Czy to normalne ze chodzi za panem suflerka? Można przecież ją jakoś ukryć…
— zagaił Wojewódzki.
Prezydent szedł w zaparte, przekonując, że tacy ludzie jak pani Jowita - o której mogą państwo przeczytać więcej tutaj - „są potrzebni, by wskazać drogę, podpowiedzieć, czy skręcić w lewo, czy w prawo, żeby nie wpaść na stojący na trasie samochód”.
Mnie nikt przynajmniej nie mówi, kiedy pocałować żonę
— zaśmiał się Komorowski.
Wojewódzki dopytywał też, dlaczego obietnice pojawiają się w ustach prezydenta dopiero w kampanii wyborczej. Komorowski odpowiadał, że wcześniej, przez 5 lat prezydentury… nie było pieniędzy w budżecie. Dziś zdaniem Komorowskiego już są - więc obietnice mogą się pojawiać, jak przekonywał kandydat Platformy Obywatelskiej. Mówił to w kontekście swojego programu „pierwszej pracy dla młodych”, deklarował, że wcześniej Polski nie było na to stać, bo „walczyła z deficytem”.
Nie zabrakło wątków typowych dla programów Wojewódzkiego, a które orbitują gdzieś wokół mało wyszukanego poczucia humoru i seksualnych aluzji.
Czy śnił się panu Andrzej Duda, który mówi do pana: „Wyprowadzaj się!”?
— pytał wesołek z Wiertniczej.
Komorowski rubasznie odparł, że „miewa inne sny”, jednak nie „nie może powiedzieć, czy śniła mu się Magdalena Ogórek”.
A może ktoś jeszcze?
— dopytywał Wojewódzki.
Komorowski odparł, że jak już mu się coś takiego śni, to tylko pojedynczo.
Wojewódzki wyciągał też rękę do Komorowskiego, sugerując mu, by wsparł legalizację marihuany. Prezenter TVN przekonywał, że medyczna marihuana pomaga w leczeniu m.in. epilepsji.
Czy będziemy państwem z XXI wieku i będzie można to zalegalizować?
— pytał.
Nie widzę problemu, żeby robić takie leki
— odparł prezydent.
Urzędujący prezydent twierdził, że jest katolikiem, ale w kwestii in vitro katolicy „mają prawo decydować”. Nie zareagował też na słowa Wojewódzkiego o pojawianiu się w życiu publicznym „chrześcijańskich wartości”. Prowadzący sugerował, że to coś negatywnego. Komorowski sam stwierdził, że 80% katolików nie chce „żeby ksiądz mówił im na kogo mają głosować i on sam jest w tych 80%”.
Pytany, czy czuje się człowiekiem charyzmatycznym, stwierdził, że tak nie jest - więcej energii pokazał za to przy krótkim ping-pongu poświęconemu… uwodzeniu kobiet.
No… parę razy się zdarzyło! (…) Są takie momenty, że się uwodzi bez broni!
— mrugał okiem kandydat Platformy.
Koniec programu to - zgodnie z intencją sztabowców Platformy Obywatelskiej - oficjalne wsparcie Komorowskiego na ostatniej prostej kampanii. Prezydent wręczył Wojewódzkiemu prezent w postaci żyrandola (wcześniej rechocząc, że nie wręczy mu „wypchanej kaczki”). 52-letni wesołek z TVN odwdzięczył się apelem o oddanie głosu na urzędującego prezydenta:
Panie prezydencie, jak się obudzę 25 maja i pan dalej będzie prezydentem, to nie zapomnę obietnic. Ten program ma wielką siłę. Jak pan nas oszuka, to pana odwołamy! (…) Największym plusem Bronisława Komorowskiego jest to, ze nie jest Andrzejem Dudą!
— mówił Wojewódzki.
I dodawał:
Ja się boję, jak Duda mówi o zmianie!
— apelował.
Nie każda zmiana jest dobra!
— dodał sam Bronisław Komorowski.
Wcześniej jednak stwierdził, że popiera Pawła Kukiza i jego inicjatywę - Komorowski odparł na to, że „widział wiele ruchów, które zamieniają się w partie, co nie wychodzi na dobre”, ale przyznał, że jednym z jego ulubionych zespołów są… Piersi, w których śpiewał właśnie Kukiz.
Wojewódzki, zgodnie z przewidywaniami, w ciągu całego programu nie był ani agresywny, ani przesadnie ironiczny wobec prezydenta, choć trzeba przyznać, że nie zachowywał się potulnie jak wielu rządowych klakierów. Kancelaria Prezydenta zadbała też, by „wodzianka” - skąpo ubrana kobieta przynosząca gościom coś do picia - była tym razem „przykryta”. Ubrano ją w strój zaprojektowany przez uczestnika jednego z programów TVN. Jak stwierdził sam Wojewódzki, był to strój przypominający koc.
Podsumowując, całość programu nie będzie przełomem - ani w samej kampanii Bronisława Komorowskiego, ani nawet w odbiciu sondażowym. Komorowski nie był tak pełen energii i wiarygodny jak Kukiz kilka tygodni wcześniej, a Wojewódzkiemu - mimo prób - nie udało się wykrzesać z niego „luzu”, z którym miał dotrzeć do widzów TVN (potencjalnych wyborców).
Zamiast bomby - wyszedł kapiszon. Ale o tym będziecie się mogli państwo przekonać we wtorek w TVN. No chyba, że wystarczy państwu nasza relacja. :-)
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy to normalne ze chodzi za panem suflerka? Można przecież ją jakoś ukryć…
— zagaił Wojewódzki.
