wPolityce.pl: Gdyby PiS miał tworzyć rząd koalicyjny, np. z ugrupowaniem Pawła Kukiza, to czy pomyślność rozmów lepiej rokowałaby osoba Beaty Szydło czy Jarosława Kaczyńskiego?
Zbigniew Girzyński: To kwestia złożona, zależna od tego czy rozmowy koalicyjne obejmowałyby również sprawę wskazania wspólnego kandydata na premiera. Jeżeli tak by się stało, wówczas trzeba byłoby to z koalicjantem uzgadniać. Jeżeli partnerzy doszliby do wniosku, że działają w tym zakresie autonomicznie, uzgadniają pewien zakres współdziałania programowego oraz rozwiązania o charakterze personalnym, pozostawiając sobie jednak prawo samodzielnego wskazania osób, które chciałyby w rządzie widzieć, to wówczas nie ma to znaczenia i takie negocjacje między koalicjantami nie zachodzą. To jest więc pytanie o sprawę zasadniczą jak będą się odbywać negocjacje. Bo one mogą się odbywać w ten sposób, że siadamy wspólnie do stołu – dwa ugrupowania – i uzgadniamy program oraz wszystkie rozwiązania personalne. Albo – rozwiązanie drugie – siadamy i uzgadniamy program, a jeśli chodzi o wskazania personalne, każdy decyduje o tych ministerstwach czy stanowiskach, które obsadza. Z założeniem, że ten kto wygrywa wskazuje premiera. Dziś trudno więc snuć spekulacje, który z kandydatów byłby dla potencjalnego koalicjanta rozwiązaniem bardziej optymalnym.
A kto byłby bardziej optymalny pod kątem hasła zmiany, z którym Andrzej Duda wygrał wybory? Przypomnę głośny list prof. Andrzeja Nowaka głoszący potrzebę zmiany pokoleniowej w PiS. Profesor proponował, już na samym początku kampanii, by wraz z Andrzejem Dudą przedstawiony został kandydat PiS na premiera i żeby to była „druga młoda twarz wykształconego Polaka”. Czy w tym kontekście widzi pan Beatę Szydło jako kandydata na premiera?
Mogę odnosić się, również jako historyk, do tego co było do tej pory. A za czasów wolnej Polski, za czasów mojej dorosłej świadomości politycznej, było tylko dwóch premierów, którzy, w mojej opinii, wypełniali bez zastrzeżeń swoją rolę, w sposób taki, że widziałem, iż Polska rozwija się dynamicznie i mogłem być z niej dumny. To byli Jan Olszewski i Jarosław Kaczyński. Do wszystkich pozostałych premierów miałem mniejsze lub większe zastrzeżenia. Jan Olszewski jest politykiem niezwykle zasłużonym, ale z racji wieku i stanu zdrowia dziś już oczywiście do tego typu funkcji nie predestynuje. Natomiast Jarosław Kaczyński jest politykiem, który wydaje się osobą najbardziej jednoznacznie gwarantującą zmianę wszystkiego co złe w polskim państwie.
Stawia pan na prezesa PiS?
Gdybym to ja miał podejmować decyzję o tym kto powinien być premierem, wskazałbym na Jarosława Kaczyńskiego. Co wcale nie oznacza, że wśród polityków PiS nie ma innych potencjalnych kandydatów. Na pewno wybijającą się postacią jest Beata Szydło. Jest jednak pytanie czy uwzględnia się tylko wiedzę i doświadczenie – w tym wypadku z całą pewnością Jarosław Kaczyński jest postacią nie mającą konkurencji, nie tylko w PiS, ale w ogóle na polskiej scenie politycznej. Czy też chce się rozgrywać jakieś kwestie wizerunkowe – wówczas być może ktoś będzie szukał innych rozwiązań. Ja jestem człowiekiem, który zawsze na pierwszym miejscu stawia sprawy merytoryczne, a kwestie wizerunkowe uważam, owszem, za ważne, ale jednak nie powinny one przysłaniać tego co jest kluczowe. Mając w pamięci jakim premierem był Jarosław Kaczyński, byłbym spokojniejszy, jako pracownik nauki na uniwersytecie, że to on będzie premierem. Ale jestem przekonany, że każdy premier ze środowiska prawicy, z Prawa i Sprawiedliwości, to rozwiązanie dobre dla Polski. I mam nadzieję, że tak jesienią będzie.
Rozmawiał Jerzy Kubrak
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
wPolityce.pl: Gdyby PiS miał tworzyć rząd koalicyjny, np. z ugrupowaniem Pawła Kukiza, to czy pomyślność rozmów lepiej rokowałaby osoba Beaty Szydło czy Jarosława Kaczyńskiego?
Zbigniew Girzyński: To kwestia złożona, zależna od tego czy rozmowy koalicyjne obejmowałyby również sprawę wskazania wspólnego kandydata na premiera. Jeżeli tak by się stało, wówczas trzeba byłoby to z koalicjantem uzgadniać. Jeżeli partnerzy doszliby do wniosku, że działają w tym zakresie autonomicznie, uzgadniają pewien zakres współdziałania programowego oraz rozwiązania o charakterze personalnym, pozostawiając sobie jednak prawo samodzielnego wskazania osób, które chciałyby w rządzie widzieć, to wówczas nie ma to znaczenia i takie negocjacje między koalicjantami nie zachodzą. To jest więc pytanie o sprawę zasadniczą jak będą się odbywać negocjacje. Bo one mogą się odbywać w ten sposób, że siadamy wspólnie do stołu – dwa ugrupowania – i uzgadniamy program oraz wszystkie rozwiązania personalne. Albo – rozwiązanie drugie – siadamy i uzgadniamy program, a jeśli chodzi o wskazania personalne, każdy decyduje o tych ministerstwach czy stanowiskach, które obsadza. Z założeniem, że ten kto wygrywa wskazuje premiera. Dziś trudno więc snuć spekulacje, który z kandydatów byłby dla potencjalnego koalicjanta rozwiązaniem bardziej optymalnym.
A kto byłby bardziej optymalny pod kątem hasła zmiany, z którym Andrzej Duda wygrał wybory? Przypomnę głośny list prof. Andrzeja Nowaka głoszący potrzebę zmiany pokoleniowej w PiS. Profesor proponował, już na samym początku kampanii, by wraz z Andrzejem Dudą przedstawiony został kandydat PiS na premiera i żeby to była „druga młoda twarz wykształconego Polaka”. Czy w tym kontekście widzi pan Beatę Szydło jako kandydata na premiera?
Mogę odnosić się, również jako historyk, do tego co było do tej pory. A za czasów wolnej Polski, za czasów mojej dorosłej świadomości politycznej, było tylko dwóch premierów, którzy, w mojej opinii, wypełniali bez zastrzeżeń swoją rolę, w sposób taki, że widziałem, iż Polska rozwija się dynamicznie i mogłem być z niej dumny. To byli Jan Olszewski i Jarosław Kaczyński. Do wszystkich pozostałych premierów miałem mniejsze lub większe zastrzeżenia. Jan Olszewski jest politykiem niezwykle zasłużonym, ale z racji wieku i stanu zdrowia dziś już oczywiście do tego typu funkcji nie predestynuje. Natomiast Jarosław Kaczyński jest politykiem, który wydaje się osobą najbardziej jednoznacznie gwarantującą zmianę wszystkiego co złe w polskim państwie.
Stawia pan na prezesa PiS?
Gdybym to ja miał podejmować decyzję o tym kto powinien być premierem, wskazałbym na Jarosława Kaczyńskiego. Co wcale nie oznacza, że wśród polityków PiS nie ma innych potencjalnych kandydatów. Na pewno wybijającą się postacią jest Beata Szydło. Jest jednak pytanie czy uwzględnia się tylko wiedzę i doświadczenie – w tym wypadku z całą pewnością Jarosław Kaczyński jest postacią nie mającą konkurencji, nie tylko w PiS, ale w ogóle na polskiej scenie politycznej. Czy też chce się rozgrywać jakieś kwestie wizerunkowe – wówczas być może ktoś będzie szukał innych rozwiązań. Ja jestem człowiekiem, który zawsze na pierwszym miejscu stawia sprawy merytoryczne, a kwestie wizerunkowe uważam, owszem, za ważne, ale jednak nie powinny one przysłaniać tego co jest kluczowe. Mając w pamięci jakim premierem był Jarosław Kaczyński, byłbym spokojniejszy, jako pracownik nauki na uniwersytecie, że to on będzie premierem. Ale jestem przekonany, że każdy premier ze środowiska prawicy, z Prawa i Sprawiedliwości, to rozwiązanie dobre dla Polski. I mam nadzieję, że tak jesienią będzie.
Rozmawiał Jerzy Kubrak
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255194-girzynski-o-premierze-z-pis-szydlo-jest-wybijajaca-sie-postacia-ale-z-kaczynskim-bylbym-spokojniejszy-nasz-wywiad?strona=2