jego konkurenci
— powiada Bronisław Komorowski. Tyle tylko, że prezydent takim krytykiem, i to surowym, akurat być powinien. Nie ma nic gorszego niż tyrania status quo, której prezydent nie jest w stanie się przeciwstawić. I Komorowski przegrał m.in. dlatego, że nie był „krytykiem rzeczywistości”. Przez to legitymizował z jednej strony wielkie nieróbstwo rządzącej PO, a z drugiej - żyrował jej największe błędy, np. w polityce zagranicznej czy bezpieczeństwa, w zadłużaniu Polski, w wykradaniu i przejadaniu przyszłych emerytur. Prezydent zasłużenie oberwał za rządzącą PO, bo był częścią jej systemu władzy, legitymizował jej złe rządy. I stosował taką samą jak PO propagandę sukcesu: bezrefleksyjną, detą, zadufaną, pyszną, drażniącą młodych i wkurzającą niezadowolonych.
cd na następnej stronie
Strona 2 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/257890-komorowski-wyplakal-sie-w-rekaw-paradowskiej-i-baczynskiemu-a-mnie-ten-melodramat-tylko-bawi?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.