Premier Ewa Kopacz nie odważyła się nawet tknąć szefa CBA Pawła Wojtunika, choć on jak ulał pasuje do jej klucza dymisji, czyli pozbywania się osób przewijających się w nagraniach i materiałach prokuratury. Wojtunik po prostu za dużo wie, więc na razie jest nietykalny. Ale premier Kopacz nie docenia wiedzy prokuratora Andrzeja Seremeta. On też dużo wie, bo to jego podwładni zlecają wiele czynności tajnym służbom. Co oznacza, że wiedza Andrzeja Seremeta może być dla szefowej rządu równie niebezpieczna jak ta, jaką dysponuje Paweł Wojtunik. Poza tym premier Kopacz nie ma żadnej pewności, że prokurator generalny nie wie, gdzie szukać kolejnych nagrań, przy których te już ujawnione będą dziecinną igraszką.
Ewa Kopacz zaryzykowała, bo musiała. Ale dymisje nie poprawiają jej sytuacji. Dla większości Polaków PO jest już bowiem partią śmiertelnie chorą i nie wierzą oni, że jakakolwiek terapia będzie skuteczna. Do Platformy trwale przykleiły się też już etykietki kłamców, załatwiaczy, ludzi uwikłanych w ciemne interesy bądź je osłaniających, sybarytów, próżniaków i krętaczy. Taki obraz wyłania się z taśm i akt prokuratury. I PO się z tego nie wywikła, tak jak nie udało się to SLD po aferze Rywina i starachowickiej. Ewa Kopacz dymisjonując dziewięciu polityków strategicznie nic właściwie nie zyskuje. A nawet taktycznie niewiele poprawia sytuację swoją i PO, bo dymisje tylko potwierdziły wizerunek partii i rządu jako winnych degrengolady. Bo przecież niewinnych się nie zwalnia. Opinia publiczna nie zadowoli się politykami zrzuconymi z sań wilkom, lecz będzie naciskać na dymisje całego rządu. Przecież chyba tylko desperaci mogą zrozumieć, dlaczego w rządzie wciąż jest Teresa Piotrowska jako szefowa MSW. Nie ma ona wprawdzie nic wspólnego z aferą taśmową, ale jej nieporadność na stanowisku aż bije w oczy. Podobnie można by ocenić jeszcze co najmniej 7-8 ministrów, choć ich niekompetencje mniej widać, bo się pochowali.
Dymisjami dziewięciu polityków PO Ewa Kopacz dowiodła, że sama nie wierzy w lepszą przyszłość swej partii. Że sama stawia na niej krzyżyk, bo przecież do wyborów jest za mało czasu, żeby cokolwiek zmienić na lepsze. Poza tym mało kto wierzy, iż Ewa Kopacz wie, jak i po co cokolwiek zmieniać. Decyzje kadrowe pani premier są de facto podpisaniem przez nią dymisji in blanco. I właściwie jakąkolwiek datę by wpisała, będzie to uzasadnione. Ewy Kopacz i jej gabinetu już po prostu realnie nie ma. To tylko gabinet politycznych zombie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Premier Ewa Kopacz nie odważyła się nawet tknąć szefa CBA Pawła Wojtunika, choć on jak ulał pasuje do jej klucza dymisji, czyli pozbywania się osób przewijających się w nagraniach i materiałach prokuratury. Wojtunik po prostu za dużo wie, więc na razie jest nietykalny. Ale premier Kopacz nie docenia wiedzy prokuratora Andrzeja Seremeta. On też dużo wie, bo to jego podwładni zlecają wiele czynności tajnym służbom. Co oznacza, że wiedza Andrzeja Seremeta może być dla szefowej rządu równie niebezpieczna jak ta, jaką dysponuje Paweł Wojtunik. Poza tym premier Kopacz nie ma żadnej pewności, że prokurator generalny nie wie, gdzie szukać kolejnych nagrań, przy których te już ujawnione będą dziecinną igraszką.
Ewa Kopacz zaryzykowała, bo musiała. Ale dymisje nie poprawiają jej sytuacji. Dla większości Polaków PO jest już bowiem partią śmiertelnie chorą i nie wierzą oni, że jakakolwiek terapia będzie skuteczna. Do Platformy trwale przykleiły się też już etykietki kłamców, załatwiaczy, ludzi uwikłanych w ciemne interesy bądź je osłaniających, sybarytów, próżniaków i krętaczy. Taki obraz wyłania się z taśm i akt prokuratury. I PO się z tego nie wywikła, tak jak nie udało się to SLD po aferze Rywina i starachowickiej. Ewa Kopacz dymisjonując dziewięciu polityków strategicznie nic właściwie nie zyskuje. A nawet taktycznie niewiele poprawia sytuację swoją i PO, bo dymisje tylko potwierdziły wizerunek partii i rządu jako winnych degrengolady. Bo przecież niewinnych się nie zwalnia. Opinia publiczna nie zadowoli się politykami zrzuconymi z sań wilkom, lecz będzie naciskać na dymisje całego rządu. Przecież chyba tylko desperaci mogą zrozumieć, dlaczego w rządzie wciąż jest Teresa Piotrowska jako szefowa MSW. Nie ma ona wprawdzie nic wspólnego z aferą taśmową, ale jej nieporadność na stanowisku aż bije w oczy. Podobnie można by ocenić jeszcze co najmniej 7-8 ministrów, choć ich niekompetencje mniej widać, bo się pochowali.
Dymisjami dziewięciu polityków PO Ewa Kopacz dowiodła, że sama nie wierzy w lepszą przyszłość swej partii. Że sama stawia na niej krzyżyk, bo przecież do wyborów jest za mało czasu, żeby cokolwiek zmienić na lepsze. Poza tym mało kto wierzy, iż Ewa Kopacz wie, jak i po co cokolwiek zmieniać. Decyzje kadrowe pani premier są de facto podpisaniem przez nią dymisji in blanco. I właściwie jakąkolwiek datę by wpisała, będzie to uzasadnione. Ewy Kopacz i jej gabinetu już po prostu realnie nie ma. To tylko gabinet politycznych zombie.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255629-kopacz-i-jej-rzadu-juz-nie-ma-to-tylko-gabinet-i-partia-politycznych-zombie-a-najbardziej-sprochnialy-jest-sikorski?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.