Jerzy Polaczek: Nowy pomysł rządu Kopacz ws. autostrad to paranoja. "Strata 50 mln złotych w te wakacje to wina zaniedbań Platformy". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl: Pani premier podnosi bramki na autostradach, przekonuje, że ułatwia życie kierowcom na wakacje, a Prawo i Sprawiedliwość znowu szuka dziury w całym. W czym rzecz?

CZYTAJ WIĘCEJ: Kopacz uspokaja kierowców kierowców: W razie natężenia ruchu bramki na A1 będą podnoszone

Jerzy Polaczek, b. minister transportu, poseł PiS:: Ekipa rządowa kompromituje się z uwagi na to, że wczorajszy pomysł Platformy stoi w całkowitej sprzeczności do ich własnych deklaracji z 2014 roku, a konkretnie Donalda Tuska i Elżbiety Bieńkowskiej.

CZYTAJ TAKŻE: Bieńkowska jak zwykle: „Wszędzie w Europie, gdzie są bramki, tam są korki. Wczoraj sprawdzałam”

Problem był wówczas mniej więcej ten sam.

Tak. Przypomnijmy, że premier Tusk i wicepremier Bieńkowska zapowiadali, że do końca września 2014 roku, po tym „kryzysie bramkowym”, rząd miał przedstawić kompleksowe rozwiązania prawne i techniczne co do ujednolicenia systemu poboru opłat elektronicznych na autostradach płatnych w Polsce. Dotyczy to autostrad koncesyjnych, gdzie kierowcy płacą gotówką.

Były w tej sprawie jasne deklaracje – na wniosek PiS przedstawiono nawet wstępne założenia, ale potem temat umarł i do dziś była roczna cisza. Dwa miesiące temu, widząc na horyzoncie kolejne spiętrzenie ruchu przy tym modelu, który dziś funkcjonuje, PiS zwołało posiedzenie komisji transportu i tam padły dla nas szokujące w swojej prostocie informacje - mianowicie, że uporządkowanie i ujednolicenie opłat na wszystkich odcinkach koncesyjnych w Polsce: czyli A4 Kraków-Katowice, A2 Konin-Świecko i A1 Toruń-Gdańsk, nie przekracza 20 milionów złotych.

Dziś ekipa Platformy działa według takiej logiki, że zwolnienie kierowców z opłat (co jest w praktyce zasypywaniem własnej nieudolności) – na autostradzie „prywatnej” jest traktowane jako zgodne z systemem finansów publicznych, a brak zgody na zwolnienie kierowców jest traktowany jako działanie na szkodę budżetu.

Mówi się o 50 milionach złotych. Może budżet przełknie taką kwotę?

Parlament jest wciągany w rządową paranoję, którą reprezentuje ten kompromitujący i nieudolny projekt ustawy, a w którym rząd będzie zajmował się oceną tego, kiedy można otworzyć bramki. Dodajmy - chodzi o sytuację, gdy nie uporządkowało się tego w sposób jednolity i systemowy. Mówi pan o 50 milionach złotych. Gdyby iść według tej logiki wydatków, to rząd może za tę kwotę sfinansować pobór elektroniczny, a gdyby chciał, to mógłby rozdać za darmo 700 tys. urządzeń kierowcom samochodów osobowych.

Dziś mamy sytuację, w której stracono kolejny rok i punktowo wskazuje się „wyższość” wyjazdu na północ, na Wybrzeże, jako remedium na brak jakichkolwiek działań. Doszło do sytuacji, w jakiej koncesjonariusze zadeklarowali na komisji transportu, że wszyscy dążą do tego, by doprowadzić do uporządkowania tej paranoi, w której funkcjonują dwa różne systemu poboru opłat: myto blokujące ruch i elektroniczny, który to poprawia. Mamy sytuację, w której koncesjonariusz A4 Stalexport deklarował publicznie chęć sfinansowania na własny koszt i czeka od początku roku na sygnał z Ministerstwa Transportu.

Nawiasem mówiąc - kojarzy pan ten groźny wypadek na A4 z ostatnich dni?

Tak. Spłonęło kilka samochodów, efektem czego były spore korki.

Właśnie. Jestem oburzony, że kilka dni temu, w trakcie tragicznego wypadku, kierowcy musieli stać kilka godzin i zostali obciążeni kosztami. I wówczas nie było żadnego zagrożenia bezpieczeństwa, a w trakcie wakacji będzie?! Logika pani premier naprawdę poraża…

not. Marcin Fijołek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych