Przyzwyczailiśmy się już do ekscesów medialnych „profesora” Bartoszewskiego. Być może dlatego ostatnia „wrzutka” wesołego staruszka nie wzbudzała już takich sensacji jak poprzednie „wyborcze” tyrady ww. Niemniej internet aż huczy od żartów i złośliwości.
I mówiłem, że nie chcę, aby jakiś idiota przemawiał nad moim grobem. W końcu jestem kanclerzem szanownej Kapituły Orła Białego. Mam przewidziane miejsce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Jakieś słowo mi się na pogrzebie należy…
Kapituła Orła Białego odpowiedzialna jest za przyznawanie tego najwyższego odznaczenia wybitnym Polakom. Pozwolę sobie zacytować fragment wypowiedzi Tadeusza Płużańskiego na temat p. kanclerza („SuperExpress”):
Bartoszewski, blokując pośmiertne odznaczenie dla Pileckiego, postąpił dla siebie logicznie. Bo może być tylko jeden bohater niemieckiego KL Auschwitz. I ma nim być Władysław Bartoszewski, który przebywał w obozie siedem miesięcy i w tajemniczy sposób został wypuszczony…
Dla mnie to wystarcza za cały komentarz. A Wam?
Jakiś czas temu napisałem stosowny wierszyk na temat w tomiku „Pro publico bono”. Nie chce mi się dopisywać dziś do niego kolejnych zwrotek. Nie warto, szkoda czasu…
WARTO BYĆ PRZYZWOITYM?
„Warto być przyzwoitym…” Rzekł starzec z Warszawy…
„Bravissimo, profesor!” - tłum klakierów zawył…
A wesoły staruszek podniósł dumnie głowę,
I zaraz bydłem nazwał Narodu połowę…
I (zasiadłszy wysoko, na rządowym stołku),
Nawtykał oponentom od dyplomatołków…
Potem poinformował – obcych i rodaków,
Że najbardziej za Niemca to się bał … Polaków…
Na koniec zacnych ludzi z wdziękiem zmieszał z błotem
(Za co order otrzymał zaraz chwilę potem)…
W zgiełku standing ovation, w jazgocie peanów,
Cichną głosy skrzywdzonych, starych weteranów…
Bo prawdziwi herosi (inaczej niż w mitach)
Przegrywają z kretesem bitwę o zaszczyty…
Tu konkluzję ostatnią wywieść mi wypada:
„Trudniej być przyzwoitym, niźli o tym gadać…”…
Niech więc drobna korekta nowy trend wyznacza:
„Warto być przyzwoitym! Lecz się nie opłaca…”
PS Moja babcia – śp. Helena Makowiecka była z domu Bartoszewska. Z tego co wiem - żadna rodzina „profesora”…
To była bardzo przyzwoita kobieta. Jako jej wnuk pozwolę więc sobie zaocznie – w imieniu „naszych” Bartoszewskich – przeprosić wkurzonych Polaków za wygłupy pana Władysława…
Brat babci, śp. Roch Bartoszewski, żołnierz września strącający niemieckie samoloty nad Brodnicą, walczył do końca w Bitwie nad Bzurą. Uciekinier z obozu jenieckiego w Działdowie, założyciel podziemnej organizacji zbrojnej, aresztowany i katowany przez SS w rypińskim Domu Kaźni, więzień III Rzeszy… To był – mimo jego heroizmu – bardzo skromny Bartoszewski. Podobnie jak mąż Heleny, mój dziadek Teofil Makowiecki – uczestnik Bitwy Warszawskiej i kampanii wrześniowej. Zawsze mawiał, że prawdziwi bohaterowie – to ci, co oddali życie za ojczyznę. Pozostali – to szczęściarze, którzy przeżyli właśnie po to, by głosić chwałę poległych kolegów. Teofil zamordowany został przez Niemców w 1941r., miejsce pochówku nieznane.
Władysław Bartoszewski sprzeniewierzył się dewizie mego dziadka. Nie czuję szacunku dla kogoś, kto odmawia najwyższych honorów naszym bohaterom…
Ballada o rotmistrzu Pileckim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/238764-warto-byc-przyzwoitym-nie-czuje-szacunku-dla-kogos-kto-odmawia-najwyzszych-honorow-naszym-bohaterom