Szeremietiew o wysunięciu naczelnego dowódcy na czas wojny: „To dziwne. Trzeba będzie to wszystko odkręcać”

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Prof. Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON, ocenił jako dziwną i szkodliwą decyzję Bronisława Komorowskiego o wysunięciu kandydata na naczelnego dowódcę sił zbrojnych na czas wojny.

Szeremietiew zaznaczył w wywiadzie dla Radia Maryja, że nie chodzi o osobę gen. Marka Tomaszyckiego (to on uzyskał nominację), który jest doświadczonym i cenionym wojskowym, ale o tryb podjęcia decyzji i jej budzącą wątpliwości podstawę ustawową.

CZYTAJ WIĘCEJ: Komorowski wybrał dowódcę sił zbrojnych na czas czas wojny. Będzie nim gen. Marek Tomaszycki

Według Szeremietiewa generał został ustawiony w dziwnej sytuacji ponieważ jednocześnie zajmuje stanowisko dowódcy operacyjnego sił zbrojnych, a poza tym funkcjonuje jeszcze dowództwo generalne. W tej sytuacji istnieje groźba kolizji uprawnień na centralnym szczeblu dowódczym sił zbrojnych.

Przy obsadzaniu tak ważnego stanowiska należało uwzględnić, że następuje zmiana zwierzchnika sił zbrojnych. O tym, że nastąpi to wskazanie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało w niedzielę, a w poniedziałek rano została ogłoszona decyzja. To dziwna procedura

— powiedział Szeremietiew.

Były wiceminister obrony przypomniał, że ustawa, na podstawie której wskazano gen. Tomaszyckiego, wyszła od Komorowskiego i została zaskarżona do Trybunały Konstytucyjnego.

Moim zdaniem te rozwiązania są sprzeczne z konstytucją i nie będę wcale zdziwiony, jeżeli Trybunał to potwierdzi. A wtedy okaże się, że całe to zamieszanie było zbędne i z różnych względów szkodliwe. Bo łamie zasady, które powinny obowiązywać w systemie dowodzenia, np. zasadę jednoosobowego dowodzenia na każdym szczeblu. Powstała sytuacja paradoksalna, bo na szczeblu centralnym mamy dwóch równorzędnych sobie dowódców, a dodatkowo jeden z nich został wskazany jako kandydat na przyszłego naczelnego dowódcę

— mówił Szeremietiew w Radiu Maryja.

Z powodów trudnych do zrozumienia BBN i jej szef postanowili przeprowadzić głęboką reformę systemu dowodzenia, tak jakby nie było roboty w siłach zbrojnych w innych sprawach. Minister obrony ulegał tym koncepcjom, a większość sejmowa, która nie ma pojęcia o tym, co potrzebuje wojsko, to wszystko przyklepała

— relacjonował.

I dodał:

Stała się rzecz niedobra, bo trzeba będzie to wszystko odkręcać. To jest nieodpowiedzialne działanie.

O dziwnych propozycjach wojskowych Bronisława Komorowskiego i jego „szoguna” Stanisława Kozieja pisaliśmy na portalu wPolityce.pl. Niestety ustępujący prezydent nawet po klęsce w wyborach nie porzucił swoich pomysłów.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zagadka „Chodź szogunie” rozwiązana: to była gra strategiczna! Koziej szykowany na naczelnego wodza?

JKUB/Radio Maryja

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych