Największym przegranym afery taśmowej jest Radosław Sikorski. Obecny marszałek Sejmu, były szef MON i MSZ pożegna się z wielką polityką nie mając w rękach właściwie nic. A miał być sekretarzem generalnym NATO, szefem unijnej dyplomacji, a w najgorszym wypadku komisarzem ds. energii w ekipie Jeana-Claude’a Junckera.
Sikorski wpada w polityczną czarną dziurę, bo mimo że formalnie jest wiceprzewodniczącym PO, w partii nikt go nie lubi, nie popiera i nikt nie zamierza za niego ginąć. Jeśli więc Ewa Kopacz dla uwiarygodnienia się musiała rzucić na pożarcie jakąś znaczącą postać, Sikorski był jedynym z „wielkich”, którego można się było pozbyć bez wielkich strat. Wyobrażam sobie jak musi na tym cierpieć ego Sikorskiego, który został potraktowany jak zgniłe jabłko, choć aspiracje miał niemal cesarskie.
Było pewne, że premier Ewa Kopacz zaatakuje prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i na niego zrzuci głównie winę za to, że afera taśmowa nie została wyjaśniona. Problemem jest to, że Seremet jest w tej sprawie tylko listonoszem, choć jego podwładni orłami na pewno nie są. Ale to nie prokuratura „wyprodukowała” aferę z taśmami, lecz bardzo ważni politycy PO. I tych polityków na zbitą twarz powinien wyrzuć już Donald Tusk, samemu podając się do dymisji. Kopacz zapowiedziała, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego, co uruchamia procedurę jego odwołania. Ale samo odwołanie wcale nie będzie proste, bo trzeba do tego większości dwóch trzecich w Sejmie (307 głosów).
A jeśliby tej większości nie było, premier Kopacz i politycy PO będą atakować opozycję, że nie chce odwołać skompromitowanego szefa prokuratury. Jest to więc raczej zagranie pod publiczkę i na wrobienie opozycji. Tym bardziej że kadencja Seremeta kończy się już jesienią 2015 r. I pośpiech nie jest konieczny.
Ewa Kopacz pozbyła się z rządu ministrów, którzy i tak politycznie byli martwi, i to nie tylko z powodu afery taśmowej. Co oznacza, że ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego, ministra sportu Andrzeja Biernata, trzech wiceministrów (Tomczykiewicza - gospodarka, Baniaka - skarb państwa i Gawłowskiego - środowisko) oraz szefa doradców Jacka Rostowskiego tylko odłączyła od aparatury podtrzymującej ich polityczne funkcje. Od urządzeń podtrzymujących polityczne funkcje odłączony też został szef KPRM, koordynator służb, ale on nigdy nie miał politycznego temperamentu, a pracą w rządzie był zwyczajnie znudzony. Co oznacza, że Cichocki jest chyba jedynym ze zdymisjonowanych, który powinien być z decyzji Ewy Kopacz zadowolony.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Największym przegranym afery taśmowej jest Radosław Sikorski. Obecny marszałek Sejmu, były szef MON i MSZ pożegna się z wielką polityką nie mając w rękach właściwie nic. A miał być sekretarzem generalnym NATO, szefem unijnej dyplomacji, a w najgorszym wypadku komisarzem ds. energii w ekipie Jeana-Claude’a Junckera.
Sikorski wpada w polityczną czarną dziurę, bo mimo że formalnie jest wiceprzewodniczącym PO, w partii nikt go nie lubi, nie popiera i nikt nie zamierza za niego ginąć. Jeśli więc Ewa Kopacz dla uwiarygodnienia się musiała rzucić na pożarcie jakąś znaczącą postać, Sikorski był jedynym z „wielkich”, którego można się było pozbyć bez wielkich strat. Wyobrażam sobie jak musi na tym cierpieć ego Sikorskiego, który został potraktowany jak zgniłe jabłko, choć aspiracje miał niemal cesarskie.
Było pewne, że premier Ewa Kopacz zaatakuje prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i na niego zrzuci głównie winę za to, że afera taśmowa nie została wyjaśniona. Problemem jest to, że Seremet jest w tej sprawie tylko listonoszem, choć jego podwładni orłami na pewno nie są. Ale to nie prokuratura „wyprodukowała” aferę z taśmami, lecz bardzo ważni politycy PO. I tych polityków na zbitą twarz powinien wyrzuć już Donald Tusk, samemu podając się do dymisji. Kopacz zapowiedziała, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego, co uruchamia procedurę jego odwołania. Ale samo odwołanie wcale nie będzie proste, bo trzeba do tego większości dwóch trzecich w Sejmie (307 głosów).
A jeśliby tej większości nie było, premier Kopacz i politycy PO będą atakować opozycję, że nie chce odwołać skompromitowanego szefa prokuratury. Jest to więc raczej zagranie pod publiczkę i na wrobienie opozycji. Tym bardziej że kadencja Seremeta kończy się już jesienią 2015 r. I pośpiech nie jest konieczny.
Ewa Kopacz pozbyła się z rządu ministrów, którzy i tak politycznie byli martwi, i to nie tylko z powodu afery taśmowej. Co oznacza, że ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego, ministra sportu Andrzeja Biernata, trzech wiceministrów (Tomczykiewicza - gospodarka, Baniaka - skarb państwa i Gawłowskiego - środowisko) oraz szefa doradców Jacka Rostowskiego tylko odłączyła od aparatury podtrzymującej ich polityczne funkcje. Od urządzeń podtrzymujących polityczne funkcje odłączony też został szef KPRM, koordynator służb, ale on nigdy nie miał politycznego temperamentu, a pracą w rządzie był zwyczajnie znudzony. Co oznacza, że Cichocki jest chyba jedynym ze zdymisjonowanych, który powinien być z decyzji Ewy Kopacz zadowolony.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255629-kopacz-i-jej-rzadu-juz-nie-ma-to-tylko-gabinet-i-partia-politycznych-zombie-a-najbardziej-sprochnialy-jest-sikorski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.