Po obejrzeniu obu wczorajszych konwencji nasuwają się trzy uwagi. Dwie dość oczywiste, ale trzecia niekoniecznie, więc na nią położę nacisk.
Widać było, i przyznaje to wielu ludzi PiS-owi wrogich (Sławomir Sierakowski chociażby, polecam jego uwagi na Gazeta.pl), całkowicie odmienne nastawienie potężnych publiczności jednej i drugiej partii. W PiS pełna mobilizacja, prawdziwy power, nadzieja wyzierająca z twarzy. W PO owszem młodzież posadzona w pierwszym rzędzie, ale kamery wychwytujące nieustannie twarze smutne, albo znudzone. PiS wierzy w zwycięstwo. PO – nie.
Druga uwaga jest taka, że PiS wiedział, po co organizuje tę konwencję – po to aby zaprezentować kandydatkę na premiera. Po co zwołała swoich ludzi Ewa Kopacz – dalibóg nie mam pojęcia.
Po to żeby przypomnieć, że żaden program partii rządzącej 8 lat nie istnieje? Że powołuje się dopiero zespoły mające go przygotować. W z natury rzeczy ogólnikowym „expose” Beaty Szydło więcej było konkretów niż w referacie premier, która posiłkowała się przede wszystkim tradycyjnymi antypisowskimi grepsami.
Za dwa tygodnie PiS fragmenty tego swojego nowego otwarcia programowego odsłoni – w Katowicach. Zapewne będzie tam wiele niespójności i hasłowości – tak jest zawsze z partią opozycyjną, a taką, która próbuje przełamać dominację potężnego obozu władzy hojnymi obietnicami – tak musi być w szczególności. Niemniej prawica nad swoją agendą pracuje od paru miesięcy. Nad czym pracuje obóz władzy i kiedy finał? I znów - Bóg raczy wiedzieć.
Przy okazji okazało się, że nowa gwiazda pisowskiej opozycji jest świetnym mówcą, zręcznie odwołującym się do emocji. Z punktu widzenia moich poglądów także świetnie definiującym zagrożenia dla Polski, nawet jeśli ich większość znaliśmy już z nieraz od wielu lat wygłaszanych diagnoz Jarosława Kaczyńskiego.
Ewa Kopacz nie ma ani umiejętności porywania słuchacza, ani klarownej tezy. Po części na skutek splotu okoliczności, a po części dlatego, że syty obóz władzy będzie miał zawsze trudność z merytorycznym przemawianiem.
Gdybym miał prognozować na podstawie tych dwóch konwencji, powiedziałbym, że po części zmieniły się role – to wniosek najważniejszy. PiS sprawia wrażenie kogoś młodego, dynamicznego, pewnego swoich racji. PO – stetryczałego wujka, budzącego się w środku kolacji aby ponarzekać na swoich wrogów.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po obejrzeniu obu wczorajszych konwencji nasuwają się trzy uwagi. Dwie dość oczywiste, ale trzecia niekoniecznie, więc na nią położę nacisk.
Widać było, i przyznaje to wielu ludzi PiS-owi wrogich (Sławomir Sierakowski chociażby, polecam jego uwagi na Gazeta.pl), całkowicie odmienne nastawienie potężnych publiczności jednej i drugiej partii. W PiS pełna mobilizacja, prawdziwy power, nadzieja wyzierająca z twarzy. W PO owszem młodzież posadzona w pierwszym rzędzie, ale kamery wychwytujące nieustannie twarze smutne, albo znudzone. PiS wierzy w zwycięstwo. PO – nie.
Druga uwaga jest taka, że PiS wiedział, po co organizuje tę konwencję – po to aby zaprezentować kandydatkę na premiera. Po co zwołała swoich ludzi Ewa Kopacz – dalibóg nie mam pojęcia.
Po to żeby przypomnieć, że żaden program partii rządzącej 8 lat nie istnieje? Że powołuje się dopiero zespoły mające go przygotować. W z natury rzeczy ogólnikowym „expose” Beaty Szydło więcej było konkretów niż w referacie premier, która posiłkowała się przede wszystkim tradycyjnymi antypisowskimi grepsami.
Za dwa tygodnie PiS fragmenty tego swojego nowego otwarcia programowego odsłoni – w Katowicach. Zapewne będzie tam wiele niespójności i hasłowości – tak jest zawsze z partią opozycyjną, a taką, która próbuje przełamać dominację potężnego obozu władzy hojnymi obietnicami – tak musi być w szczególności. Niemniej prawica nad swoją agendą pracuje od paru miesięcy. Nad czym pracuje obóz władzy i kiedy finał? I znów - Bóg raczy wiedzieć.
Przy okazji okazało się, że nowa gwiazda pisowskiej opozycji jest świetnym mówcą, zręcznie odwołującym się do emocji. Z punktu widzenia moich poglądów także świetnie definiującym zagrożenia dla Polski, nawet jeśli ich większość znaliśmy już z nieraz od wielu lat wygłaszanych diagnoz Jarosława Kaczyńskiego.
Ewa Kopacz nie ma ani umiejętności porywania słuchacza, ani klarownej tezy. Po części na skutek splotu okoliczności, a po części dlatego, że syty obóz władzy będzie miał zawsze trudność z merytorycznym przemawianiem.
Gdybym miał prognozować na podstawie tych dwóch konwencji, powiedziałbym, że po części zmieniły się role – to wniosek najważniejszy. PiS sprawia wrażenie kogoś młodego, dynamicznego, pewnego swoich racji. PO – stetryczałego wujka, budzącego się w środku kolacji aby ponarzekać na swoich wrogów.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/256775-paradoksalna-zamiana-rol-po-jako-stetryczaly-wujaszek-pis-pewny-siebie-rzecznik-narodowej-jednosci?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.