Prezydent szedł w zaparte, przekonując, że tacy ludzie jak pani Jowita - o której mogą państwo przeczytać więcej tutaj - „są potrzebni, by wskazać drogę, podpowiedzieć, czy skręcić w lewo, czy w prawo, żeby nie wpaść na stojący na trasie samochód”.
Mnie nikt przynajmniej nie mówi, kiedy pocałować żonę
— zaśmiał się Komorowski.
Wojewódzki dopytywał też, dlaczego obietnice pojawiają się w ustach prezydenta dopiero w kampanii wyborczej. Komorowski odpowiadał, że wcześniej, przez 5 lat prezydentury… nie było pieniędzy w budżecie. Dziś zdaniem Komorowskiego już są - więc obietnice mogą się pojawiać, jak przekonywał kandydat Platformy Obywatelskiej. Mówił to w kontekście swojego programu „pierwszej pracy dla młodych”, deklarował, że wcześniej Polski nie było na to stać, bo „walczyła z deficytem”.
Nie zabrakło wątków typowych dla programów Wojewódzkiego, a które orbitują gdzieś wokół mało wyszukanego poczucia humoru i seksualnych aluzji.
Czy śnił się panu Andrzej Duda, który mówi do pana: „Wyprowadzaj się!”?
— pytał wesołek z Wiertniczej.
Komorowski rubasznie odparł, że „miewa inne sny”, jednak nie „nie może powiedzieć, czy śniła mu się Magdalena Ogórek”.
A może ktoś jeszcze?
— dopytywał Wojewódzki.
Komorowski odparł, że jak już mu się coś takiego śni, to tylko pojedynczo.
Wojewódzki wyciągał też rękę do Komorowskiego, sugerując mu, by wsparł legalizację marihuany. Prezenter TVN przekonywał, że medyczna marihuana pomaga w leczeniu m.in. epilepsji.
Czy będziemy państwem z XXI wieku i będzie można to zalegalizować?
— pytał.
Nie widzę problemu, żeby robić takie leki
— odparł prezydent.
Urzędujący prezydent twierdził, że jest katolikiem, ale w kwestii in vitro katolicy „mają prawo decydować”. Nie zareagował też na słowa Wojewódzkiego o pojawianiu się w życiu publicznym „chrześcijańskich wartości”. Prowadzący sugerował, że to coś negatywnego. Komorowski sam stwierdził, że 80% katolików nie chce „żeby ksiądz mówił im na kogo mają głosować i on sam jest w tych 80%”.
Pytany, czy czuje się człowiekiem charyzmatycznym, stwierdził, że tak nie jest - więcej energii pokazał za to przy krótkim ping-pongu poświęconemu… uwodzeniu kobiet.
No… parę razy się zdarzyło! (…) Są takie momenty, że się uwodzi bez broni!
— mrugał okiem kandydat Platformy.
Koniec programu to - zgodnie z intencją sztabowców Platformy Obywatelskiej - oficjalne wsparcie Komorowskiego na ostatniej prostej kampanii. Prezydent wręczył Wojewódzkiemu prezent w postaci żyrandola (wcześniej rechocząc, że nie wręczy mu „wypchanej kaczki”). 52-letni wesołek z TVN odwdzięczył się apelem o oddanie głosu na urzędującego prezydenta:
Panie prezydencie, jak się obudzę 25 maja i pan dalej będzie prezydentem, to nie zapomnę obietnic. Ten program ma wielką siłę. Jak pan nas oszuka, to pana odwołamy! (…) Największym plusem Bronisława Komorowskiego jest to, ze nie jest Andrzejem Dudą!
— mówił Wojewódzki.
I dodawał:
Ja się boję, jak Duda mówi o zmianie!
— apelował.
Nie każda zmiana jest dobra!
— dodał sam Bronisław Komorowski.
Wcześniej jednak stwierdził, że popiera Pawła Kukiza i jego inicjatywę - Komorowski odparł na to, że „widział wiele ruchów, które zamieniają się w partie, co nie wychodzi na dobre”, ale przyznał, że jednym z jego ulubionych zespołów są… Piersi, w których śpiewał właśnie Kukiz.
Wojewódzki, zgodnie z przewidywaniami, w ciągu całego programu nie był ani agresywny, ani przesadnie ironiczny wobec prezydenta, choć trzeba przyznać, że nie zachowywał się potulnie jak wielu rządowych klakierów. Kancelaria Prezydenta zadbała też, by „wodzianka” - skąpo ubrana kobieta przynosząca gościom coś do picia - była tym razem „przykryta”. Ubrano ją w strój zaprojektowany przez uczestnika jednego z programów TVN. Jak stwierdził sam Wojewódzki, był to strój przypominający koc.
Podsumowując, całość programu nie będzie przełomem - ani w samej kampanii Bronisława Komorowskiego, ani nawet w odbiciu sondażowym. Komorowski nie był tak pełen energii i wiarygodny jak Kukiz kilka tygodni wcześniej, a Wojewódzkiemu - mimo prób - nie udało się wykrzesać z niego „luzu”, z którym miał dotrzeć do widzów TVN (potencjalnych wyborców).
Zamiast bomby - wyszedł kapiszon. Ale o tym będziecie się mogli państwo przekonać we wtorek w TVN. No chyba, że wystarczy państwu nasza relacja. :-)
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/244626-wtorkowa-ustawka-wojewodzkiego-z-komorowskim-juz-dzis-na-wpolitycepl-ujawniamy-kulisy-programu-tvn-z-urzedujacym-prezydentem?strona=2