Rzekomy "zamachowiec" usłyszał zarzuty. Za atak reklamówką - grozi mu 5 lat więzienia

fot. PAP/Tytus Żmijewski
fot. PAP/Tytus Żmijewski

Prokuratura w piątek wieczorem przedstawiła Remigiuszowi D., który zaatakował Bronisława Komorowskiego, zarzut usiłowania czynnej napaści na prezydenta Rzeczypospolitej - poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu Artur Krause.

34-letniemu mężczyźnie przedstawiono też zarzut stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji do zaniechania czynności służbowych podejmowanych bezpośrednio po jego zatrzymaniu.

Zarzuty postawione Remigiuszowi D., który jest mieszkańcem Torunia, są zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat. Wobec podejrzanego zastosowano poręczenia majątkowe i dozór policji.

Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa Centrum-Zachód.

Przesłuchany w charakterze podejrzanego Remigiusz D. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu polegającego na usiłowaniu napaści na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyraził ubolewanie z powodu zajścia, do którego doszło pomiędzy nim a interweniującymi funkcjonariuszami. Wyjaśnił, że jego zamiarem nie było dopuszczenie się czynnej napaści na prezydenta Bronisława Komorowskiego, a chęć zaprezentowania prezydentowi materiałów z napisem +Stop Aborcji+”

— podkreślił prokurator Krause.

Do zdarzenia doszło, gdy prezydent zmierzał na wiec wyborczy na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego w Toruniu. Gdy prezydent wchodził do ratusza, w jego kierunku ruszył gwałtownie młody mężczyzna. Został obezwładniony przez funkcjonariuszy BOR i policjantów. Jak informowała krótko po zajściu rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji nadkom. Monika Chlebicz, mężczyzna był bardzo pobudzony, rozemocjonowany, uderzył jednego z policjantów.

Według policji w trakcie incydentu w uniesionej lewej ręce trzymał reklamówkę, w której znajdowała się żółta koszulka z czerwonym symbolem płodu ludzkiego, w drugiej ręce miał ulotki i zdjęcia płodów po aborcji.

W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej BOR rzecznik Biura mjr Dariusz Aleksandrowicz napisał, że gdy prezydent udawał się na spotkanie wyborcze w Toruniu „miał miejsce bezpośredni atak na osobę ochranianą, który za sprawą błyskawicznej i zdecydowanej reakcji funkcjonariusza BOR, został udaremniony, a napastnik został przekazany w ręce policji”.

Po zatrzymaniu Remigiusza D. oświadczenie wydała Fundacja Pro – prawo do życia, występującą w obronie życia poczętego i przeciw aborcji.

Oświadczamy, że mężczyzna uczestniczący w zgromadzeniu publicznym przed ratuszem miejskim pobrał nasze ulotki z intencją pokazania ich Bronisławowi Komorowskiemu. Po przeanalizowaniu materiałów filmowych z miejsca zdarzenia stwierdzamy jednak, że działał zbyt gwałtownie, co mogło wywołać wrażenie, że jego intencje są inne od deklarowanych. Mężczyzna ten wcześniej pojawiał się na akcjach Pro - prawo do życia i nigdy nie dawał podstaw do powątpiewania w jego intencje. Tak jak potępiamy przemoc wobec nienarodzonych, tak też potępiamy przemoc w debacie publicznej

— napisali w przekazanym PAP oświadczeniu działacze fundacji.

CZYTAJ TAKŻE: „Próba fizycznej napaści na prezydenta” – ostatnia deska ratunku sztabu Komorowskiego? Żałosny spektakl, którym próbują zdyskredytować Dudę

ansa/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych