Prokurator Olejnik o śmierci gen. Papały: Liczba błędów w tej sprawie była nieprawdopodobna, ale trzymam kciuki za kolegów z Łodzi. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Paweł Kula
Fot. PAP/Paweł Kula

Śmierć gen. Marka Papały wciąż budzi pytania. Zbrodnia sprzed lat nie została wyjaśniona. W ostatnim czasie prokuratura łódzka uznaje, że śmierć byłego szefa policji miała charakter przypadkowy. Śledczy chcą stawiać w stan oskarżenia lidera gangu złodziei samochodów. O nowej wersji wydarzeń i kulisach śledztwa ws. gen. Papały rozmawiamy z prokuratorem Kazimierzem Olejnikiem, byłym zastępcą prokuratora generalnego, który nadzorował śledztwo ws. gen. Papały.

wPolityce.pl: Gen. Papała nie zginął jednak na zlecenie, ale przypadkowo, przy próbie kradzieży jego samochodu. Tak twierdzi prokuratura łódzka, która zapowiada akt oskarżenia w tej sprawie. Nowa wersja wydarzeń wydaje się Panu prawdopodobna?

Prokurator Kazimierz Olejnik: Proces karny to nie wróżenie z fusów, czy kwestia wiary. Jeśli prokuratura łódzka mówi, że ma dowody, że generał Papała był przypadkową ofiarą, że zginął przez przypadek, gdy sprawcy chcieli ukraść jego samochód i dodaje, że wie dlaczego złodzieje chcieli ukraść ten konkretny samochód, dlaczego złodzieje strzelali, to mogę tylko trzymać kciuki za prokuratorów. Chcę wierzyć, że ta wersja jest wersją poprawną i prawidłową. Oczywiście moja pamięć jest obarczona wiedzą i doświadczeniami z minionych lat, więc w tej sprawie trzeba poczekać na prawomocne orzeczenie sądu. Dopiero wtedy będę spokojny, że to była ta słuszna i właściwa wersja.

Wiemy jednak, że prokuratura przez lata uznawała, że mieliśmy do czynienia z zabójstwem na zlecenie. Jak zatem oceniać te lata, w których śledczy mówili o celowym morderstwie?

W procesach karnych nie raz tak się zdarza. W historii kryminalistyki są zdarzenia, które nie dają się wyjaśnić. Mijają dziesiątki, czy setki lat, a wiele spraw jest niewyjaśnionych. Takich zdarzeń mamy wiele na całym świecie. Bywa również tak, że po latach ktoś doznaje iluminacji, czy pojawia się nowy dowód. W tym konkretnym przypadku pojawiły się zupełnie nowe dowody. Był nowy świadek koronny, który zaczął zeznawać i naświetlił tę sytuację w nowy sposób. Nieraz tak bywa.

Jak to oceniać?

Chciałoby się oczywiście, by wszystko było idealnie, by sprawcy zbrodni godzących w życie i zdrowie człowieka byli wykrywani natychmiast. Szczególnie w takich sytuacjach i głośnych zbrodniach, dotyczących tak ważnej dla państwa osoby. Jednak trzeba się z pokorą pochylić nad realiami procesu karnego. I trzymać kciuki, że obecne ustalenia i fakty, które zebrała prokuratura łódzka, tworzą zamknięty krąg dowodowy, który pozwoli na ustalenia przed sądem winy poszczególnych sprawców. Jednak powtarzam, że w tej sprawie należy czekać na prawomocny wyrok. Do tego czasu trzymam kciuki za prokuratorów i chcę wierzyć, że udało im się ustalić prawdę.

Za czasów pańskiej pracy prokuratura obstawała przy tezie, że mamy do czynienia z zabójstwem na zlecenie. W tej sprawie państwo polskie wystąpiło o ekstradycję Edwarda Mazura, sądzeni byli „Słowik” i Ryszard B. Ma Pan pewność, że podejmowano słuszne decyzje w przeszłości?

Od początku wiadomo było, że mamy do czynienia z zabójstwem, ze zbrodnią. Trzeba jednak pamiętać, że ta sprawa jest obciążona serią wielu bardzo istotnych błędów, które zostały popełnione na różnych etapach. W tym zakresie nie ma wątpliwości. Można ubolewać, że tak się stało, zwłaszcza w tak ważnej sprawie. Jednak tak było. Dziś mogę kontestować fakty, które zaistniały, bowiem ilość błędów w tej sprawie była nieprawdopodobna. Jednak fakt, że wcześniej nie stworzono jednolitej, spójnej, wiarygodnej wersji, która pozwoliłaby na efektywne postawienie określonym osobom zarzutów, świadczy o tym, że mieliśmy niedostateczną liczbę dowodów. Dziś koledzy z Łodzi poszli krok dalej, mówią, że mają odpowiedzi na wszystkie ważne pytania w tej sprawie. Trzymam więc za nich kciuki. Jednak wiem o błędach, pamiętam o niespodziankach, jakie widać w tej sprawie. Dlatego dopiero po wyroku będę miał pewność, że kolejne wolty czy zwroty nie wystąpią i nie pojawią się w postępowaniu przed sądem.

W sprawie gen. Papały pojawiają się od lat podejrzenia, że jego zabójstwo ma związek z powiązaniami na linii świata polityki, biznesu, służb i przestępców. Jak pan jako prokurator patrzy na doniesienia dot. drugiego dna tej śmierci? Udało się je zweryfikować?

Najlepszą receptą na przecięcie wszystkich możliwych spekulacji, wersji, informacji o działaniach zakulisowych, czy spiskowych jest prawda. Jeśli fakty, które przedstawi prokuratura łódzka będą prawdziwe i utrzymają się w sądzie, to znaczy, że jedynie poprawną wersją będzie wersja, iż gen. Papała zginął przypadkowo, podczas próby kradzieży jego samochodu. Jeśli jednak ta wersja się nie utrzyma, siłą rzeczy wrócą przesłanki do snucia rozlicznych teorii alternatywnych. Jedno drugie wyklucza. Jeśli prawdziwa jest wersja prokuratury łódzkiej, możemy bez żadnych dywagacji odrzucić inne gdybania i uwarunkowania, spiski, udział sił tajnych, tajemnych itd. Jeśli jednak się nie utrzyma, te wszystkie wersje pojawią się na nowo. Pamiętajmy, że gen. Papała funkcjonował w określonej sferze polityczno-społecznej. W tej sprawie, w różnych kontekstach, występowały różne znane i ważne osoby, które reprezentowały państwo, służby, czy sfery biznesowe. To sprzyja snuciu rozmaitych teorii. Na plan pierwszy wysuwają się wtedy teorie spiskowe. Często jednak okazuje się, że właściwe są ustalenia prokuratury, które wydają się trywialne. Być może tak jest i w tym przypadku. Pytanie, czy akt oskarżenia łódzkiej prokuratury utrzyma się w sądzie.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych